Muzyka

wtorek, 31 marca 2015

Rozdział 26 - Take my past and take my sense

Rozdział dedykowany
-Wszystkim osobom które chodzą ze mną
na wspólnotę.
To taka druga rodzina.

Muzyka do rozdziału
https://www.youtube.com/watch?v=3wBiopScLrw


Wzięłam  zimny prysznic , który otrzeźwił mój umysł. Kiedy wróciłam  do pokoju , Louis już spał. Postanawiam go nie budzić , po cichu zabrałam resztę swoich rzeczy a kiedy miałam zamiar już wychodzić usłyszałam jego zachrypnięty głos.
-Co się dzieje?- zapytał przecierając oczy
-Um Lea zaczęła rodzic-odrzekłam chcąc jak najszybciej dostrzec do szpitala
-Jak to rodzi?- A co z Zaynem ?-spytał natychmiast wstając z łózka. W pośpiechu zaczął się ubierać i szukać swoich rzeczy po całym pokoju. Minęło kilka minut nim to zrobił , a ja nadal trwałam w milczeniu uważnie go obserwując.
-Jasmine do cholery!!!-krzyknął na co się wzdrygnęłam  a po moim ciele przeszedł zimny dreszcz.
-Zniknął-odpowiedziałam , patrząc jak zgarnia ze stolika portfel
-Kurwa- przeklnął pod nosem a następnie razem udaliśmy się na parking gdzie czekał już Brad.
-Sir Tomilson- skonił się po czym zajął miejsce za kierownicą.
Louis bez słowa wsiadł do samochodu , zatrzaskując mi drzwi przed nosem.
Kolejny policzek , jaki mógł mi zadać. Poczułam się jak wykorzystana dziwka.
Bez słowa opuściłam parking , kierując się do zamówionej taksówki.
Kiedy wsiadałam , kierowca bacznie zilustrowała mnie wzrokiem ale może to przez łzy które spływały wodospadem po moich policzkach.
-Nie jest tego wart- usłyszałam gdy wysiadałam , uśmiechnęłam się lekko do sympatycznego mężczyzny a następnie skierowałam do szpitala. W oddali zamajaczyła mi sylwetka palącego papierosa Brada , dlatego domyśliłam się  że Louis już jest na miejscu.
Na oddział dotarłam z lekkim opóźnieniem , ponieważ rozmawiałam jeszcze z lekarzem prowadzącym ciąże blondynki.
Ubrana w swój lekarski kitel , bez problemu weszłam na ginekologię. Na samym końcu korytarza zobaczyłam Nialla , Harrego, Liama i Sophie oraz Louisa.
-Jasmine!-krzyknęła brunetka gdy tylko mnie zobaczyła , przez co ich twarze skierowały się w moją stronę
-Wiadomo coś ?-spytał pierwszy Harry , gdy podeszłam bliżej
-Z dzieckiem wszystko w porządku , natomiast Lea- gorzki płyn przelał się przez moje gardło a oczy zaczęły niemiłosiernie piec
-Co z nią do kurwy?- spytał zirytowany Louis
-Tommo spokój- powiedział do niego Niall , patrząc wyczekująco w moją stronę
-Jej stan jest krytyczny -wydusiłam z trudem
-Wiecie co z Zaynem ?- zapytałam , chociaż fakt że go tu nie było mówił sam za siebie.Pokręcili przecząco głowami.
-Jak dorwę skurwysyna- odezwał się Niall
- Horan jesteśmy w szpitalu -skarciłam go na co posłał mi przepraszające spojrzenie
-Pójdę teraz zobaczyć małego ,a wy tutaj bądźcie. Ona potrzebuje wszego wsparcia- oświadczyłam a następnie ruszyłam na oddział noworodkowy. Będąc już w środku , usłyszałam płacz tych maluchów , którzy chcieli być ze swoim rodzicami. A kiedy pomyśle , że mały Malik może nigdy tego nie doświadczyć moje serce łamie się na pół.
 Podeszłam do inkubatora , gdzie leżał noworodek.
Był taki podobny do swoich rodziców. Po Zaynie odziedziczył włoski i cerę natomiast po Lei oczy i nosek. Sathim był najpiękniejszym dzieckiem jakie do tej pory widziałam. Otarłam pojedynczą  łzę a następnie opuściłam oddział , wracając do czekających na korytarzu  przyjaciół. Zamurowało mnie gdy zobaczyłam tam Zayna. Miałam ochotę wydrapać mu oczy , za zostawienie Lei samej.
-Jas co z nimi ?- zapytał zmartwionym głosem
Sathim Malik
-Ughy , Sathim czuje się dobrze ale z Leą jest dużo gorzej-odpowiedziałam , biorąc głęboki oddech
-Mogę go zobaczyć?-jego głos drzżał
-Um , myślę...
-Doktor Hayes- usłyszałam za sobą krzyk pielęgniarki
-Co się dzieje ?
-Zatrzymanie akcji serca , na 34 - odrzekła szybko
a ja czym prędzej pobiegłam na salę w której leżała moja przyjaciółka.
Muzyka
Wookół niej stało pięciu lekarzy , natomiast dwóch próbowało reanimować
-Jasmine myślę , że powinnaś wyjść !!-powiedział Emanuel stojący obok całego zespołu , który ratował Le.
-Nie -zaprzeczyłam szybko
-Jasmine- warknął poirytowany
-Migotanie komór-krzyknął Justin jeden z lekarzy
-Defiblrycja- rozkazałam po czym  jeden z moich kolegów ją wykonał.
-Nie pomaga - oznajmił
-300 gramów Amiodraronu*-rzekłam a następnie dożylnie wstrzyknęłam dziewczynie lek
Minęło kilka minut , ale lekarstwo nie pomogło
Próbowałam ją ratować , jednakże jej serce było za słabe.
-Walcz Lea , walcz dla swojego synka-krzyczałam , ale ona mnie nie słuchała
-Jasmine , to koniec już jej nie pomożesz- rzekł spokojnym głosem ordynator. Nie słuchałam go , bezskutecznie wykonywałam masaż serca.
-Nie , nie , nie ,-mówiłam sama do siebie patrząc na monitor który wskazywał białą poziomą linię.
Łzy spływały po moich policzkach a z ust uciekał spazmatyczny szloch. To nie mogło się dziac na prawdę. Ona nie umarła. To tylko chore sny.
-Jasmine- z transu wybudził mnie głos Rodrigo
-Tak-
-Musisz powiedziec to jej mężowi- oznajmił a następnie zniknął w jednej z sal.
Otarłam policzki , a następnie ruszyłam do moich przyjaciół.
-Co z nią -? spytał mulat gdy tylko mnie zobaczył
Moje serce ścinęło się teraz w najbardziej bolesny sposób , a łzy wypełniły oczy po raz kolejny.
-Tak bardzo mi przykro -szepnęłam , obserwując jak jego twarz się zmienia.
Niedowierzanie
Strach
Ból
Cierpienie
Uświadomienie
Wszyscy łącznie ze mną płakali a Zayn , on po prostu wyszedł. Doskonale rozumiałam jego reakcje. Nawet nie mam pojęcia co teraz przeżywa. Usiadłam na białym krzesełku z trzęsącymi się rękoma. Słyszałam tylko że Harry dzwoni do Belli , a potem oboje zanoszą się płaczem. Nie mogłam opisać tego co czuje , to zbyt popieprzone.Lea była tą , którą znałam od początku mojego związku z Louisem. To ona zawsze mi doradzała i mówiła żebym się nie poddawała. A teraz po prostu jej nie ma. Jak mam żyć, bez jej śmiechu? żartu? obecności?Najgorsze było jednak to , że pozostawiła swoich chłopców samych. Sathim zrozumie , że jego matka odeszła ponieważ darzyła go wielką miłością , ale Zayn. On nigdy się nie pozbiera. Lea była jego jedną miłością , aniołem i powietrzem bez którego życie mulata nie ma sensu. Wiedziałam ,iż musimy teraz przy nim trwać inaczej mógłby popełnić jakieś głupstwo.
-Ciii , nie płacz- usłyszałam obok siebie cichy głos Louisa. Nawet nie zauważyłam kiedy usiadł obok. Spojrzałam na jego twarz. Miał podpuchnięte oczy i włosy w kompletnym nieładzie , za pewne od ciągłego przeczesywania
-Louis , nie -zaprzeczyłam odsuwając się
-Jasmine proszę pogadajmy jak dorośli ludzie
-Nie jestem... , Louis kurwa przed chwilą umarła nasza przyjaciółka-powiedziałam podnosząc głos
-Jasmine musisz się uspokoić, to jest trudne dla nas wszystkich ale ona by...
-Gówno wiesz czego by chciała -warknęłam na niego , szybko ponosząc się z krzesła.
-Jasmine proszę- poprosił również stając na równe nogi
-Nie-ucięłam krótko , zostawiając go samego ze sobą


