Muzyka

niedziela, 7 czerwca 2015

Epilog

Spojrzałam na zegarek Dochodziła dwunasta. Louis już dawno powinien być. Mnie może olewać , ale dzieci nic mu nie zrobiły. Od kiedy wręczył mi pozew rozwodowy , wymieniamy się półsłówkami.On spędzał całe dnie ze swoją dziunią Jen , a ja zajmowałam się maluchami . Nie było mi łatwo. Do tego wszystkiego jakieś dwa tygodnie temu  dowiedziałam się , że mam raka mózgu. Zachowałam to dla siebie. Nikt nie musiała się nade mną użalać. Moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi , co spowodowało płacz Mi. Pędem ruszyłam w stronę korytarza ,ale wyręczył mnie już Christian rzucając się swojemu ojcu na szyje. Nie zastanawiając się dłużej , skierowałam do pokoju córki. Miała cztery miesiące i była tak cholernie podobna do swojego ojca.
-Hej skarbie nie płacz- wzięłam ją na ręce , tuląc do swojej piersi. Natychmiast się uspokoiła.
-Urosła-usłyszałam za swoim plecami głos męża. Nie mogłam spojrzeć mu w oczy , nie po tym wszystkim.  Włożył maleństwo do łóżeczka , uprzednio całując ją w czoło. To było słodkie.
-Dostałeś powiadomienie o rozprawie?-spytałam opuszczając pokój. Słyszałam jego kroki za sobą.
-Tak za dwa tygodnie-odrzekł. To tego czasu mogę już nie żyć.
-Mamo mamo-chłopacy wbiegli do salonu , udając samoloty. Uśmiechnęłam się na ich widok. Byli idealną kopią mnie i mojego męża.
-Spakowani?-spytałam chociaż znałam odpowiedz. Pokręcili głowami.
-No to już szorować-zganiłam ich , na co ci pobiegli do swoich pokoi po plecaki.
Nie zwracają większej uwagi na bruneta usiadłam na kanapie i zabrałam się za składanie prania.
-Louuuuiii- usłyszałam piskliwy głos tej pindzi z korytarza. Nie minęła sekunda , a pojawiła się w tym samym pomieszczeniu co my. Obrzuciła mnie pogardliwym spojrzeniem i złapała Tommo za rękę.
-Jesteśmy gotowi-w salonie pojawili się chłopcy. Pocałowałam ich w czoło , a następnie odprowadziłam do drzwi. Kiedy tylko je zamknęłam , poczułam jak robi mi się słabo. Oczy powoli zaczęły mi się zamykać. Nie byłam nawet w stanie pobiec do córki , która głośno płakała. Straciłam świadomość.


Louis P.O.V.
Z szybko bijącym sercem dotarłem do szpitala , gdzie przewieziono Jasmine. Nie mogłem sobie wybaczyć , że nic nie zauważyłem. Leżała w sali. Była blada ale uśmiechała się do zdjęcia naszej rodziny , które trzymała w dłoniach. Kiedy tylko wszedłem do sali , jej uśmiech zgasł.
-Cześć-mruknęła.
-Jak mogłaś mi nie powiedzieć?- byłem wściekły , że mogła umrzeć a ja nie miałbym pojęcia dlaczego
-Kocham Cię Jasmine i nigdy nie przestałem. Błagam Cię wybacz mi. Bylem skurwysynem i nie zasługuję na Ciebie ale moje serce zawsze należało tylko i wyłącznie do Ciebie-powiedziałem, lecz ona zamiast się wściec po prostu złapała mnie za rękę.
-Też Cię kocham Louis mimo wszystko-wyszeptała powoli zamykając oczy. Wołałem lekarzy , ale oni tylko pokręcili głowami. Moja miłość odeszła.Ostatni raz pocałowałem jej usta. Smakowały tak samo. Zamknąłem oczy i przypomniałem sobie wszystkie momenty naszego życia. Podjąłem decyzję. Rozstanę się z Jen i sam wychowam dzieci , bowiem żadna kobieta nie będzie w stanie zastąpić Jasmine Alice Tomlinson , sensu mojego istnienia. 


Nie tak to wszystko miało wyglądać. Przepraszam.Dziękuje wszystkim czytelnikom za obecność i zapraszam na http://harry-styles-hangover.blogspot.com/. Jutro dodam podziękowania i całą resztę.
Kocham Was
Chester


Rozdział 33-Oh if you could see me now

 Był 14 lutego, Walentynki
Przyszły róże, ale Ciebie zabrali
Na moim ramieniu jest wytatuowany talizman by rozbroić krzywdę
Muszę się uspokajać, ale prawdą jest, że Ciebie nie ma
I nigdy nie będę miał szansy pokazać Ci moich piosenek
Tato, powinieneś zobaczyć trasy w jakie jeżdżę
Widzę Cię jak stoisz tam obok mamy
Zawsze śpiewacie, tak, ramię w ramię
I są dni gdy tracę wiarę
Bo ten człowiek nie był dobry, on był wspaniały
Mawiał, że muzyka jest domem dla Twego cierpienia
I wyjaśniał. byłem młody, mawiał
"Weź gniew, przelej go na stronę
Weź stronę na scenę
I wysadź dach w tym miejscu"
Staram się byś był dumny
Robię wszystko co robiłeś
Mam nadzieję, że jesteś tam w górze z Bogiem
Mówiąc to mój dzieciak




Zdenerwowana wyciągnęłam ją na do bufetu.Beszczelnie śmiała mi się w twarz.
-Jak śmiesz-wysyczałam. Nie mogłam uwierzyc , że ktoś taki jak ona mnie urodziła. Nie miała uczuc ani sumienia.
-Jesteś taka podobna do mnie-zadrwiła , widziałam w jej oczach pogardę.
-Nigdy nie będę i nie była taka jak ty-zaprzeczyłam.
-Och naprawdę?-warknęła
Powoli wyprowadzałam ją z równowagi ponieważ zaciskała pięści.
-Jesteś nikim innym za zwykłą szmatą-wycedziłam. Jej dłoń zderzyła się z moim policzkiem i po chwili poczułam jak pali mnie jego lewa strona. Łzy natychmiast pojawiły mi się w kącikach oczu.
-Jak pani śmie-obok mnie natychmiast pojawił się Louis.Był zdenerwowany.
-Wynoś się i nigdy nie wracaj-warknęłam w jej stronę. Przez moment na nas patrzyła , a potem odeszła stukając swoimi szpilkami o posadzkę. Odetchnęłam z ulgą , siadając na plastikowym krzesełku.
-Musisz się uspokoic-polecił ukochany zajmując miejsce obok. Wzięłam trzy głębokie wdechy. Na szczęście pomogło. Otarłam łzy i ruszyłam do sali. Nie zastałam go tam jednak. Przecież ktoś by mi powiedział , gdyby zabrali go na badania.
-Pani Hayes?-spytał jeden z lekarzy. Skinęłam w potwierdzeniu.
-Bardzo mi przykro. Jego serce nie wytrzymało-powiedział. Po tych słowach opadłam na zimną posadzkę a mój umysł zamarł. Nie miałam pojęcia co się działo. W głowie słyszałam tylko człowieka , który powiadomił mnie o śmierci ojca.

Gdybyś mógł mnie teraz widzieć czy byś mnie poznał
Czy poklepałbyś mnie po plecach czy skrytykował
Czy podążyłbyś za każdą linią na mojej splamionej łzami twarzy
Położył dłoń na sercu, które jest tak zimne jak dzień w którym Cię zabrano
Wiem, że minęło trochę czasu ale widzę Cię jasno jak dzień
Teraz, chciałbym usłyszeć jak mówisz
Że piję za dużo i palę za dużo zioła
Ale skoro nie możesz mnie teraz widzieć, to jest konieczne
Mawiałeś, że nie dowiem się niczego póki mnie nie zakosztuje
Jak to, że nie będę wiedział co to miłość jeśli nie pokocham i nie stracę
I jeśli straciłeś siostrę, to ktoś stracił matkę
I jeśli straciłeś ojca, to ktoś stracił syna
I teraz brak ich wszystkich, brak ich wszystkich
Więc jeśli macie sekundę by spojrzeć w dół na mnie
Mamo, Tato, tęsknię za wami

Wciąż szukam Twojej twarzy w tłumie
Oh, gdybyś mógł mnie teraz widzieć
Czy stałbyś zhańbiony czy ukłonił się
Oh, gdybyś mógł mnie teraz widzieć

Jakiś czas później

Świadom praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny uroczyście oświadczam, iż wstępuję w Związek Małżeński z Jasmine Alice Hayes i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe-powiedział Louis.
Świadom praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny uroczyście oświadczam, iż wstępuję w Związek Małżeński z Louisem Williamem Tomlinsonem  i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe-powtórzyłam.
- Wobec zgodnego oświadczenia obu stron, złożonego w obecności świadków, oświadczam, że Związek Małżeński pani Jasmine Alice i pana Louisa Williama został zawarty zgodnie z przepisami. Jako symbol łączącego Państwa związku wymieńcie proszę obrączki.
Najpierw zrobił to chłopak , a potem ja. 

