Muzyka

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Rozdział 11 - Hey Baby

 Rozdział dedykowany mojej koleżance z ławki
Za wspólne ściągi oraz obgadywanie wkurzających nauczycieli
Muzyka do rozdziału

5 Seconds Of Summer 

She Looks So Perfect


Obudziłam się wtulona w ciepły tors Louisa , chłopak wyglądał tak bezbronnie kiedy spał,  na samo wspomnienie wczorajszego dnia uśmiechnęłam się sama do siebie. Pocałowałam go delikatnie w usta , jednak gdy wstałam , poczułam się dziwnie obolała. No tak to co stało się kilka godzin temu , musiało mieć jakieś skutki. Wciągnęłam na siebie jedną z koszulę Lou , po czym podreptałam do łazienki w celu odświeżenia swojego ciała. Pomieszczenie jak i reszta mieszkania  wyglądało jak z bajki , ciemne kafelki  duża wanna, przeszkolony prysznic  oraz meble w tym samym kolorze. Westchnęłam pozbywając się koszulki mojego chłopaka. Rzuciłam ją gdzieś za siebie , wchodząc pod zimny strumień prysznicowej wody. Natychmiast dała mi potrzebne odświeżenie , kiedy jednak sięgnęłam po czekoladowy żel pod prysznic poczułam na swoich biodrach duże dłonie. Z uśmiechem odwróciłam się do Louisa , który składał pojedyncze pocałunki na moim karku.
-Dzień Dobry Jasmine wymruczał mi tuż nad uchem 
-Dobry panie Tomilson splatając palce na jego szyji
-Byłem zdezorientowany ,budząc się sam przyznał namydlając moje włosy , szamponem o słodkim zapachu bananów. Nie odpowiedziałam ,lecz wpiłam się w jego usta bardzo namiętnie. Na pytanie czy jeden dzień a nawet noc może zmienić kogoś w zupełnie innego człowieka ? Mogę śmiało odpowiedzieć , że tak. Zaczynałam coś czuć do Louisa , ale jeszcze dokładnie nie wiedziałam co. Zdawałam sobie jednak sprawę że to sprawia iż czułam się cholernie dobrze. 

-Kochanie ? powiedział Lou , gdy ubierał swoją koszulę w naszej wspólnej sypialni a ja leżałam na łóżku i po prostu go obserwowałam 
-Mhm 
-Moi rodzice przychodzą dziś na kolację oświadczył zakładając marynarkę i wyraźnie unikając mojego wzroku 
-Kiedy do cholery zamierzałeś mnie o tym poinformować!! krzyknęłam ze złością
- Spokojnie , co miesiąc organizujemy takie spotkania to rodzinna tradycja wyjaśnił widząc złość na mojej twarzy. Byłam pewna , że mnie nie zaakceptują no bo niby kim ja jestem dla ich syna. 
-Będzie dobrze zapewnił - Przyjadą o 18 a i nie martw się posiłkami , Jade moja kucharka wszystko przygotuje dodał całując moje usta. Smakował miętą i cudownym żelem pod prysznic ala Louis Tomilson. 
Odprowadziłam go do drzwi , obiecując że nie będę się stresować przybyciem rodzicieli Tommo.
-Lou zagadnęłam gdy ubierał płaszcz
-Mhm 
- Zadzwoń do Jade aby nie przychodziła , ja się wszystkim zajmę oświadczyłam podając mu czarną skórzaną teczkę
-Wolałbym nie , ale skoro chcesz uśmiechnął się , ostatni raz całując moje usta. 

Gdy Lou poszedł do pracy postanowiłam , zrobić małe zakupy. Zabrałam swoją torbę po czym opuściłam apartament. Powietrze było ciężki co oznaczało ,że zaraz zacznie padać. Wróciłam więc po samochód , czarne SUV. Jadąc ulicami zatłoczonego Londynu zastanawiałam się co ugotuje ,  w końcu do głowy wpadł mi pewien pomysł. Zaparkowałam na przeciw TESCO po czym zgrabnym ruchem zabrałam się za wybieranie właściwych produktów. Zapłaciłam po czym wróciłam do domu , gdzie czekała na mnie niemiła niespodzianka. Odstawiłam zakupy na blat po czym spojrzałam drwiąco na Lanę , która przyglądała mi się z morderczym spojrzeniem.
-Jak się tu dostałaś spytałam obojętnie wyciągając rzeczy z torby 
-Myślałaś , że tak łatwo odbierzesz mi Louisa ? spytała zmniejszając odległość między nami
-On ma Cię gdzieś co potwierdza fakt , że to mnie pieprzył ubiegłej nocy skwitowałam na co z impetem przycisnęła mnie do ściany , tak ja parę dni temu. 
-Kłamiesz syknęła wzmacniając uścisk 
-Jak chcesz prychnęłam złośliwie się uśmiechając 
-Kochanie jestem usłyszałyśmy dobiegający z korytarza głos Louisa. Blond włosa suka natychmiast mnie puściła , poprawiając koszulę , którą mi pomięła.
-Lana ? spytał brunet wyraźnie zaskoczony obecnością byłej kochanki w naszym mieszkaniu 
-Um chciałam wam pogratulować i życzyć udanej przyszłości posłała nam sztuczny uśmiech po czym wyminęła zdziwionego Lou i wyszła.
-Wszystko w porządku ?spytał 
-Tak , nie zdążyłam jeszcze przygotować kolacji wróciłeś za wcześnie stwierdziłam dokładnie myjąc warzywa.
-Pomóc? zapytał obejmując mnie od tyłu
-Poradzę sobie zawarczałam  , zła za obecność jego eks w naszym mieszkaniu
Strój jaki na kolację wybrała Jasmine
-Okej , będę w gabinecie jak coś oświadczył podnosząc ręce w obronnym geście ,  po czym zniknął  mi z pola widzenia. Kiedy piersi z gęsi spokojnie piekły się w piekarniku , pobiegłam do łazienki gdzie wzięłam szybki prysznic. Ubrałam jedną z najpiękniejszych sukienek jakie znalazłam w szafie, dobierając jeszcze biżuterię oraz lekko podkręcając włosy.  Myślę , że wyglądałam dobrze.