******
Tydzień później

Rozczesałam swoje włosy a następnie włożyłam czarną sukienkę. To dziś na zawsze pożegnamy Le. Nadal nie mogę się pogodzić z jej śmiercią . Z Zaynem jest jeszcze gorzej. Cały czas pije a potem wsiada na motocykl i pędzi nie wiadomo gdzie. Sathim jest pod opieką Liama i Sophi którzy na szczęście zgodzili się nim zając do czasu aż Malik w pełni nie przyjmie śmierci żony do siebie. Nie mamy pojęcia ile to potrwa ,ale doskonale wiemy że był to dla niego ogromny cios.
-Jesteś gotowa?-usłyszałam za sobą głos Louisa.
-Tak -odpowiedziałam cicho.
Właśnie tak wyglądały nasze relacje , już się nienawidziliśmy ale nie byliśmy też razem. Oboje przeszliśmy ciężkie momenty i zdecydowaliśmy się dać sobie czas.

♥♥♥
-Zayn już jest-szepnęłam do bruneta spoglądając na Malika trzymającego nosidełko z małym Sathimem. Obok niego stało małżeństwo Payne a dalej Stylesowie z dziećmi. Kaplica była tez pełna obcych mi ludzi ale oznaczało to że Lea miała wielu przyjaciół , przyjaciół którzy teraz musieli jej pozwolić odejść.


-A teraz pożegnajmy naszą siostrę -oznajmił kapłan a następnie trumna z ciałem dziewczyny spoczęła w grobowcu, nim jednak to nastąpiło Zayn, rodzice Le , Sophie , Liam, Niall, Harry , Bella i ja pocałowaliśmy drewnianą powłokę.
Dzięki temu że Louis objął mnie swoim silnym ramieniem , chodź trochę się uspokoiłam , nie było to jednak łatwe.
-Cii już dobrze-mówił pocierając moje plecy
-Lou chcę jechać do domu -oświadczyłam gdy pogrzeb się zakończył
-W porządku -odrzekł lekko się uśmiechając
Nie mam pojęcia dlaczego , ale odpowiedziałam mu tym samym.
Ostatnio nie czułam się zbyt dobrze i może to dlatego.
Jechaliśmy przez zatłoczone ulice Londynu. Louis był skupiony na drodze ja natomiast po cichu nuciłam piosenkę lecącą z radia.
-Pewnie uznasz mnie za ostatniego debila i poślesz do diabła ale kłamałem mówiąc że nie chcę Cię w swoim życiu-powiedział nagle brunet
-Och- wydobyło się z moich ust
-Wiem , że miałem nam dać czas ale..
- Zatrzymaj się - rozkazałam czując jak żółć podchodzi mi do gardła. Chłopak posłuchał mnie a ja natychmiast otworzyłam drzwi i zwymiotowałam w najbliższe krzaki. Poczułam jak ktoś przytrzymuje mi włosy.
- Dziękuje - szepnęłam
- Jasmine wszystko w porządku ?- spytał na co przytaknęłam.
-Pojedziemy do szpitala - oświadczył kiedy zajęłam swoje miejsce pasażera
-Nie-zaprzeczyłam natychmiast
-Nie sprzeciwiaj mi się - powiedział chłodno ruszając w kierunku placówki zdrowia i mojego miejsca pracy.


Po około 20 minutach i przeróznych badaniach w końcu wezwano mnie do gabinetu( Nie pozwoliłam Louisowi wejsc ze mną ).
-Pani Hayes , mam dla pani dwie wiadomości dobrą i złą- poinformowała mnie młoda lekarka która z pewnością pochodziła z Chin.
-Więc słucham - odpowiedziałam obojętnym tonem
-Jest pani w ciąży , ale jest ona zagrożona-oświadczyła z przygasającym uśmiechem.