Byliśmy tacy szczęśliwi.
Ten dzień był chyba najpiękniejszy w całym moim życiu. Najgorszy to chyba ten , w którym urodziłam Leo. Przeżył zaledwie dwa tygodnie. Pamiętam , że wpadałam w depresje. Potem już tylko cierpiałam, nie wychodziłam z domu, nie jadłam. Gdyby nie Louis pewnie dołączyłabym do naszego syna. Nawet mojej matce nie życzę takiego losu , chociaż ona na całe szczęscie zniknęła. Wyjechała. Nikt się tym nie przejmował.
-Skarbie-głos Louisa wybudził mnie zzamyśleń.
-Czas na taniec małżonków-oznajmił , łapiąc moją dłoń. Uśmiechnęłam się w jego stronę i wspólnie ruszyliśmy na parkiet.Ta noc była naprawdę szalona.


Z tajemniczym uśmiechem , pociągnęłam Louisa do naszej małżeńskiej sypialni . Chłopak znów złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Jego wargi były niesamowcie gorące , a ciepło oddechu otuało moje policzki. Nie obchodziły nas nic. Liczyło się tu i teraz. Wplotłam ręce w jego brązowe  włosy , ciągnąc za nie od czasu do czasu na co cicho pomrukiwał. W końcu chłopak rozsunął moją suknię ukazując komplet seksownej bielizny  , a ja pozbyłam się jego marynarki oraz białej koszuli.  Znów mogłam podziwiać , jego umięśnioną klatę pokrytą tatuażami. Przejechałam po niej opuszkiem palca , na co cicho syknął.
-Tak bardzo chcę być juz w Tobie- powiedział swoim zachrypniętym głosem.
Uśmiechnęłam się diabelsko , powoli odpinając guzik jego spodni . Szybko z nich wyszedł , pozostając jedynie w bokserkach przez , które widoczne było to jak bardzo jest juz podniecony.
-Sądze , że masz na sobie za dużo ubrań-dodał patrząc na mój gorset.
-Więc to zmień- wzruszyłam ramionami , wodząc bosą stopą po jego męskości. Sprawiało mu to przyjemność , ponieważ widziałam jak zaciska pięści.
Natychmiast przerwócił mnie na plecy po czym zawisł , popierając się na ramionach.
Zębami rozerwał , koronkowy materiał. Odrzucając go gdzieś do tyłu. Nie czułam się skrępowana. Wręcz przeciwnie , miałam czym się chwalic więc dlaczego miałam to ukrywać.
-Louis-wydyszałam , gdy przejechał swoim językiem po moim nagim brzuchu.
Kiedy dotarł pocałunkami do mojej kobiecości zadrzałam , a on tylko złośliwie się uśmiechnął. Wywoływał u mnie szybsze bicie serca i dobrze o tym wiedział.
- Jesteś tak cudownie wilgotna dla mnie- mruknął , rozrywając moje czarne stringi oraz pozbywając się swoich bokserek. Jego nabrzmiały penis był już gotowy.
- Kocham Cię- powiedział po czym zanurzył się we mnie , aż po nasadę. Mocno przyciskał swoje ciało do mojego , kiedy ja uniosiłam się i opadałam.
- Takk- wydyszał , namiętnie mnie całując. Traciłam rozum. Byłam kompletnie otłumaniona jego zapachem. Już dłużej nie mogłam. Jęknęłam ,gdy zaczął pocierać swoją dużą dłonią moją łechtaczkę. W końcu chłopak , chwycił mnie energicznie za biodra , po czym wbił się jeszcze głębiej. Napięcie, które się we mnie budowało było coraz większe. Czułam nadchodzący orgazm. Odchyliłam głowę do tyłu , a następnie zacisnęłam się na penisie chłopaka. Wykończona opadłam na tors bruneta. A on pocałował mnie w czoło i okrył pościelą. Nasz noc poślubna była niesamowita.






sobota, 23 maja 2015

Rozdział 32- Touching the gate of your mind telling you I'm bad



Kiedy Louis zaparkował. a podjeździe mojego rodzinnego domu , poczułam dziwny spokój. Byc może była to atmosfera tego miejsca. Z uśmiechem złapałam chłopaka  za rękę , po  czym zapukałam dużą drewnianą kołatką. Po kilku sekundach , drzwi otworzyły się z charakterystycznym skrzypieniem.
Po minie mojego ojca , stwierdziłam że jest zaskoczony.
-Jasie- powiedział , na co mocno go do siebie przytuliłam. Dopiero teraz uświadamiałam sobie , jak bardzo mi go brakowało.
-Tato poznaj kogoś- wyznałam , splatając moje palce z Lou. Widziałam na jego twarzy przerażenie i muszę przyznac miałam z niego niezły ubaw.
-Panie Hayes- rzekł swoim oficjalnym tonem.
-Och młodzieńcze , nie jestem jeszcze taki stary. Mów mi po prostu Ed- mój ojciec był równie rozbawiony co ja.
-Louis-przedstawił się , a następnie poddał mu dłoń, która tata od razu uścisnął. Odetchnęłam z ulgą , kiedy posłali sobie przyjazny uśmiech. Punkt pierwszy zaliczony. Przeszliśmy do salonu , gdzie siedział już mój brat a obok niego śliczna brunetka , kołysząca w swoich ramionach malutkie dziecko.
-Zostawię was- szepnął mi na ucho ojciec , znikając za drzwiami prowadzącymi do kuchni. Odchrząknęłam i natychmiast cztery paru oczy , skierowały się w moją  stronę.Uśmiechnęłam się słabo , nie chcąc pokazac jak ciężka jest wciąż nasza relacja.
-Jednak przyjechałaś- powiedział wyraźnie zaskoczony.
-Tak- przytaknęłam , bujając się na stopach jak niesforne dziecko.
-Och dajcie spokój. Wiem , że za sobą tęskniliście- oznajmiła w końcu jak podejrzewam partnerka mojego brata.
Nie czekając na moją reakcje , podszedł bliżej mocno do siebie przytulając.
-Brakowało mi Ciebie mała- szepnął w moje włosy.
-Mi Ciebie  też duży-odparł , odsuwając się a następnie spoglądając  na stojącego obok Tommo.
-Siostrzyczko poznaj proszę moją żonę i córkę - przedstawił nas , a ja puściłam trzymaną rękę Louisa i podeszłam do dziewczyny.
-Ma na imię Jasmine- szepnęła , całując córkę w głowę.
Spojrzałam ze łzami w oczach na brata. To było naprawdę wzruszające. Ja przez tyle lat go przeklinałam , a on nazwał swoje pierwsze dziecko moim imieniem.
-Pójdę ją położyc- oznajmiła kobieta  , ruszając w stronę schodów.
-Dowiem się jak ma na imię?- spytałam marszcząc brwi.
-Constanza. A twój towarzysz mhm?-
-Louis- mój chłopak znów się przedstawił i poddał rękę Alexowi , którą on uścisnął.
-Pójdę pomóc ojcu- wyznałam , zostawiając ich samych.
Idąc korytarzem , oglądałam zawieszone na ścianie zdjęcia. Było to wszystko zaczynając od tych kiedy ja i Alex byliśmy noworodkami.
Zauważyłam ,że fotografie  z matką zniknęły. Tata doskonale wiedział co zrobiła w ostatnim czasie i szczerze nie dziwiłam mu się , czemu nie chciał codziennie oglądać jej twarzy. Sama nie miałam ochoty widziec jej nigdy więcej.Westchnęłam po czym ruszyłam do kuchni , gdzie krzątał się już mój rodziciel.
-Pomóc?- spytałam , wyciągając z szuflady jeden z ostrych noży. Przytaknąl więc , zabrałam się za krojenie marchewki , podczas kiedy tata wycierał naczynia.
-Zaniesiesz?- poprosił , gdy skończyłam. Ochoczo pokiwałam głową , biorąc od niego porcelanowy zestaw.
-Będzie nas więcej w tym roku- dodał gdy wychodziłam.
Będąc już w salonie , zauważyłam że mój brat , jego żona i Louis z zainteresowaniem przeglądają strony albumu.
-Wyglądałaś tak słodko skarbie- stwierdził Louis , trzymając w dłoniach zdjęcie z dnia moich narodzin.
-Oddaj to - ostrzegłam , stawiając na stole talerze.
Pokręcił przecząco głową , natomiast ja szybko zajęłam miejca na kolanach chłopaka.
- Aww jesteście tacy słodcy- skwitowała Connie gdy niebieskooki ułożył dłonie na moim lekko wypukłym brzuchu.
-Trzeba dbać o takie cuda- odpowiedział jej Louis. Zerwaliśmy się na równe nogi , kiedy z korytarza dobiegły nas podniesione głosy.
-Mam prawo spędzić święta we własnym domu-warknął glos , który zmroził mi krew w żyłach i wywołał na twarzy grymas złości.Szybkim krokiem udaliśmy się w stronę drzwi wejsciowych. Tak jak się spodziewałam stała w nich moja matka , ubrana w czarny zimowy płaszcz i oraz czerwony szalik. Miała ten sam zimny wyraz twarzy. Jej oczy były chłodne , a policzki zapadnięte.
-Powinnaś zgnić w więzieniu , za to na co skazałas nasze dzieci- splunął tata , mocno zaciskając pięści.
-Och , naprawdę. Jasmine jednak ma coś ze mnie Edwardzie. Zawsze umiała się ustawić- zaszydziła. Czulam jak mięśnie Louisa się spinają. Nienawidził tej kobiety , równie mocno co ja.
-Niech pani stąd wyjdzie- ostrzegł Alex.
W sumie też nie powinnam nazywać jej matką. Kiedy już odwróciła się , zeby opuścic dom z gory dobiegł nas płacz małej. Widziałam błysk , w oczach rodzicielki.
-Chciałbys mi coś powiedziec? - syknęła.
-Wyjdź- powtorzył ojciec , bliski furii.
-Jeszcze się zobaczymy kochani-dodała , a następnie zarzuciła swoim włosami i wyszła głosno trzaskając drzwiami. Wszyscy ze sparaliżowaniem , patrzyliśmy na drzwi póki do naszych uszu , dobiegł odgłos upadającego ciała. Z mocno bijącym sercem , spojrzałam na ojca , który walczył o kazdy oddech.
-Zdzwonię na pogotowie- powiedział szybko Louis , po czym wydobył ze swojej kieszeni telefon i oddalił się. Uklęłam przy rodzicielu , mocno trzymając jego dłon.
- Pogotowie juz jedzie- oznajmił mój chłopak.
- Tato proszę nie zostawiaj mnie- wyszeptałam przez łzy , patrząc jak oczy ojca powoli się zamykają.