***
Kończyłam mieszać krem z brokułów   , kiedy usłyszałam dzwonek  byłam już w drodze do drzwi.
-Ja otworzę usłyszałam krzyk Louisa zbiegającego po schodach
 Wróciłam więc do swojego poprzedniego zajęcia , wyciągając białe talerze z szafki. W korytarzu słyszałam śmiechy i powitania. Byłam cholernie zestresowana , w końcu nie codziennie poznaje się tak znanych i cenionych ludzi jak Tomilsonowie.

Pojawili się kilka minut poźniej. Kobieta miała średniej długości  kręcone  włosy oraz śliczne niebieskie oczy które Tommo z pewnością odziedziczył po niej , natomiast mężczyzna był wysokim postawnym brunetem o szarych tęczówkach  skrywanych za ciemnymi oprawami  okularów.
Hannah i Artur Tomilson
-Mamo , tato to moja dziewczyna Jasmine przedstawił mnie , obejmując w tali
-Miło mi bąknęłam nieśmiało podając im dłoń , byłam zaskoczona gdy kobieta zignorowała wyciągniętą rękę po prostu mnie przytulając.Odetchnęłam z ulgą po czym ponowiłam gest podając rękę ojcu Louisa , ten jednak ją zbagatelizował.
-Synu gdzie Lana ? spytał , obrzucając mnie pogardliwym spojrzeniem.
-Arturze proszę powiedziała brunetka , ciągnąc go za ramię
-Kochanie to są moi rodzice Hannah i Artur wtrącił się Louis , ignorując pytanie ojca. Sytuacja była naprawdę napięta a ja nie mogłam z siebie wydusić ani jednego słowa. Wieczór nie zapowiadał się dobrze i myślę , że nie tylko ja tak sądziłam.


***
Kolacja minęła nam w cichej atmosferze , Lou rozmawiał z mamą a ja powoli zbierałam naczynia. Postanowiłam nie korzystać ze zmywarki ponieważ , dłuższe spędzenie w kuchni zwalniało mnie z obowiązku przebywania w towarzystwie pana Artura , który chyba nieszczególnie zapałał do mojej osoby sympatią.
-Pomóc usłyszałam za sobą niski melodyjny głos , odwróciłam się widząc uśmiechniętą od ucha do ucha panią Tomilson.
-Nie trzeba odwzajemniłam gest odkładający ostatni talerz na suszarkę.
-Przepraszam za mojego męża , um on zna rodziców Lany i stąd jego zachowanie wyjaśniła opierając się o blat.
-Ja rozumiem , naprawdę oznajmiłam spuszczając wzrok
-Widzę , że mój syn jest szczęśliwy a jeżeli ty mu to dajesz , to nie mam do Ciebie żadnych zastrzeżeń powiedziała poprawiając swój szal , okrywający blado-zieloną sukienkę.
-Kochanie skończ te pogaduszki z tak  nic nie wartą osobą jak ona , chodźmy już Kingowie zapraszają na późną kolację poinformował starszy Tomiloson obejmując żonę ramieniem a mi posyłając mordercze spojrzenie. Poczułam gulę w gardle , gdy za Arturem dostrzegłam sylwetkę Louisa , stał tam wszystko słyszał i nie powiedział ani jednego słowa aby mnie obronić. Nie wahając się dłużej zabrałam mój płacz po czym wybiegłam z mieszkania , ignorując głośne krzyki Lou.


Rozdział niesprawdzony. Przepraszam że tak długo. Notka pojawi się jutro ponieważ dziś już nie mam siły.
Komentujcie.

6 komentarzy:

Każdy komentarz jest napędem do nowych rozdziałow