Mamy 26. Cukierki powiem krótko smutno mi bo prawie nie komentujecie. Nie wiem czy to rozdziały wam się nie podobają czy co.Proszę czytelniku jeżeli szanujesz moją pracę zostaw komentarz.
Jak zauważyliście pojawił się długo wyczekiwany przez mnie szablon. ,mi się podoba a jak wam ? I ostatnia kwestia. Połączenie imion Louis + Jasmine. Wciąż nie ma.
Piszcie co wam się podoba a co nie.
Chętnie zobaczę co byście chcieli zmienić
A tym czasem
Dobranoc
Gumisie
Love
Chester♥



Rozdział nie sprawdzony. Kolejny w piątek.






poniedziałek, 30 marca 2015

Reklama

Zapraszam serdecznie na mojego nowego bloga , tym razem o Harrym.
Mam nadzieje , że wam się spodoba. Rozdział pojawi się jeszcze dziś.
Love
Chester

niedziela, 29 marca 2015

Ja zapytuje was..

Tak tylko zapytam 
Bo mam w połowie napisany rozdział 
Czy chcecie go dziś ?
Ostatnio nie komentujecie więc wole spytać czy jeszcze ktoś tu jest ?

czwartek, 26 marca 2015

Rozdział 25-We're on top of the world



 Rozdział dedykowany
mojemu ,,braciszkowi''
Marcinowi
-Za te chwile z dzieciństwa


Muzyka do rozdziału


A Day To Remember - If It Means A Lot To You

 

Minęły trzy miesiące od momentu rozstania z Louisem. Muszę przyznac , że pierwszy był naprawdę trudny ale dzięki moim przyjaciołom jakoś sobie poradziłam. Teraz żyję tylko dla siebie. Mam nowe małe mieszkanko. Staram się podgodzic z bratem i co najważniejsze kocham moją pracę na chirurgi w szpitalu. Dzięki temu że spędzam tam całe dnie , nie myślę o kłopotach , i czuję się naprawdę szczęśliwa. Co do Tomilsona. Nie słyszałam aby wrócił do Lany lub planowali ślub. Od Lei i Belli z którymi mam świetny kontakt dowiedziałam się , że podobnie jak ja uciekł w pracę. Dziewczyny wielokrotnie namawiały mnie na rozmowę z nim , ale to przecież on kazał mi zniknąc ze swojego życia , więc właśnie to robię. Nie chcę o nim myślec , bo to sprawia że cała ta sytuacja z przed trzech miesięcy wraca. Z resztą nie mogę narzekac na brak facetów , ponieważ od pewnego czasu spotykam się z Tobym. Czarnowłosym chłopakiem , którego spotkałam na jednej z imprez.
Świetnie  się dogadujemy i muszę stwierdzić że jest zabójczo przystojny. Właśnie dziś wychodzę z nim do klubu. 

Dochodzi dwudziesta , a ja ostatni raz poprawiam swoje włosy. Myślę że nie wyglądam nieźle. Swoje brązowe włosy , przefarbowałam na ciemny blond , a od niedawna w moich oczach błyszczą zielone szkła kontaktowe.
 Szłam właśnie po torebkę , gdy usłyszałam dzwonek. Z uśmiechem na ustach pomaszerowałam do drzwi. Uśmiech sam wpełzł na usta , gdy zobaczyłam opierającego się o framugę Bafleya. Wyglądał zabójczo. Miał na sobie skórzaną kurtkę , ciemne spodnie oraz białą koszulkę. Jego włosy lekko opadały mu na twarz , co dodawało mu jeszcze więcej seksapilu.
-Witaj Jasmine- powiedział całując mnie w policzek
-Cześc- odrzekłam spuszczając wzrok
-Gotowa?-spytał na co pokiwałam głową i wspólnie opuściliśmy moje mieszkanie.

Klub do którego zabrał mnie chłopak , był pełen pijanych i spoconych ludzi. Przeciskaliśmy się między nimi , aż w końcu dotarliśmy do loży Vip na obrzeżach sali. Siedziała już tam trójka osób. Dziewczyna o różowych włosach i dwóch blondynów , którzy wyglądali identycznie.
Toby odchrząknął i wszystkie pary oczu skierowały się w naszą stronę.
- Jas poznaj to jest Yoellen , a to Henry i Ervin -przedstawił ich  a ja podałam każdemu z nich dłoń
-Yol , Heny , Er , poznajcie to właśnie Jasmine- powiedział do swoich przyjaciół a Ci znów posłali mi swoje urocze uśmiechy.
Zajęłam miejsce koło różowowłosej , a ta natychmiast podsunęła mi jednego z nietkniętych kolorowych drinków. Bez wahania , zabrałam się za jego konsumowanie. Palił moje gardło , ale jego smak zniewalał.
-Toby skarbie , pójdziesz po jeszcze jedną kolejkę ?- spytałam robiąc minę szczeniaczka
-Naturalnie kochanie-odpowiedział po czym zniknął między tłumem , zabierając za sobą chłopców.
Dopiero teraz zauważyłam jak zmienia się postawa i rysy twarzy Yoelle.
-Słuchaj- warknęła gdy tylko zorientowała się że jesteśmy same.
-Nie wiem co łączy Cię z Tobym , ale on jest mój. Byłam długo przed tobą i będę po. Nie zabierzesz mi go rozumiesz. Nie myśl sobie , że go usidlisz. Jesteś zwykłą dziwką , którą znudził się Tomislon -splunęła z pogardą , obrzucając mnie pełnym nienawiści spojrzeniem. Nie powiem , dotknęły mnie jej słowa. Na początku , wydawała się taka miła a teraz proszę. Jednakże trochę ją rozumiałam , ewidentnie zakochała się w Tobym i nie chciała aby był z kimś innym. Biedna dziewczyna , on tego nie widział , raniąc i siebie i ją przy okazji. Kiedy tylko usłyszałam śmiechy , natychmiast odwróciłam się  w stronę bliźniaków i Bafleya którzy właśnie stawiali drinki na szklanym stoilku.
-Nasz zdrowie!!-krzyknął jak mi się wydawało Ervin a następnie opróżnił swój kieliszek , lekko się krzywiąc.
Odruchowo zerknęłam na różowowłosą , która wzrokiem wręcz pożerała Tobiego. Jestem pewna , że byliby uroczą parą. Postanowiłam im więc w tym pomóc. Mój plan był bardzo prosty. Wystarczyło tylko zbytnio nie narazić się zazdrosnej dziewczynie.
-Tob , huh masz może ochotę zapalic?- spytałam chłopaka , na co ten momentalnie oderwał się od rozmowy z Henrym.
-Jasne-odrzekł po czym opuściliśmy lożę , a ja zgarnęłam jeszcze wściekłe spojrzenie Yoellen.