Już prawie świtało , kiedy lekarz pomiadowił mnie że stan ojca jest stanbilny. Miał zawał , a ja czułam się tak cholernie bezradna. Louis i Alex czuwali przy mnie , ale jedyne czego tak naprawdę  pragnęłam,  to przytulic tatę. Tak bardzo się o niego bałam. Pierwsze dwie godziny , po przywiezieniu nikt nie chciał nam udzielić informacji. Umierałam ze strachu.
- Skarbie powinnaś wrócic do domu- powiedziała Connie , która pojawiła się w szpitalu zaraz po moim telefonie.
Zgromiłam ją wzrokiem , po czym ruszyłam na oddział IT. Moje serce , na chwilę się zatrzymało gdy zobaczyłam rodziciela. Był okryty białym prześcieradłem , a do jego ciała zostały przypięte kable monitorujące funkcje zyciowe. Nawet nie wiem , kiedy z moich oczów wypłynęły łzy.
-Nie powinna tu pani być- usłyszałam za plecami glos pielęgniarki. Zignorowałam to ponieważ , wyrzucała mnie  dzis już kilka razy.
-Proszę wyjśc. Za dwie minuty jest obchód- powtorzyła. Posłalam jej fałszywy uśmiech , po czym opuściłam salę.  Idąc korytarzem , zauważyłam Louisa rozmawiającego przez telefon. Kiedy mnie zobaczył warknął coś do swojego rozmówcy i się rozłaczył.
-Jasmine muszę wracac do Londynu- oświadczył , ze skwaszonym uśmiechem.
-Och- wydobyło się z  moich ust. Nie byłam zaskoczona , że jego praca znów nas rozdziela. Na nieszczęscie ja też musiałam niedługo wracac , bo konczył mi się urlop świąteczny.
-W porządku- wymamrotałam. Nie chciałam się z nim kłócić.
- Pani Hayes? Spytała młoda pielęgniarka która nie wiem skąd się obok nas pojawiła i beszczelnie gapiła  na bruneta.
- Tak. Coś się stało ?- szczerze zaczynała mnie wkurzać.
- Pan Hayes się wybudził- powiedziała , po czym zatrzepotała rzęsami i odeszła. Pędem ruszyliśmy do sali , gdzie leżał. Rzeczywiście jego szare oczy , mrugały nie mogąc przyzwyczajic sie do jasnego światła.
- Tatusiu- wyszlochałam , łapiąc za jego dłoń.
- Jasie przpraszam , zepsułem wam święta- wychrypiał resztami sił.
Nie zdążyłam zaprzeczyć , ponieważ przerwał mi wysoki damski głos.
-Im święta , a mi całe życie Edwardzie- zarzuciła moja matka , która nie wiem skąd pojawiła się w sali.


Wiem , że długo nie było rozdziału. Ale szkoła , mój wyjazd. A propo to mój ostatni rozdział jaki napisałam w Polsce. Marzenia się spełniają. Dziękuje wszystkim , którzy tu są i byli. Naprawder jesteście niesamowici. Kocham was bardzo mocno. Komentujcie tak jak pod ostatnią notką , a obiecuje że jak tylko ogarnę moje nowe miasto to dodam dwa rozdziały w jeden dzien. No to tyle. Jeszcze raz za wszystko dziękuje.Każdy kto przeczyta ten rozdział , niech go skomentuje , chce wiedziec co myślicie.
Dobranoc
Love
Chester

poniedziałek, 18 maja 2015

środa, 6 maja 2015

Rozdział 31- They'll be here, but still there

Rozdział dedykowany 
mojemu chłopakowi za 
przynoszenie mi czekolady 
podczas przerw testu gimnazjalnego

 Muzyka


Harry P.O.V.


Monic Toyson/ Lea Malik
 -Monic?-spytał zaskoczony Zayn.
Kiedy dziewczyna pokręciła przecząco głową , mocniej ścisnąłem dłoń mojej żony.
-To nie możliwe-szepnął do siebie Niall.
Brunetka posłała mi i mojej żonie złowieszcze spojrzenie.
-Lea-stwierdziła blada jak ściana Jasmine i pewnie gdyby nie opiekuńcze ręce Louisa owinięte wokół jej tali ,upadła by.
Chciałem powiedzieć,że Monic wszystkich oszukuje ale nie mogłem. Znała sekret mój i Belli , gdyby wyszedł na światło dzienne bylibyśmy skończeni. Miała nas w garści a mnie ogarniała wściekłość.
-Jak mogłaś uciec, pozwolić aby nasz syn nigdy Cię nie poznał ?-syknął w jej stronę. Widziałem, że się zmieszała. Nie takiej reakcji oczekiwała.
-Zayn kochany ,byłam umierająca-skłamała złamanym głosem. 
Mój Boże , jeżeli Le teraz na nas patrzy musi mieć niezły ubaw ze swojej bliźniaczki.
-Nie wybaczę Ci tego.Nigdy-warknął, a następnie zabrał syna i opuścił dom.
-My też już pójdziemy-odezwała się do tej pory milcząca Sophia.
Złapała Liama za rękę , po czym i oni się ulotnili.
-Niall odwiozę Cię-zaproponował napiętym głosem Louis , na co blondyn pokiwał głową i wspólnie udali się w stronę wyjścia.


O poranku powiedziała, że w swoich kościach nie czuje tego samego co do nas
Wydaje się, że kiedy umrę, te słowa zapiszą na mym grobie



Zostaliśmy sami. Ja , Bella , Monic oraz Jasmine. 
-Muszę przyznać,że jestem niezłą aktorką-stwierdziła rozkładając się na kanapie.
Widziałem zdezorientowanie na twarzy dziewczyny Louisa.
-Och głupiutka dziewczynko. Mam na imię Monic i jestem bliźniczką Le. Zanim jednak coś powiesz ,  radzę Ci zachować tą informacje dla siebie. Jeżeli oczywiście chcesz aby twoje dziecko żyło-oświadczyła szyderczo się uśmiechając.
Minnie chciała coś powiedzieć,ale chwilę później zamknęła swoje usta.
-A wy - zwróciła się do mnie i Belli.
-Radzę trzymać język za zębami , póki nie zdobędę tego co kiedyś mi odebrano -mruknęła marszcząc brwi. Doskonale wiedziałem o kim i o czym mówi.
Monic była istnym złem i chciałem aby jak najszybciej zniknęła z naszego życia.Zdawałam sobie jednak sprawę , że nim to zrobi. Zniszczy po drodze , wszystko na czym nam zależy. A potem odejdzie , jak dwa lata temu. 
-Jesteście żałośni-powiedziała.
-Wynoś się!-krzyknąłem , nie mogąc dłużej wytrzymac jej obecności.
-Słucham?-spytała oburzona. Myślała , że skoro ma nas w garści to będzie specjalnie traktowana. Jej kurwa nie doczekanie. 
-Wynoś się!- powtórzyłem , na co ta obrzuciła nas pogardliwym spojrzeniem i opuściła dom głośno trzaskając drzwiami. Ukryłem twarz w dłoniach. Nie miałem pojęcia co robić. W końcu do głowy wpadł mi genialny pomysł , musiałem go tylko zrealizować.



Na tych ścianach zapisane są historie, których nie potrafię wyjaśnić
Zostawiam moje serce otwarte ale ono pozostaje właśnie tu, puste od dawna


Jasmine P.O.V.