Zimne powietrze , natychmiast uderzyło mnie w twarz. Zapewne gdyby nie płaszcz  którego użyczył mi czarnowłosy , zmarzłabym .
-Nie palę- powiedziałam gdy chłopak podał mi jeden z czynników niosących raka płuc. Zmarszczył brwi a następnie odpalił papierosa , powoli wypuszczając dym.
-Jas , powiedz o co chodzi- orzekł dociekliwym głosem
-O Ciebie i Yoellen- wypaliłam prosto z mostu
-Nie ma nas-szybko zaprzeczył , ja jednak wyczuwałam w jego tonie wahanie
-Toby proszę-
-No okej , zależy mi na niej ale ona nie chcę tego samego- powiedział zrezygnowany przydeptując szlug butem
-Mylisz się- oznajmiłam zadowolona z przebiegu sytuacji
-Skąd wiesz ?- spytał wyraznie ożywiony
-Powiedziała mi-
Chłopak przeczesał swoje włosy dłonią a następnie spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem
-Zna Cię kilka godzin , nawet się nie przyjaźnicie-burknął zawiedziony
-Kobieca solidarnośc ,a teraz lec do niej -zachęciłam go na co Bafley ucałował mnie w oba policzki a następnie zniknął za ciężkimi drzwiami.
Westchnęłam a następnie również ruszyłam do głównego wejścia klubu. Moją uwagę przykuł znajomy samochód , postawny mężczyzna obok i nieco niższy ale równie umięśniony brunet , którego zdolna do szaleństwa byłam kochac , jeszcze trzy miesiące temu. Wydawało się , że Louis jest już lekko wstawiony ponieważ Brad podtrzymywał go gdy wchodził do budynku. Jeżeli mnie zobaczy , czeka nas ostre starcie a ja nie mam zamiaru rezygnowac z imprezy przez niego.Gdy ochroniarz zniknął mi już z oczu , przemknęłam niezauważona wprost do loży gdzie siedzieli moi przyjaciele. O dziwo Toby obejmował Yoe , co mnie bardzo uszczęśliwiło. Kiedy usiadłam obok , różowoowłosej ta uśmiechnęła się do mnie całkowicie szczerze i promiennie.
-Dziękuje -szepnęła tak aby tylko ja mogła ją słyszec
-Nie ma za co -odparłam , czując na sobie wymowny wzrok bliźniaków.


-Twoja kolej by iśc po drinki- oznajmił radośnie Ervin , wlewając w siebie kolejną porcję wódki.
-ughy muszę ?-spytałam z nadzieją , bo jedyne czego kurwa teraz chciałam to napatoczyc się na Louisa.
-Tak-przytaknęli zgodnie , a ja ze zrezygnowanie ruszyłam przed siebie , uważnie oglądając się na boki. Nie było go nigdzie , całe szczęście.
-Proszę całą kolejkę na stolik  250- mruknęłam do barmana a ten posłużnie zaczął robic moje zamówienie.
-Proszę , proszę Jasmine Hayes-usłyszałam za sobą lodowaty głos Tomilsona. I tak jak przypuszczałam był już lekko wstawiony.
-Daruj sobie Louis- syknęłam
Nigdy nie sądziłam , że znajdziemy się w takiej sytuacji kiedy jedyne co będzie nas łączyc to nienawiśc.
-Szukasz pracy jako dziwka ?- spytał z pogardą beszczelnie obłapując moje ciało ubrane w czarną krótką sukienkę
-Jesteś żałosny - warknęłam sucho, odbierając od barmana kieliszki.
-Nie , to ty lecisz na kasę- odburknął podchodząc bliżej. Dopiero teraz w jego niebieskich tęczówkach dostrzegłam gorycz pomieszaną z bólem i złością.
-Przestań-poprosiłam , czując jak do oczu napływają mi łzy.
-Zawsze będziesz dziwką- powtórzył po czy zniknął w tłumie ludzi. Dlaczego musiałam go spotkac? I czemu zadaje mi aż tak wiele cierpienia ?
Otarałam mokre policzki po czym ze sztucznym uśmiechem wróciłam do grupy gdzie zabawa powoli nabierała tępa.

Kilkanaście drinków poźniej byłam już całkiem wyluzowana. Moja głowa bolała od nadmiaru alkoholu , ale byłam zbyt pijana aby się tym przejmowac. Szalałam na parkiecie z obcymi facetami , wijąc się do piosenek które tak dobrze znałam.

Uśmiechnęłam się gdy poczułam ciepły oddech na swoim karku , a następnie delikatne pocałunki. Ułożyłam ręce na karku bruneta , wpatrując się w jego niebieskie oczy. On również wydawał się zahipnozowany tym co widzi.
-Proszę nie róbmy czegoś , czego będziemy potem żałowac -wybełkotałam ostrzegawczo
-To nasze życie Minnie- odrzekła a następnie złapał mnie za rękę i wyprowadził z clubu.
Oboje byliśmy kompetnie pijani , ale to teraz się nie liczyło.
Pożądaliśmy siebie nawzjaem i to stawało się powoli chore , ponieważ kilka godzin temu warczeliśmy jeszcze na siebie.
Pierwszy raz to ja przejęłam inicjatywę.
Naparłam na Louisa , tak że cicho pojękiwał ponieważ jedną ręką masowałam jego męskośc ukrytą pod materiałem spodni. Prawie zapomniałam , że nadal jesteśmy w samochodzie który szybko poruszał się po ulicach zasypiającego Londynu.
-Ooo t.. takk Jasmine-jęknął gdy przyspieszyłam swój ruch
-Wynagrodzę Ci to w hotelu skarbie-mruknął mi do ucha , a ja poczułam jakiegoś rodzaju ukłucie. Czemu nie w mieszkaniu? W końcu postanawiam zignorowac ten fakt. Przecież my nie jesteśmy razem , a to co teraz robimy to pijacki seks , który nie znaczy nic ani dla niego ani chyba dla mnie.

-Louu -stękam gdy  leżę przed nim kompletnie naga , a ten delikatnie całuje wewnętrzną stronę moich ud.
-Taka wilgotna , tylko dla mnie-powiedział uśmiechając się diabelnie. Odpłynęłam  w krainę przyjemności , gdy wszedł  we mnie.
Poruszał  się szybko , co chwila splatając i rozplatając nasze place
-Oooo taakkk-wydyszał  wbiając się głębiej a ja poczułam  napięcie które się we mnie zbudowało
Nie jest ani trochę czuły , a wręcz brutalny.
To nie mój Louis , ale przecież on nawet nie ma pojęcia co i z kim teraz robi. Przymykam oczy gdy krew w moich żyłach przyspiesza tępo.
-Louuu -krzyczę głośno czując jak dochodzę
-O takkk maleńka dojdź dla mnie -szepcze i już po chwili nasze soki się mieszają.
Chłopak opada zdyszany obok a ja biorę głęboki wdech. Muszę się uspokoiic i przez moment przenalizowac to co własnie się stało. Zrobliśmy to , a teraz znów każde z nas pojdzie w swoją stronę tylko że to ja będę ciepiec kolejne miesiące. Z moich zamyślań wybudza mnie dźwięk mojej komórki. Sięgam po torebkę i odblokowuje urządzenie
-Hallo Lea-
-Jasmine błagam przyjedź -powiedziała dziewczyna a po tonie jej głosu byłam  w stanie stwierdzic że płakała
-Co jest ? spytałam
-Uhyyy ja rodzę , jestem w szpitalu na St. Norma , a Zayn , on.. on zniknął , wyjechał bez słowa- odpowiedziała a następnie połączenie zostało przerwane...


Każdy wie co się stało. Nie ma już 1D bez Malika. Nie jestem w stanie nic więcej o tym napisac. Pod ostatnim rozdziałem były dwa komentarze , smutno tak trochę. Komentujcie i piszcie co sądzicie.
Rozdział niesprawdzony.


Zwiastun

https://www.youtube.com/watch?v=cjf-KlOWyFg

Skarby

Dostarczono mi dziś zwiastun do bloga. Dodam go jednak gdy będę miała laptop czyli w okolicach wieczora. Nie mogę się doczekać zebyście go zobaczyli , mi się bardzo podoba. Do zobaczenia.

niedziela, 22 marca 2015

Rozdział 24- Tell me that you'd turn down the man .Who asks for your hand?


 !!!Ważna notka pod rozdziałem!!! 
Muzyka do rozdziału
Ed Sheeran - One



 Louis. P.O.V
 Wpuściłem  Jasmine do gabinetu po czym stanąłem przy przeszklonym oknie. Czekałem aż coś powie , ona jednak milczała. Wziąłem głęboki oddech a następnie spojrzałem w jej pełne zdezorientowane oczy.
- Po co przyszłaś ?-spytałem chłodnym tonem
-Chciałabym z tobą porozmawiac -powiedziała niepewna mojej reakcji.
Prychnąłem chicho , byłem cholernie wściekły nawet nie za to że odrzuciła moje oświadczyny lecz o to że nie nie zaprzeczyła  gdy spytałem czemu mnie nie kocha. To cholernie zabolało , przedtem myślałem iż możemy być szczęśliwi ale teraz zastanawiałem się czy to ma w ogóle jakiś sens.Chyba...
-Lou , proszę nie bądź na mnie zły , ja po prostu nie jestem gotowa na małżeństwo -wyjaśniła cicho a następnie spuściła wzrok na swoje splecione palce.
-Jak mogłabyś byc , skoro nawet mnie nie kochasz-warknąłem bliski furii , która powoli ogarniała moje ciało
-Ja.. Cię..
-Nie , nie chcę słuchać tych bzdur-brutalnie jej przerwałem
Widziałem przerażenie i potworny ból na jej twarzy , jednak nie mogłem dac się złamac kobiecie ktora nic do mnie nie czuła. Wiedziałem że romans ze sprzątaczką poniesie za sobą konsekwencje jednak nie przewidziałem jak wielkie. 
-Proszę-wyszeptała , ocierając łzę  która spłynęła  po bladych policzku  dziewczyny.
-Nie , spakuj się i wynieść z mojego mieszkania. Nie chcę Cię więcej widzieć-powiedziałem dobitnie  chociaż moje wnętrze krzyczało.
-Jak możesz?-spytała z wyrzutem , patrząc na mnie z odrazą
Wiem , że ją skrzywdziłem ale ona mnie też. W końcu ile można oszukiwać osobę , której w rzeczywistości się nie kocha. Popełniłem wiele błędów a jednym z  nim było porzucenie Lany. Tak naprawdę powinienem przy niej zostac. Z resztą sam nie wiem co na chwilę obecną czułem i to rozwalało mnie od środka.
- Przepraszam Jasmine. Nie chciałem żeby tak wyszło- przyznałem 
-Jesteś takim pieprzonym dupkiem!!-wykrzyczała po czym opuściła mój gabinet głośno trzaskając drzwiami.Minęło parę minut nim uświadomiłem sobie  co tak naprawdę się stało. Kurwa , zrobiłem tak jak radził mi Niall , ale to wcale nie pomogło. Wręcz przeciwnie , czułem się tak ostatni skurwysyn , tym bardziej że to ja odebrałem jej coś , co przeznaczone było dla mężczyzny który będzie z nią zawsze. Miała rację jestem dupkiem. , ale stało się i  nie mogłem już nic zrobić.