Z przyspieszonym biciem serca , opuściłam salon. Musiałam napić się wody. Poczułam ulgę , gdy zimna ciecz spłynęła w dół mojego gardła. Wkładałam właśnie butelkę z powrotem do  lodówki , gdy ktoś położył mnie dłoń na ramieniu. Kiedy się odwróciłam , zobaczyłam zatroskaną twarz Belli.
-Hej kochana nie smuć się ,  będzie dobrze- pocieszała.
Jednak ja nie mogłam myśleć w ten sam sposób. Od teraz musiałam okłamywać moich przyjaciół a także Louisa. Robiłam to jednak , aby uratować nasze maleństwo przed tą wariatką. Nie znałam jej , ale wiedziałam że byłaby zdolna je skrzywdzić
-Kim ona tak naprawdę jest ?- spytałam siadając na kanapie przy oknie. 
-Um , to siostra bliźniaczka Le. Kiedy byliśmy na studiach  , Monic poznała Zayna i przez długi czas byli ze sobą , ale potem..
-Skarbie , musimy jechac. Dzwoniła Gemma. Thomas ma gorączkę-przerwał jej zdenerwowany Harry , który nagle pojawił się w kuchni. 
-Opowiem Ci innym razem. Idz się połóż.-powiedziała , a następnie mocno mnie przytuliła. Pożegnałam się z nimi , po czym ruszyłam na górę. Wzięłam gorącą kąpiel. Tak tego mi było trzeba. Przebrałam się w swoje szare spodenki od pidżamy oraz długą czarną  bluzę. Wróciłam do sypialni i ułożyłam się na łóżku. Louisa wciąż nie było. Przycisnęłam policzek do pomarańczowej poduszki , lecz sen nie nadchodził Wyciągnęłam z szafki nocnej białe słuchawki oraz Ipoda. Włączyłam jakąś spokojną piosenkę , po czym zamknęłam oczy. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. 

Obudziłam się kolejnego dnia , już bez słuchawek. Louis musiał mi je wyjąc kiedy spałam. Był taki kochany , a ja musiałam go tak podle oszukiwac. 
-Hej księżniczko w porządku?- usłyszałam jego zachrypnięty poranny głos.
-Tak-odpowiedziałam , sztucznie się uśmiechając.
Na całe szczęscie uwierzył , ponieważ pocałował mój lekko wypukły brzuszek po czym leniwie się przeciągnął.
-Wezmę prysznic- mruknęłam , ruszając do garderoby.
-Dołącze do Ciebie za chwilę!-krzyknął z korytarza , więc założyłam że poszedł po coś na dół. Pewnie jak zwykle zapomniał telefonu. 


I dzisiejszej nocy odejdę, odejdę
Ogień pod moimi stopami płonie jasno
Sposób w jaki tak mocno trzymałem się
Niczego



Ściągnęłam z siebie ubrania , a następnie stąpając po marmurowych płytach weszłam pod prysznic. Włączyłam gorącą wodę, która rozluźniła moje napięte mięśnie. Sięgnęłam po mój czekoladowy żel pod prysznic , jednak moją małą dłoń zakryła duża należąca do Louisa. Delikatnie wtarł , go w moje ciało. Czułam przyjemne mrowienie . Złączyłam nasze usta w pocałunku , który przeistoczył się bardziej żarliwy i zdecydowanie brutalny.
-Lou-wydyszałam gdy przeniósł swoje usta na moją szyję. 
-Spokojnie kochanie. Zero seksu do porodu.-powiedział , na co zmarszczyłam brwi.
Czy on chcę żebym oszalała przez następne 7 miesięcy. 
-Potrzebujeee Ciee!- wydyszałam , gdy się o mnie otarł.
-W takim razie nie mam wyjścia-odpowiedział. Złapał mnie za pośladki a następnie uniósł opierając o szklaną szybę prysznica. Oplotłam nogami jego biodra i wplotłam ręce w jego mokre włosy. Chłopak popatrzył mi w oczy , na co przytaknęłam. Upewniał się , czy jestem gotowa. Na chwilę zamknęłam oczy , aż w końcu poczułam go w sobie. Louis poruszał się powoli , tak aby nie zrobić dziecku krzywdy. Ogarnęła mnie dziwna błogość , gdy poczułam zbliżający się orgazm. Mocniej zacisnęłam ręce na ramionach chłopaka aby za chwilę je puścić. Chłopak wyszedł ze mnie,a następnie odstawił na zimne płytki.Wspólnie dokończyliśmy kąpiel po czym każde z nas nałożyło na siebie wcześniej przygotowane ubrania. 
-Śniadanie za dwadzieścia minut!-krzyknęłam widząc jak wyciąga swojego laptopa. Do prawdy ten człowiek to pracoholik. 

 Na ścianach tych zapisane są kolory, których nie potrafię zmienić.
Zostawiam moje serce otwarte, ale ono pozostaje właśnie tu, w swojej klatce


Przygotowałam tosty z dżemem ,po czym zalałam ulubiony kubek z marchewką Louisa. 
-Jestem już -powiedział widząc moją irytację.
-Doprawdy kochanie. To co u Ciebie oznacza śniadanie za dwadzieścia minut?-spytałam na co posłał mi ten swój beszczelny uśmieszek.
Dokończyliśmy swój posiłek. Wysłałam Louisa po walizki na górę , a sama sprawdziłam czy wszystko jest wyłączone. 
-Jedzmy-powiedziałam, gdy chłopak wkładał  walizki do bagażnika.
-A gdzie Brad?-spytał zdziwiony
-Dałam mu wolne. Kochanie on też ma rodzinę-odpowiedziałam zajmując miejsce pasażera. 
Brunet tylko cicho westchnął po czym odpalił silnik i ruszyliśmy do mojego rodzinnego miasteczka. 



Historia mojego życia, zabieram ją do domu
Jadę całą noc by utrzymać jej ciepło, i czas
Zatrzymuje się



Moim kochani wróciłam. Pewnie połowa z was mnie nienawdzi , ale uwierzcie to była trudna decyzja. Z tego miejsca chcę bardzo podziękowac mojemu przyjacielowi Dawidowi. Gdyby nie on pewnie bym się nie zdecydowała wrócic . I to on będzie od dziś poprawiał wszystkie błędy. Więc gdyby coś , to jego wina  haha no dobra koniec żartów. Cieszę się , że będę mogła zakończyc historię Jasmine i Louisa. Przewiduje jeszcze max 19 rozdziałów. Więc wiele się moze jeszcze zdarzyc.
Komentujcie , żebyśmy mogli wyrtwac do końca historii i żebym ja nie musiała niczego zawieszac bo pękło by mi serce. Tak więc komentujcie i piszcie co sądzicie. 
Love 
D.Chester


 

Przemyślenie

Cukierki po wielu rozmowach i kłótniach  z moim przyjaciółmi postanowiłam wrócić. Moja ekipa uświadomiła mi , że nie powinnam kończyć czegoś , co naprawdę kocham i wbrew jakimkolwiek opiniom czy recenzjom robię dobrze. Może nie jestem jakaś mega uzdolniona czy coś , ale nie chcę się poddawać. Nie powiem zraniły mnie słowa  [...] Nie chcę mieć wyrzutów sumienia, że cię oszukałam, że myślisz, że robisz dobrze. Nie. Nie robisz. [...]Dało mi to kopa na to , aby pomyśleć nad wszystkim. I oto wiecznie , nieogarnięta ja , wraca. Mam nadzieje , że mnie nienawidzicie i ktoś jednak został. 
Zawsze kochająca
D.Chester

piątek, 1 maja 2015

Zamykam

Blog zostaje zamknięty i zawieszony. Wróce jak naucze się pisać dobre opowiadanie. Ale to chyba nie szybko.
Przepraszam
Chester ♥

wtorek, 28 kwietnia 2015

Rozdział 30- I follow to war without weapons

Muzyka



Louis P.O.V.

Wróciłem do domu z wielkim bukietem żółtych róż. Chciałem jeszcze raz przeproscic Minnie i jakoś wynagrodzić jej to , że pozbyłem się dowodu mojej miłości. 
Kiedy wszedłem do salonu , ona nadal spała. Usiadłem na pufie , czekając aż otworzy swoje piękne oczy. Stało się to po kilku minutach , była zdezorientowana ale kiedy mnie zobaczyła przez jej twarz przelała się fala ulgi. Potem zrobiła coś co w zupełności mnie zaskoczyło , podeszła a następnie zajęła miejsce na moich kolanach.Objąłem jej talię rękami , aby dac dziewczynie poczucie bezpieczeństwa.
-Przepraszam-wyszeptałem
-Nie Lou. To moja wina. Przez ciąże mam zmienny humor. Przepraszam -powiedziała drzążącym głosem
- Skarbie , nienawidzę gdy się kłócimy więc proszę zapomnijmy o tym- rzekłem , łącząc nasze usta.

We made a start
Be it a false one, I know
Baby, I don’t want to feel alone


Jasmine P.O.V.

Po odświeżającej kąpieli , udałam się do sypialni gdzie czekał już na mnie Louis ,ubrany w spodnie od pidżamy.
-Jutro wracam do pracy - oświadczyłam na co zmarszczył brwi
-Nie sadze , żeby był to dobry pomysł-sprzeciwił się
-Rozmawiałam już z szefem , nie będę brać udziału w operacjach - powiedziałam , kładąc głowę na torsie chłopaka. Słyszałam jak miaro bije jego serce i chyba przez to powoli zapadałam w sen aż w końcu odpłynęłam.

And though your arms and legs are under
Love will be the echo in your
Ears when all is lost in plunder
My love will be there still


Obudziłam się kolejnego dnia dziwnie wyspana , dopiero kiedy spojrzałam na zegarek zrozumiałam o co chodzi.
Miałam jakieś pół godziny żeby zdążyć do pracy ,a biorąc pod uwagę korki z pewnością się spóźnię. Pognałam do łazienki gdzie umyłam zęby i wzięłam szybki prysznic. Kiedy wróciłam do sypialni , Louis nadal spał. Bez ogródek , ściągnęłam z niego pościel na co głośno burknął.
-Skarbie masz spotkanie o 8.00 z Irlandczykami - przypomniałam. Nie musiałam czekać długo na jego reakcje ponieważ niczym błyskawica zerwał się z łóżka po czym ruszył do garderoby po garnitur. Nakładając makijaż , słyszałam szum wody.

 So kiss me where I lay down
My hands pressed to your cheeks
A long way from the playground


Zeszłam na dół , wykonując dla siebie i chłopaka śniadanie w postaci płatków owsianych na mleku.
Kończyłam swoją porcje gdy zszedł na dół
-Nie zdążę , zjem na mieście. Jedźmy- oświadczył krótko spoglądając na nadgarstek gdzie widniał jego srebrny rolex.
Pokiwałam głową a następnie ruszyliśmy przed dom , gdzie czekał już samochód.
-Najpierw do szpitala na St. Norma-poinformował Brada , gdy zajeliśmy miejsca.
-Co ze świętami ?- spytałam przypominając sobie , że to już za kilka dni.
-Um myślałem , że pójdziemy do moich rodziców- powiedział na co przecząco  pokiwałam głową.
-Kochanie może po prostu ty spędzisz ten czas ze swoją rodziną a ja ze swoją -zaproponowałam
-Nie ma mowy -zaprzeczył nim zdążyłam cokolwiek dodac
-Lou , nie chcę sprzeczek z twoim ojcem -
-Porozmawiam z nim-
-I naprawdę sądzisz , że to coś da ?- zaśmiałam się ironicznie
-Okej w takim razie pojadę z tobą do  Grantham , a moim rodzicom jakoś to wytłumaczę - powiedział zadowolony ze swojego pomysłu. 
-Lou , nie sądze że by to był..-
-Muszę w końcu poznać twojego ojca i brata - przerwał mi , używając trafnych argumentów.
-Okej -podałam się za co zostałam nagrodzona słodkim ale namiętnym pocałunkiem.
-Wyruszamy jutro w południe - rzekł kiedy samochód się zatrzymał. Posłałam mu uśmiech a następnie skierowałam do placówki , modląc się w duchu aby nie spotkać Emanuela ponieważ byłam już zdrowo spaźniona*.

 We took a chance
God knows we tried
Yet all along I knew we’d be fine


Na moje szczęście okazało się , że wyjechał dziś rano na święta z rodziną i nie będzie go aż do nowego roku co trochę utrudniało pracę szpitala gdyż Rodrigo  był świetnym specjalistą. Jednakże musieliśmy radzić sobie bez niego.

Po trzech godzinach wypełniania nudnych papierów w końcu skończyłam swój dyżur. Ubrałam  płaszcz a następnie opuściłam szpital kierując się do galerii , aby zakupic prezenty.Długo nie mogłam się zdecydowac co kupic Louisowi , ale przechodząc obok wystaw w oko wpadła mi jedna rzecz. Była idealna i wiedziałam , że chłopak będzie z niej zadowolony chociaż może nie kosztowała fortuny. Uśmiechnięta od ucha do ucha , wpadłam jeszcze do Tesco aby kupic produkty na dzisiejszą kolację.


I got a heart
And I got a soul
Believe me, I will use them both


Bella P.O.V.

-To co z nią zrobimy -? spytałam mojego męża patrząc na malującą w naszym salonie paznokcie dziewczynę.
-Zamkniemy w pokoju na klucz- zaproponował zrezygnowany
-I tak znajdzie sposób aby wyjsc, a potem zniszczy wszystko -powiedziałam to co Harry i tak już wiedział
-Planujecie jak się mnie pozbyc -? zapytała pojawiając się w kuchni. Widziałam jak patrzy na nas lodowatym wzrokiem. Nie miała już w sobie uczuc , żadnych.
-Pojadę po Ness- oświadczył nagle lokers posyłając mi wspóczujące spojrzenie. O no dzięki mężu zostawiasz mnie z nią samą.
Kiedy usłyszałam trzask drzwi , wzięłam głęboki oddech.
-Kim ty tak naprawdę teraz jesteś ?- zapytałam , szukając w dziewczynie oznak ludzkich odruchów
-Coż ja jestem....

So pour me a drink, oh love
Let’s split the night wide open
And we’ll see everything we can
Living love in slow motion, motion, motion
 

Louis P.O.V. 

Kiedy przekroczyłem próg domu , poczułem niesamowity zapach dochodzący z kuchni. Rzuciłem aktówkę na kanapę a następnie ruszyłem do pomieszczenia gdzie moja ukochana przygotowywała kolację. Uśmiechnąłem się , widząc jak kręci biodrami do piosenki lecącej z radia.
-Kuszące widoki- powiedziałem , na co momentalnie zaprzestała swoich ruchów.
Podszedłem do niej a następnie mocno objąłem w tali , zachłannie całując.
Wystarczyło , że nasze usta się spotkały a ja już czułem się jak w niebie. W końcu przed mną stał anioł w ludzkiej skórze.
-Jak Ci minął dzień kochanie ?- zapytała
-Dużo spotkań i nudnych inwestorów- powiedziałem
-A tobie mhm?- zauważyłem , że unika mojego wzroku
-W porządku - mruknęła
Nie zdążyłem zapytac co się dzieje ponieważ przerwał mi dzwonek do drzwi. Leniwym krokiem ruszyłem  aby otworzyć. Moim oczom ukazało się małżeństwo Payne i uśmiechnięty Horan z butelką wina w dłoni.
Wpuściłem ich do środka , a potem zostałem mocno wyściskany przez wszystkich. Gdy przeszliśmy przez salon usłyszałam gwizd Nialla. Jakby sam nigdy takiego nie miał.
-Jasmine- pisnęła Sophia , gdy zobaczyła moją ukochaną .Ta natychmiast zaciągnęła ją do kuchni i tyle je wiedzieliśmy.
Pół godziny poźniej byliśmy już w komplecie , tyle że synem Zayna zajmowały się kobiety , które z pewnością obgadywały nas teraz w kuchni.
- Niall a ty kiedy się w końcu ustatkujesz - zapytał Hazz , biorąc łyk piwa
-Wiecieeee- przeciągnął eee
Zmrużyłem powieki spoglądając na blondyna , dopóki mój wzrok nie spoczął na jego palcu gdzie błyszczała złota obrączka. Zatkałem sobie usta dłonią. Nie on nie mógł tego zrobic nie mówiąc nic swoim przyjaciołom.
-Niall kurwa ożeniłeś się ?- spytałem a reszta spojrzała najpierw na mnie a potem na chłopaka.
Zmarszczył brwi i lekko się zarumienił.
-Kiedy ?- Liam posłał mu ostrzegawcze spojrzenie.
-W ubiegłym tygodniu byłem w Las Vegas- wyjaśnił przeczesując swoje włosy.
Ożesz kurwa jebana mac , musiał się napruc i popełnił błąd.
-Jak ma na imię ?-
-Veronica- odpowiedział
-Mieszka u mnie a no pracuje jako dziwka - dodał a nam opadły szczęki. Biedny blodnynek , zawsze wpadnie po uszy.
-No nieźle - skomentowałem , narażając się tym na lodowate spojrzenie chłopaka.
-Deser- krzyknęła uradowana Bella , wchodząc do jadalni  z tortem truskawkowym.
Natychmiast rzuciliśmy się do stołu , kiedy dziewczyna kroiła ciasto.

The story of my life I give her hope
I spend her love until she’s broke inside
The story of my life


Zayn cały czas opowiadał jakieś głupie żarty a my co chwila wybuchaliśmy śmiechem.
-A pamiętacie jak Harry miał alergię i wyglądał jak spuchnięty muminek- przypomniał Liam a całe towarzystwo , wręcz tarzało się po panelach. Nasz powrót do wspomnień , przerwał dzwonek do drzwi.
Moja ukochana zaoferowała się otworzyć ale gdy wróciła była blada jak ściana. Nie dziwiłem się.
-Monic ?- spytał Zayn a moje spojrzenie wylądowało na małżeństwie Stylesów , które wyglądało na przerażonych.

And I’ll be gone, gone tonight
The ground beneath my feet is open wide
The way that I've been holdin’ on too tight
With nothing in between


Nie mam pojęcia dlaczego nie komentujecie ,a jedynie wtedy gdy zagrożę zawieszeniem. Szczerze ma dosc ale nikogo nie można do niczego zmuścic. Chciałabym byc jak inne autorki ,ale nigdy nie będę. Smutek.
Do zobaczenia
LoVe
Chester

 Nie sprawdzony




sobota, 25 kwietnia 2015

Rozdział 29 - Lulling melody that one your body to sleep



Muzyka

Zabrałam swoją torebkę po czym zeszłam na dół. U szczytu schodów czekał już na mnie Louis , który co chwila spoglądał na swój telefon. 
-Naprawdę nie rozumiem dlaczego musimy robić to sami-stwierdził niechętnie po raz pięćdziesiąty od kiedy oznajmiłam , że nie chcę żadnej firmy przeprowadzkowej. Mieszkanie w dużym angielskim domu na przedmieściach , zawsze było moim marzeniem i postawiłam zrobić wszystko aby w każdym calu należał tylko do nas. 