Jasmine P.O.V.
Zraniona i załamana dotarłam do mieszkania mojego przyjaciela. Otworzył mi będąc w samych bokserkach i z nieładem na głowie , co oznaczało że wrócił z podróży i odsypiał.
-Hej mała co jest ? -spytał widząc moje zaschnięte łzy oraz rozmazany makijaż.
-On.. pow..pow.powiedział..mi. ż..że..żebym ..zniknęła.. z.je.jego ..życi..życia-wyszlochałam , wtulając się w jego nagi tors.
-Zaopiekuje się tobą kocurku -obiecał całując mnie w czoło 
-Mel..
-Hmm...
-Dziękuje Ci że jesteś- powiedziałam zachrypniętym od płaczu głosem
-Aww , kochanie zawsze będę. A co do Louisa , koleś już może kupować sobie trumnę ze złota-oznajmił lekko się uśmiechając.
-A teraz kocurku , idź pod prysznic-nakazał wskazując łazienkę. Pokiwałam głową po czym ruszyłam do ślicznie wykończonego pomieszczenia.

Po gorącym prysznicu , poczułam się o niebo lepiej. Relaks pozwolił mi jeszcze raz przeanalizować , wszystko co się wydarzyło. Dwa fakty były jasne. Louis mnie zostawił. I już nie wróci. W pewnym sensie byłam na to przygotowana. Przez cały nasz związek , żyła we mnie taka myśl aż w końcu okazała się rzeczywistością. Zrozumiałam go stosunkowo szybko. W końcu byłam nikim specjalnym.
Potrząsnęłam głową po czym udałam się do salonu , gdzie siedział już Parks obejmując drobną blondynkę. Zdziwiłam się tym widokiem ponieważ , mój przyjaciele zarzekał się iż jest homoseksualistą.
Odchrząknęłam , na co oboje się odwrócili. Widziałam na twarzy chłopaka , zmieszanie i zawstydzenie.
-Um Meli kim jest ta dziewczyna ?-spytała nieznajoma spoglądając na mnie
Chłopak przeczesał swoje włosy dłonią po czym cicho westchnął.
-Jasmin to moja dziewczyna Coran , Coran to moja przyjaciółka Jasmine- przedstawił nas a ja posłałam  mu zdziwione spojrzenie.
-To może ja to wyjaśnię- oznajmiła nagle blondynka spoglądając na mnie z łagodnością w oczach
-Sądze że to dobry pomysł -przyznałam siadając na kanapie
-Poznaliśmy się na imprezie , i ja i Melian byliśmy pijani. Wtedy wylądowaliśmy razem w łóżku , a potem odkryliśmy że mamy takie same orientacje i jesteśmy po nieudanych związkach dlatego postanowiliśmy spróbowac-stresciła po krótce wzruszając ramionami
-Ughy nie wiem co powiedziec-
-Może po prostu , zostawiamy to tak jak jest. Zamówiłem chińczyznę i  mam zamiar obejrzec dobry film. Przyłączycie się ? -spytał na co obie pokiwałyśmy głowami.
Ten wieczór był naprawdę cudowny , mimo że moje serce nadal krwawiło.

Louis. P.O.V.
Odłożyłem dokumenty po czym spojrzałem na zegarek. To już kolejna doba , kiedy czuje się jak ostatnie gówno
. Przez pierwsze pięc godzin , od kiedy zerwałem z Jasmine myślałem że oszaleje , ale potem pojechałem do dobrze znanego mi burdelu i wszystko jakby się uspokoiło. Niejaka Loyan dała mi to czego chciałem. Pora na następny krok. Wziąłem telefon do ręki po czym wybrałem numer sekretarki.
-Tak sir  Tomlinson usłyszałem w słuchawce służbowy głos Mary
-Umów mnie jutro do Blaquells , muszę wybawic dwa tatuaże-oznajmiłem twardym głosem
-Oczywiście sir Tomlinson - odrzekła po czym się rozłączyła.



Kocurki , wróciłam dziś z rekolekcji gdzie przez 3 dni nie miałam internetu{DRAMAT}. Ogólnie jestem bardzo zmęczona ale ponieważ was BARDZO MOCNO KOCHAM to wyklepałam dla was ten rozdział który wyszedł mi mega beznadziejnie.I jest mega krótki. Przepraszam , ale tyle mogę wam dziś dać.  Ledwo widzę na oczy , dlatego nie zdziwię się jeżeli zdania nie będą miały sensu oraz będzie big błędów. AAA cukierki dziękuje wam za ostatnie komentarze , moja mordka się cieszy gdy je czyta. Mam nadzieje , że mnie nie zabijecie za to zerwanie , ale uwierzcie że życie to nie wieczna bajka i kiedyś książe odchodzi. Ogólnie to mój ,,brat'' Marcin pomagał mi w opisaniu emocji Louisa gdyż David wybył na jakiś wyjazd ze swoją nową dziewczyną. To było by na tyle. Komentujcie i piszcie połączenie imion Jasmine i Louis
Love
Chester

poniedziałek, 16 marca 2015

Informacja

Cukiereczki w piątek wyjeżdzam na rekolekcje. Rozdział pojawi się późnym wieczorem w niedziele. Wiem że jesteście zawiedzeni , ale nie mam innych opcji. Mam nadzieje że zrozumiecie
Kocham was
D. Chester ♥

czwartek, 12 marca 2015

Rozdział 23- My symphony played the song that carried you out ♥

Rozdział dedykowany 
Moim rodzicom
Za najwspanialszy prezent na świecie 
Jakim jest danie mi życia

Muzyka do rozdziału
Tom Odell - Heal

Poprzednio w Maid
-Jasmine czy zostaniesz moją żoną - zapytał 
-Nie-odpowiedziałam 

-Żartujesz prawda?- spytał obserwując moją twarz która nie wyrażała w tej chwili żadnych emocji. 
-Nie Louis , przepraszam-wyszeptałam czując jak po moich policzkach spływają pierwsze łzy.
-Dlaczego mnie nie kochasz Jasmine? - to pytanie totalnie złamało moje serce. Kochałam go i to bardzo , ale wiedziałam że pewnego dnia będzie żałowal tej decyzji a ja nie chciała aby cierpiał.

Powinnaś mieć na  nazwisko żałosna

Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Samo patrzenie jaki ból mu zadałam sprawiało że chciałam wyrwać sobie serce. 
-Wracamy- zwrócił się chłodnym tonem do mężczyzny który.     
sterował gondolą. Ten tylko skinął głową a następnie skierował łódz ku pomostowi. To był koniec ale żadne z nas nie miało odwagi aby to przyznać.