Ubrałam płaszcz a następnie wsiedliśmy do dużej czarnej Toyoty , za kierownicą której siedział już Brad. 
-Louis- powiedziałam , spoglądając za jaką precyzją sunie palcem po ekranie swojego telefonu
-Oddaj mi go -poprosiłam 
Posłał mi zdziwione spojrzenie, a następnie wrócił do pisania e-maila. Nie patyczkując się dłużej , wyrwałam mu urządzenie z ręki a następnie schowałam do torby. 
-Nie zrobiłaś tego -rzekł poważnym tonem lecz w jego oczach błyszczały wesołe iskierki. Och był pewien , że zaraz go odzyska. 
-Myszko oddaj mi telefon-poprosił wyciągając rękę
-Lou dziś jesteś tylko mój , a praca Ci nie ucieknie-wyjaśniłam krótko na co zmarszczył brwi
-I tak go odzyskam - mruknął jak obrażone dziecko
Byłam szczęśliwa , że jakoś specjalnie się nie stawiał. W nagrodę podarowałam mu soczysty całus w usta. 
-Aww moja słodka Minnie wróciła- zagchruchał uroczo się uśmiechając
-Jesteśmy sir Tomlinson -odezwał głośnik zamontowany w siedzeniu
Chłopak splótł nasze palce , ruszając do metalowej windy z której będzie mi dane skorzystać ostatni raz.


Dotarliśmy na ostatnie piętro i dopiero wtedy dopadł mnie smutek. Tak wiele przeżyliśmy w tym apartamencie. 
-Hej jesteś tam?- zapytał brunet przekręcając zamek w drzwiach. Pokiwałam twierdząco głową , przekraczając próg mieszkania. Przeraziłam się kiedy dotarłam do salonu. Wszędzie walały się brudne ubrania oraz puste butelki. 
-Było  mi ciężko po twoim odejściu - wyjaśnił widząc mój karcący wzrok. 
Postanowiłam trochę ogarnąć ten bałagan. Po nie całej godzinie pomieszczenie wyglądało już w miarę dobrze. Udałam się więc do sypialni , gdzie niebieskooki właśnie wkładał stare albumy do pudełka. 
Wyciągnęłam czarną dużą walizkę a następnie przeciągnęłam do garderoby , układając w niej ubrania chłopaka. Było ich sporo , dlatego po nie całych dwudziestu minutach dołączył do mnie mój ukochany.

I wanna put my hands on her hands
Feel the heat from her skin
Get reckless in the star light

Bella .P.O.V.
-Ness zjedz śniadanie - nakazałam córce , opiekuńczo spoglądając na Toma śpiącego w ramionach Harrego. 
-Będzie dobrze zobaczysz - pocieszył mnie , jednak ja wiedziała  że nie to nie prawda. Jeżeli ona wróciła już nic nie może byc normalnie.Nie mam pojęcia jak się dowiedziała ale przysięgam , że nie ujdzie jej to płazem. Zrobię wszystko aby ochronić moich przyjaciół , a ona już do nich nie należy. 
-Skarbie słuchasz mnie ? -zapytał na co przecząco pokiwałam głową. 
Uśmiechnął się smutno.
-Pytałem czy pójdziemy jutro do Louisa i Jasmine na kolację  ? -
-Um Harry oni mieszkają na 20piętrze - przypomniałam mu
-Dziś przeprowadzają się na przedmieścia -oznajmił. Miałam ochotę uderzyc się w twarz. Zapomniałam na śmierc. Ta cała sytuacja powoli mnie wykańczała. A wszystko przez...
Moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Wolnym krokiem ruszyłam na korytarz a kiedy pchnęłam drewnianą powłokę , serce podeszło mi do gardła. Koszmar wrócił. 
-Co ty tu robisz do cholery!?- warknęłam , widząc jej jadowity uśmieszek.


Jasmine P.O.V.
- Jeszcze poduszki- rozkazałam układając je na naszym nowym pokrytym blado- niebieską pościelą łóżku. 
-Kocham Cię - powiedział nagle brunet , układając dłonie na moich biodrach. Poczułam znajome mrowienie wzdłuż całego ciała. Ułożył mnie delikatnie na łóżku , w sekundzie pozbawiając koszulki. Chciałam zakryć swoje niedoskonałe ciało rękoma , lecz ten szybko ułożył mi je na głową. Całował każdy minimetr mojej skóry , dając tym samym niesamowity kosmos.
-Louuuu-Wydyszałam gdy wodził swoim palcami po wnętrzu moich ud.
-Spokojnie , mam zamiar się odpowiednio tobą zając-zamruczał , tajemniczo się uśmiechając.
Wiedziałam , że będzie mnie tak dręczył jeszcze dobry czas , dlatego to ja postanowiłam zając się nim.
Po walce z zamkiem jego spodni w końcu się ich pozbyłam i to też zrobiłam z czarną koszulką. Był pół-nagi i całkowicie mój.Uwielbiałam jego tatuaże , jednakże moją uwagę przykuła dosyć duża blizna na nodze. Nie mogła byc od kontuzji wyglądała raczej jak... Nie Louis nie był by zdolny do czegoś takiego , zawsze mówił że to jest dowodem jego miłości. Natychmiast odepchnęłam od siebie bruneta , czując jak w moich oczach zbierają się łzy. 
-Dlaczego to zrobiłeś ?- spytałam , próbując opanować spazmatyczny szloch. Brunet popatrzył na mnie w dezorientacji , ale chyba zrozumiał o czym mówiłam ponieważ na jego twarzy wymalowało się poczucie winy. 
-Przepraszam - było jedynym i ostatnim czym usłyszałam nim ubrałam swój sweter i opuściłam sypialnię.

Chłopak nawet za mną nie poszedł , byłam mu wdzięczna że pozwolił mi pozostać samej. Zrobiłam sobie kakao po czym usiadłam na kanapie w salonie , puszczając jakiś denny film. Nie minęło kilka chwil a zmorzył mnie sen. 

I found you in my darkest hour
I found you in the pouring rain
I found you when I was on my knees
And your light brought me back again
Found you in a river of pure emotion
I found you, my only truth
I found you and the music played
I was lost, till I found you, you, you
Till I found you, you, you

Louis. P.O.V. 
Byłem na siebie wściekły za usunięcie tych dwóch tatuaży z mojej skóry. Doskonale wiedziałem , że było to tylko ze złości na dziewczynę , w chwili gdy nie odpowiedziała na moje uczucie.  Zraniłem ją znów. W momencie kiedy było nam tak dobrze a za chwilę mieliśmy się kochac. Jestem takim dupkiem. 
Zgarnęłam kluczyki z komody po czym ruszyłem do drzwi. Po drodze jednak , wyłączyłem jeszcze telewizor i przykryłem śpiącą dziewczynę kocem. Wyglądała jak anioł. Błąd ona była aniołem. A ja cały czas ją krzywdziłem. 
Odprawiłem Brada do domu , a następnie wsiadłem za kierownicę swojej Toyoty. Pędziłem przez miasto , nie zastanawiając się czy dostanę mandat. Musiałem odreagować. Nawet nie wiem kiedy  ,  znalazłem się pod domem moich rodziców. Sadzę , że potrzebowałem poważnej rozmowy z moją matką. Zadzwoniłem dzwonkiem i po chwili drzwi otworzył mi dobrze znany mi kamerdyner.
-William -powitałem go
-Sir Tomlinson -skłonił się , wpuszczając mnie do środka. 
Tyle razy prosiłem aby tego nie robił. Cholera on miał jakieś 60 lat. To chyba ja raczej powinienem mu się kłaniać.
-Jest moja matka ? -zapytałem rozglądając się po przestronnym pomieszczeniu.
-Zaraz ją zawołam- oświadczył kierując się w stronę salonu , jednak szybko go zatrzymałem.
-Nie sam jej poszukam- powiedziałem lekko się uśmiechając. 

Tak się też stało , siedziała w salonie żywo dyskutując o czymś ze swoją przyjaciółką i jej córką która musiała byc chyba mniej więcej w moim wieku. 
-Mamo -odchrząknąłem 
Momentalnie wzrok kobiet spoczął na mnie. 
-Synku kochanie - rzekła uradowana ruszając w moją stronę. Mocno mnie do siebie przytuliła , a gdy poczułem jej kwiatowe perfumy wiedziałem że udałem się do odpowiedniej osoby. 
-Skarbie poznaj to jest Loren a to jej córka Jennifer-przedstawiła nas  na co posłałem im słaby uśmiech. Podskoczyły gdy za oknem rozpętała się burza. Usiadłem więc na kanapie , kompletnie ignorując rozmowę mojej mamy z Loren. Córka kobiety cały czas na mnie patrzyła , co z każdą minutą stało się uciążliwe. Ughy przyszedłem tu aby pogadać z rodzicielką a nie na pokaz.
-Pójdę już- oświadczyłem przerywając im rozmowę
-Dopiero przyszedłeś- powiedziała ta cała Jen , całkiem mnie zaskakując
-Um tak , ale moja dziewczyna jest w ciązy i muszę przy niej być-odrzekłem widząc jak na twarz blondynki wpływa szok.
-Pozdrów ją kochanie- poprosiła mama po czym mnie przytuliła
-Zadzwonię - szepnąłem 
Uśmiechnęła się a ja udałem się do mojego samochodu. 

The night is getting older
And I can’t come off this high
I don’t want this here to end

Bella P.O.V.
 Doznałam szoku , gdy tylko przekroczyłam próg mojego domu. Wszędzie walały się zdjęcia oraz butelki po różnorakim alkoholu. Spodziewając się najgorszego , weszłam do salonu gdzie na środku tańczyła kompletnie zalana dziewczyna. Miała w dłoni najlepszą butelkę whisky  Harrego , i wiedziałam że nie będzie on zadowolony z tego że ją wypiła. W końcu upadła na kanapę , a potem zasnęła.
Odruchowo wzięłam do ręki jedno ze zdjęć.Zrobione za czasów studiów.  Byłam na nim ja , Hazz , Niall , Louis , Liam , Sophia , Zayn i 
-Jesteśmy- usłyszałam głos mojego męża a potem tupot stóp Ness. Szybko wróciłam na korytarz aby moja córka nie zobaczyła pijanej kobiety. 
-Słoneczko , idź umyj ręce- nakazałam dziewczynce a ta posłusznie podreptała na górę , ciągnąc za sobą swój strój do baletu. 
Wzięłam od Harrego , Toma po czym zaprowadziłam zielonookiego do salonu. 
Widziałam jak zaciska szczękę , ale nie z powodu ulubionej butelki alkoholu a ze zdjęc które zobaczył.
-Musimy z nią poważnie porozmawiać, kiedy wytrzeźwieje -oświadczył twardo. 

She wants me to come over I can tell, her eyes don’t lie
She’s calling me in the dark
She moves us where the room around the lights turn like the sky
Confidence like a rock star




Skarby nie wiem co się dzieje. Pod ostatnimi rozdziałami był tylko 1 komentarz. Myślę , że to moja wina ponieważ zostawiałam was na tak długi czas. Bardzo przepraszam , jeśli to dlatego odeszliście.Sądze , że już nic więcej nie mam do powiedzenia.
Rozdziały będą pojawiac się rzadko poniewaz mam koniec roku i muszę miec jak najlepsze oceny gdyż system amerykański tego wymaga. Już za nie długo będę do was pisac z innego kraju na razie jednak jesteśmy w Polsce.
Do zobaczenia
Love
Chester
Ps.  Przepraszam za błędy ale oczy mnie strasznie bolą,  a miałam wenę i nie chciałam żebyście czekali

czwartek, 23 kwietnia 2015

Rozdział 28- Now just you forgive, then you hurt me again

 !!!!!!!Ważna Notka pod rozdziałem !!!!!!



Rozdział dedykowany 
Gosi 
za wiarę we mnie 
podczas egzaminów 
gimnazjalnych 

Muzyka

Z uśmiechem spojrzałam na Zayna , który siedział na mojej kanapie i delikatnie kołysał swojego syna trzymając go w ramionach. Mały po całym dniu rozrabiania , właśnie zasypiał. 
Pocałował go w czoło a następnie włożył do wózka , obracając się w moją stronę.Wiedziałam , że chce porozmawiać o mojej napiętej sytuacji z Louisem. 
-Słucham-powiedział mierząc mnie uważnym spojrzeniem 
-Jak wiesz powiedziałam mu o ciąży , a on stwierdził że kłamie-wyjaśniłam z goryczą w głosie
-Może powinnaś go zrozumieć-
-Ja ?- prychnęłam kręcą głową 
-Zraniłaś go odrzucając zaręczyny , a potem nie potwierdziłaś , gdy zapytał czy coś do niego czujesz. Mógł czuć się urażony- wyjaśnił , to co powinnam zrozumieć już dawno. 
-To moja wina-szepnęłam sama do siebie , czując jak w oczach zbierając mi się łzy.
- Nie Jasmine , znam Louisa długi czas. On po prostu musi znalesc coś czego będzie mógł się trzymać. Kogoś kto pokocha go  tak mocno jak nikt- rzekł mulat  splatając swoje dłonie pokryte tatuażami. Jeden szczególnie przykuł moją uwagę. Był po arabsku i angielsku. 
-Zayn co oznacza ten napis?-spytałam całkiem zmieniając temat.
Zmarszczył brwi ale po chwili zrozumiał o który mi chodzi.
-Um oznacza nieśmiertelna , ponieważ dla mnie i Sathima , Lea zawsze będzie żywa- wyjaśnił lekko spięty. Nadal bolała go ta cała sytuacja.Nie dziwię się w końcu minęły dopiero trzy tygodnie. 
-A ten ?- wskazałam na pochyłe cyfry , ułożone w każdą możliwą stronę
- To data urodzenia Leviny  i Sathima- powiedział , odruchowo spoglądając na pogrążonego w śnie syna. 
 To piękne , że nie zapomniał o swoim pierwszym dziecko mimo jego śmierci.
-Wiesz jak pocieszałam się po śmierci Le?- zagadnął a twarz mulata rozświetlił mały uśmiech.
Pokręciłam przecząco głową.
-Mówiłem sobie , że Levi ma się teraz kto opiekować- 
-Bo ma , obie czuwają na wami-Spojrzałam na mężczyznę , który uważnie na czymś myślał co chwila spoglądając na mój płaski jeszcze brzuch. 
-Jasmine- 
-Mhm-
-Proszę porozmawiaj z Louisem , nie pozwól aby , wasze dziecko cierpiało. Wiesz o czym mówię. Darzycie się ogromną miłością i to widać.Dlatego proszę nie wycofuj się-Oznajmił wyciągając telefon
-Przecież powiedział że kogoś ma- uparłam się , zakładając ręce na piersi
Mulat tylko ironicznie się zaśmiał
-Kłamał-skwitował-stukając o ekran swojego Iphona
-Skąd ta pewność-
-Mówi nam wszystko , także to- podsumował chłopak
-Okej pogadam z nim-podałam się , nie mogąc ulec słodkim oczkom Malika 
-Świetnie , w parku za dwadzieścia minut. A i powiedziałem mu że będę ja , nie mówiłem nic o tobie bo by się nie zgodził- wyjaśnił
-Miło-burknęłam, ubierając buty
-Odprowadzimy Cię , tylko pamiętaj masz z nim pogadać- ostrzegł brązowooki a następnie narzucił na siebie skórzaną kurtkę. Już wiem co w nim tak bardzo pociągało Le. Na wspomnienie o przyjaciółce , dopadł mnie dziwny smutek. Gdyby tu była wszystko było by inaczej. Ehh życie jest takie niesprawiedliwe.


Zrozumiałem to
Zrozumiałem to z czerni i bieli
Sekundy i godziny
Może musieli wziąć trochę czasu
Wiem jak to jest

Kiedy wyszliśmy  z mieszkania , mróz szczypał  nas w policzki. Opiekuńczo spojrzałam  na małego , ale ten niczego nieświadom nadal spał  , otulony swoim grubym kocykiem w żyrafy. Uśmiechnęłam  się po czym zacignąłam się  zimnym  grudniowym  powietrzem . I nagle ogarnęła  mnie panika. 
-Zayn który dziś mamy?- spytałam 
-15-odpowiadział  spokojnie , pchając wózek przez pokryty śniegiem chodnik.
Został nie cały tydzień do świąt , a ja nadal nie miałam prezentów. Postanowiłam   je zakupić zaraz po spotkaniu z Louisem.
-Powodzenia -wyszeptał cicho  Malik , a następnie mocno mnie przytulił  i odszedł .

Zrozumiałem to
Zobaczyłem błędy z góry i z dołu
Spotkamy się na środku
Zawsze jest miejsce dla porozumienia


Serce podeszło i mi do gardła , gdy zobaczyłam odwróconego do mnie tyłem Lou.Miał na sobie czarną kurtkę i szarą czapkę. Mimo sprzeczności jakie się we mnie budowały , postanowiłam do niego podjeść. Chyba wyczuł , że ktoś za nim stoi , bo natychmiast się odwrócił. Jego twarz nabrała surowego wyrazu , przez co przeszły mnie ciarki. 
-Co tu robisz ?-syknął jadowicie 
-Chciałabym z tobą porozmawiać- wydusiłam , chociaż oczy bruneta ciskały gromy w moją osobę.
Prychnął a następnie odwrócił się i ruszył przed siebie.
Przygryzłam wnętrze swojego policzka , idąc za mężczyzną. Czułam się jak ostatni śmiec , ale słowa Zayna nadal mieszały mi w głowie. Louis był ojcem mojego dziecka , czy tego chciał czy nie.
-Louis kurwa zatrzymaj się -krzyknęłam głośno , zwracając tym uwagę kilku staruszków.
-Czego od mnie chcesz kobieto , nie kochasz mnie a teraz twierdzisz jeszcze  że jesteś w ciąży. Mam Ci tak po prostu uwierzyc i udawac , że wszystko jest idealnie- burknął.
-Kocham Cię , nawet nie masz pojęcia jak bardzo ale teraz widzę że żałowałbyś gdyby przyjęła oświadczyny- wyrzuciłam z siebie , czując jak niewidzialny ciężar opuszcza moje serce. 
-Ty.. naprawdę... mnie kochasz ?-spytał z niedowierzaniem. Zabolało. 
-Przykro mi , że kiedykolwiek w to zwątpiłeś- w moich oczach powoli zaczęły zbierać się łzy.

-Jas ja się pogubiłem - powiedział , zmniejszając dystans między nami. 
-Nie Louis- powiedziałam odsuwając się natychmiast
Zadrżałam z zimna co on widocznie zauważył ponieważ , złapał za moją dłoń a następnie zaprowadził na parking , gdzie stał jego czarny Rang-Rover.  