Do Londynu wróciliśmy nad ranem , Louis pojechał prosto do firmy natomiast ja do szpitala. Dziś miałam swój pierwszy dyżur i nie chciałam się spóznić. Bez wahania więc udałam się na odział chirurgiczny. Zostałam milo powitana przez innych lekarzy co dało mi zapału do pracy. Koło 15 spotkałam Castera który pracuje w tym szpitalu jako kardiochirurg i razem poszliśmy na kawę to był naprawdę fajny dzień.

Louis P.O.V
-Niall stary ona mnie poprostu kopnęła w jaja - podsumowałem przyjacielowi ostatni wieczór. Horan  nie znał Jasmine osobiście , gdyż właśnie wrócił z dwórocznego kontraktu w Niemczech ale dużo mu o niej mówiłem. 
-Myślisz że ma kogoś? Spytał na co przecząco pokręciłem głową. Co jak co ale doskonale wiedziałem że nie potrafiłaby mnie zdradzić. 
-Więc co,  zamierzasz żyć z kobietą, która Cię nie kocha? zapytał farbowany blondyn wywołując tym u mnie kwaśny uśmiech.
-Wiem co zrobię- powiedziałem twardo , choć w środku czułem się jak mały zagubiony chłopczyk.


Jasmine’ s P. O. V 
-Doktor Hayes potrzeba konsultacji na SORZE- oświadczyła jedna z pielęgniarek gdy ubierałam płaszczyk. 
-Dobrze zaraz przyjdę -odpowiedzialam zakładając z powrotem swój biały kitel.Ruszyłam na wskazany odział co chwila uśmiechając się do pacjentów którzy mijali mnie na korytarzu. Kiedy dotarłam na SOR , lekko zadrzałam. Wzięłam głęboki oddech po czym 
pchnęłam szklane drzwi. 
Zilutrowałam wzrokiem pomieszczenie , kierując się do ostatniego łóżka przy ścianie gdzie dostrzegłam pielęgniarkę która wcześnie mnie wzywała. 
-Co tutaj  mamy?- spytałam biorąc od niej kartę. 
-Dziewczyna , 17 lat, po wypadku motocyklowym , wymiotuje krwią -oznajmiła czekając na moją decyzję. Ostrożnie zbadałam pacjentkę , a gdy ta zasyczała w miejscu gdzie ma śledzione byłam prawie  pewna że jest uszkodzona.
-Musimy operować natychmiast-oświadczyłam patrząc na bladoniebieskie oczy poszkodowanej.
Na całe szczęście udało mi się zatamować krwotok i dziewczynie już nic nie groziło. Spokojnie mogłam wrócić do domu , wcześniej upewniając się że zrobiłam wszystko by ta noc nie była ostatnią dla nastolatki.

Jadąc zaśnieżonymi i ciemnymi ulicami Londynu , zastanawiałam się jak teraz będzie wyglądał mój związek z Louisem. W końcu odrzuciłam jego oświadczyny i złamałam serce.Czułam się z tym cholernie źle , ale mówiłam sobie że to dla jego dobra , którym ja nie byłam.

Jesteś taką suką bez serca

Kiedy weszłam do apartementu , światła były zgaszone. Ściągnęłam płaszcz oraz odłożyłam torebkę po czym skierowałam się do kuchni. Zaświeciłam światło a nasępnie wyciągnęłam butelkę wody , którą oprózniłam w kilka minut. Idąc do łazienki , spostrzegłam że jest grubo po drugiej w nocy. Paradoks miałam wstać za trzy godziny. Szybko wzięlam prysznic po czym udałam się do sypialni , gdzie zastałam Louisa rozwalonego na całym łóżku. Po cichu wzięłam koc a następnie nie mając już siły aby iść na górę położyłam się na kanapie. Sen przyszedł szybciej niz myślałam, a wszystko przez zmęczenie i 5 godzinną operacje.

Mój budzik zadzwonił dokładnie o 4.15. Lekko obolała po spaniu na niewygodnym meblu , przeciągnęłam się. Kiedy szerzej otworzyłam oczy , zobaczyłam odwróconego do mnie tyłem Louisa. Niezauważenie pomknęłam do sypialni po ubrania a następnie do łazienki gdzie wykonałam wszystkie poranne czynności. Gotowa wróciłam do kuchni , gdzie po brunecie pozostał jedynie talerz z nadgryzionym naleśnikiem. Kilka sekund później do moich uszów dobiegł trzask drzwi. Acha to teraz tak będzie wyglądć nasze życie. Chciał milczenia zamiast szczerej rozmowy proszę bardzo. W ekspersowym tępie zjadłam płatki z mlekiem po czym skierowałam się do szpitala.
Mój dyżur przebiegł bardzo szybko, po 14 skończyłam pracę co było spowodowane tym że jedna z  lekarek , Anastasia niemal ublagała mnie żeby się zamienić. Ponoć dwa tygodnie temu się rozwiodła i nie lubiła wracać do pustego domu. Ucieszyłam się ponieważ miałam pewne plany na to popołudnie.