Widzę jak to jest
Widzę jak to jest za dnia i nocą
Nigdy razem
Bo oni widzą rzeczy w innym świetle, jak my
Ale oni nigdy nie starali się jak my


Przez całą drogę do jego apartamentu , żadne z nas nie potrafiło przerwac milczenia. Louis skupił się na drodze ja natomiast obserwowałam zaśnieżony Londyn. 
-Jesteśmy-usłyszałam głos chłopaka , gdy zatrzymał się na podziemnym parkingu. 
Zignorowałam jego wyciągniętą rękę , po czym podeszłam  do zimnej i metalowej windy z której wysiadł mężczyzna ubrany w drogi garnitur oraz kobietę odziana w piękną  czerwoną sukienkę. No nie , jeszcze ich mi brakuje do szczęścia. Arthur zmierzył mnie surowym spojrzeniem natomiast Hannah obdarowała słodkim uśmiechem.
-Synu , nie zastaliśmy Cię w mieszkaniu - powiedział chłodno
-A powinniem w nim byc?- spytał zdezorientowany
-Co miesięczna kolacja słoneczko- przypomniała jego matka , na co się spiął.
-Zapomniałem -przyznał
-Ciekawe dlaczego ?- zapytał retorycznie starszy Tomilson , obrzucając mnie pogardliwym spojrzeniem.
-Będziemy jechac , tata ma rano spotkanie-poinformowała nas pani Tomilsona a następnie mocno przytuliła do siebie Lou , a potem mnie.
-Kocham Cię synku- dodała znikając w srebrnym Volvo.

Ona jest moją królową od kiedy mamy 16 lat
Pragniemy tego samego
Marzymy o tym samym, świetnie,
Mam wszystko, ponieważ ona jest tą jedyną
Jej mama nazywa mnie "kochanie"

Jej tata nazywa mnie synem, świetnie


-Myślę , że chciałbyś mieć potwierdzenie mojej ciąży- powiedziałam , wyciągając z torebki zdjęcie USG. Chłopak usiadł obok na sofie , po czym wziął do ręki czarno-białą fotografię.

Przez kilka minut nic nie mówił. Po prostu patrzył.
-Louis wszystko w porządku ?- spytałam widząc , że trwa w jakimś dziwnym stanie.
-Um tak , ja po prostu ...- zająknął się a ja nie mogłam ukryc zdziwienia. Pierwszy raz w życiu widziałam go w takiej sytuacji.
-Przepraszam Jasmine , przepraszam za wszystko co powiedziałem. Byłem chujem , ale mój ojciec zagroził mi zamrożeniem kilku kontraktów, który wyniosły by moją firmę na samą górą. To wszystko nigdy nie powinno się stac , odrzucone zaręczyny , nasze rozstanie. Popełniłem błąd , ale wiedz , że kocham Cię jak nic bardziej na świecie- oświadczył a następnie  nasze połączył  dłonie.
-Louis-chciałam coś powiedziec , lecz on położył mi palec na ustach.
-Kochanie , proszę nic nie mów- rzekł po czym zlączył nasze usta w delikatnym pocałunku. Odwzajemniłam go oczywiście. Tak bardzo brakowało mi Louisa , a przed wszystkim jego miłosci.

   Ty i ja
Nie chcemy być jak oni
Możemy doprowadzić to do końca
Nic nie może stanąć pomiędzy
Tobą i mną
A nawet bogowie nad nami
Nie mogą rozdzielić naszej dwójki
Nie, nic nie może stanąć pomiędzy
                                                   Tobą i mną                                              
                    
-Jak nazwiemy naszego syna ?-zapytał Lou , gdy leżeliśmy przytuleni do siebie w sypialni.
- To dopiero pierwszy miesiąc , po za tym skąd wiesz ,że będzie chłopcem mhm?-zapytałam  lekko przygryzając wargę.
-Cóż po prostu to wiem , a teraz skarbie śpij bo i nasze maleństwo chce się wyspać- rozkazał chłopak a następnie podał mi swoją koszulkę , którą natychmiast ubrałam. Pachniała tak bosko , po prostu tym wszystkim czego mi brakowało. Zasnęłam kilka minut później wtulona w wytatuowany tors mojego ukochanego.

Wiem jak to jest
Wiem jak to jest, kiedy jest dobrze lub źle
Cisza i dźwięk
Czy kiedykolwiek byli ze sobą blisko jak my?
Czy kiedykolwiek walczyli jak my?


Kiedy tylko otworzyłam oczy , dobiegł mnie zapach spalonego ciasta. Przeciągnęłam się , lekko ziewając a następnie ubrana w gruby polarowy szlafrok ruszyłam do kuchni. Tak jak się tego spodziewałam , Tommo stał nad patelnią , próbując nie zepsuć kolejnych naleśników.
-Daj to sieroto-powiedziałam , wkładając brudne naczynie pod wodę a następnie dokładnie je myjąc
-Ej , mam dziś pecha po prostu - obronił się na co cicho się zaśmiałam.
-Jak się dziś czujecie moje skarby ?-spytał całując moje ramię , kiedy ja próbowałam uratowac nasze śniadanie.
-W porządku-odpowiedziałam , specjalnie nie wspominając o tym że moja ciąża jest zagrożona.

Nie chciałam go martwic , tym bardziej że znów zaczęło nam się układac
-Zabieram was gdzieś dziś-powiedział ,wpychając sobie jednego z naleśników do buzi.
-Mogę wiedziec gdzie?- spytałam
Pokręcił przecząco głową po czym włożył naczynia do zmywarki.

Tak, byliśmy razem latem ‘09 (2009)
Chciałbym się cofnąć tak, jak wciska się przewijanie
Byłaś moja i nigdy nie powiedzieliśmy do widzenia


Po śniadaniu  , wsiedliśmy do bentleya po czym ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku.  Droga prowadziła przez osiedle pełne , dużych angielskich domów. Nie były luksusowe a stare i piękne. Jednym z moich marzeń było zamieszkanie w takim. Pacnęłam się w głowę. Nie on  nie mógł tego zrobić.Odruchowo spojrzałam na chłopaka , jednakże te skupiony był na drodze a jego twarz była pozbawiona emocji. Westchnęłam cicho , opierając się o zagłówek fotela. Gdyby nie to , że nagle się zatrzymaliśmy pewnie by zasnęła.
-Jesteśmy na miejscu kochanie-powiedział po czym obszedł samochód i podał mi swoją dużą i ciepłą dłoń.  
Uśmiechnęłam się na ten gest ponieważ pierwszy raz od jakiegoś czasu poczułam się bezpieczna i kochana. 
-Gotowa?-zapytał na co zmarszczyłam brwi
-No tak przecież ty nie masz pojęcia o czym mówię-mruknął pod nosem  myśląc , że nie słyszę.  O Tomilson nawet nie masz pojęcia jak bardzo się mylisz.
Chłopak pogrzebał w swoim płaszczu a następnie wyciągnął z niego pęk kluczy. Wybrał jeden z nich a następnie przekręcił , zamek ustąpił. Louis otworzył duże drewniane drzwi po czym weszliśmy do środka. Brakło mi tchu. Wszystko było takie piękne. Mężczyzna objął mnie w tali ,szeptając słowa których nie zapomnę do końca życia.
-Witaj w naszym domu Jasmine-



W tym samym czasie
Harry P.O.V.

-To się nie uda -powtórzyłem po raz któryś-
-Harry , musisz mi pomóc- powiedziała kobieta bliska płaczu 
-Pogadam z Bellą , ale nic Ci nie obiecuje- rzekłem mocniej ściskając telefon
- Dziękuje wam-podziękowała oddychając z ulgą
-Nie masz za co , ale przysięgam jeśli ON Cię spotka już nigdy nas nie zobaczysz rozumiesz-dodałem chłodno
-Okej - odpowiedziała po czym połączenie zostało przerwane. 
Rzuciłem telefon na biurko , głośno klnąc.
Ukryłem twarz w dłoniach , kiedy drzwi do mojego gabinetu się otworzyły i weszła przez nie moja żona trzymając na rękach Toma.

-Wróciła-mruknąłem , widząc pytający wzrok brunetki.
-To się nie skończy dobrze- rzekła sama do siebie , a ja doskonale wiedziałem że ma absolutną rację. 

Dawniej myślałem, że lepiej mi samemu
Dlaczego miałbym kiedykolwiek pozwolić ci odejść?
Przy świetle księżyca, gdy wpatrywaliśmy się w morze
W słowa, które szeptałaś, zawsze będę wierzył



Ciąg dalszy nastąpi....








Smerfy i Smerfetki wróciłam po 3dniowym maratonie pod nazwą wez czarny długopis i hej człowieku od tego testu zależy twoje życie. Dobra koniec mojej dramy. Sporo myślałam nad tym rozdziałem i sądze że jest całkiem spoko. No więc tak pod ostatnim rozdziałem był tylko 1 komentarz , nie chcę was rozliczac czy coś bo wiem , że to moja wina skoro był mega krótki ale nawet kropka by mnie ucieszyła. A właśnie co do egzaminu , pisał go ktoś z was? Jeżeli tak to napiszcie jak wam poszło bo mi szczerze tylko dobrze. No okej dosc zanudzania , kolejny rozdział w okolicach niedzieli bądz poniedziałku.
Kocham Was moje niebieskie aniołki
Love
Chester