Zaparkowałam pod firmą Louisa po czym weszłam do ogromnego budynku , w którym kiedyś pracowałam. Zdziwiłam się gdy za kontuarem zobaczyłam inną niż zawsze blondynkę. Odchrząknęłam na co ta łaskawa była mnie zaszczycić spojrzeniem.
-Słucham panią- wymamrotała beszczelnie
- Chciałabym zobaczyć się z panem Tomlinsonem  , jest u siebie?-spytałam
-Była pani umówiona ? Pokręciłam przecząco głową a gdy chciałam coś powiedzieć przerwała mi.
- W takim razie do widzenia - mruknęła wracają co stukania swoimi tipsami po klawiaturze komputera.
-Nie sądze żeby...
-Pani Hayes ? Usłyszałam za sobą swoje nazwisko.Natychmiast się odwróciłam. Nie znałam owej brunetki w średnim wieku , ale ona zapewne znała mnie.
-Nicol , to przecież dziewczyna pana  -upomniała ją na co blondynka krwisto się zarumieniła
-Ja..ja prz.. przepraszam-wyjąkała
-W porządku , Helen zaprowadzisz mnie do Louisa ? -zapytałam spoglądając na jej plakietkę , ochoczo pokiwała głową i wspólnie ruszyłyśmy do gabinetu chłopaka. Co prawda powinnam znac ten budynek , ale ciągle się w nim gubiłam gdy tu pracowałam dlatego wolałam mieć przy boku kogoś kto nie ma takiego problemu.
-Marie , pan Tomilson jest wolny ?- spytała młodej rudowłosej dziewczyny siedzącej obok gabinetu.
-W tej chwili omawiają z panem Arthurem  Tomlinsonem nowy   skład menagerów , ale powinni zaraz skończyć- oznajmiła uśmiechając się promiennie.
-Tato myśle że to dobry pomysl- usłyszałam głos Louisa
- Ja również synu
- Jasmine co tu robisz ? - surowy głos ukochanego natychmiast sprowadził mnie na ziemię
- Um myśle że musimy porozmawiać- wyznałam przygryzając lekko wargę
- Dobrze , chodź- pożegnał się z ojcem po czym wpuścił mnie pierwszą do pomieszczenia , a ja juz wiedziałam że nie będzie to łatwa rozmowa.


Przykro mi że przestaliscie komentować. Co moge jeszcze powiedzieć , nie sprawdzałam błędów no i jest mi smutno że nikt nie wyraża swojej opini (po za dwoma osobami). Czy to pora na zawieszenie , nie wiem. Pamięta ktoś jeszcze o tym że nadal nie ma połączenia imion Louis i Jasmine. Piszcie.
Love
Chester♥






czwartek, 5 marca 2015

Rozdział 22 - Minnie Tomlinson ♥

 

Rozdział dedykowany 
mojej przyjaciółce Izie
-Jestem i zawsze będę przy tobie , nie zależnie ile kilometrów będzie nas dzielić.

Muzyka do rozdziału 
Another Love- Tom Odell

Gorące łzy spłynęły po moich policzkach , kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały. Chciał podejść ale tylko pokręciłam głową a następnie opuściłam lokal. Drzącymi rękami odpaliłam samochód a następnie skierowałam się do apartamentu po swoje rzeczy. Nie mogłam dłużej tam zostać. Sama myśl że Louis z tymi panienkami... robiło mi się nie dobrze. Oszukał mnie po raz kolejny mnie oszukał. Będąc już w mieszkaniu bez zastanowienia zaczęłam pakować swoje rzeczy , chwilę pózniej usłyszałam trzask drzwi i głośne kroki.

-Jasmine błagam wysłuchaj mnie - usłyszałam za plecami głos Louisa gdy na oślep wrzucałam kolejne ubrania do walizki. 
-Co ty chcesz wyjaśniać?!-warknęłam ocierając jedną ręką napływające łzy 
-Posłuchaj straciłem kontrakt kilka tygodni temu ponieważ doznałem kontuzji , to nie było dla mnie łatwe więc zapijałem tam smutek ale tylko to-oznajmił podchodząc bliżej
-Jaką mam pewno....
-Kocham Cię i jedyne co może zniszczyć naszą miłość to twoja śmierć ponieważ ja mam zamiar kochać Cię nawet gdy umrę-wyznał patrząc na mnie swoją głębiną morza
-Ja też Cię kocham Lou , ale nie możesz mnie oszukiwać-szepnęłam 
- Byłem chujem , ale więcej tego nie zrobię- obiecał kładąc rękę na swoim sercu
- To stąd ostatnio twoja agresja- stwierdziłam 
- Tak byłem kurewsko zły ponieważ Griffins zajął na jakiś czas moje miejce jako kapitana a do tego odsunięto mnie od meczu z Irlandią będącym przełomem w mojej kariery- wyznał przeczesując swoje włosy dłonią
- Rozumiem- odpowiedziałam wyciągając swoje z bagażu on jednak zatrzymał moją dłoń , zmarszczyłam brwi w dekoncentracji
- Weź jakieś cieplejsze rzeczy , zbieram Cię do raju- oświadczył po czym zniknął w garderobie zostawiając mnie kompletnie osłupiałą. Nie wiedząc co mam począć , wyciągnęłam niepotrzebne ubrania zastępując je tymi w których czułam się najlepiej. Kiedy dopinałam torbę w sypialni znów pojawił się brunet , ciągnąc za sobą swojego czarnego Trola*. 
-Gotowa? Spytał ujmując moją dłoń na co skinęłam głową.


♥♥♥

Jak się potem okazało byliśmy w samolocie. Niestety nadal nie miałam pojęcia dokąd lecimy.Nie zdziwiło mnie nawet to że lecimy prywatnym samolotem Louisa. Zawsze mówił iż nie nawidzi publicznych środków transportu. Czasami zastanawiałam się czy kiedykolwiek korzystał z autobusu , zapewne nie. Z rozmyślań wybudził mnie język bruneta muskający moją szyje. Postanowiłam mu pomoc i kilka sekund pózniej siedziałam na jego kolanach , napierając przy tym na jego wybrzuszenie w spodniach. 
-Jasssmine - wydyszał mi do ucha gdy specjalnie się poruszyam 
- Chcę Cię tu i teraz- oznajmił zachłanie wpijając się w moje wargi 
-Więc bierz -zamruczałam mu do ucha zadziornie się uśmiechając
Lou nacisnął jakiś przycisk po czym wszystkie okna zostały zasłonięte a drzwi kliknęły charakterstycznie co utwierdziło mnie w przekonaniu ze nikt nam nie przeszkodzi. 
Niebieskoki w kilka sekund pozbył się moich spodni , które upadły gdzieś obok fotela. Jego palce natychmiast wkradły się za moją bieliznę doprowadzając mnie tym do rozkoszy. 
Ścisnęłam mocno jego muskularne ramiona , wypychając swoje biodra do przodu. 
- O tak maleńka , jesteś dla mnie taka mokra-mruknął do mojego ucha , lekko go przygryzając
- Louueh- jęknęłam gdy otarł się o wrażliwy punkt G. 
Nasze ciała były spragnione siebie i w tej chwili mało mnie obchodziło czy ktoś nas słyszy.
-Loui.. ja..do...dochodzę- wystękałam zagryzając wargę
-O tak krzycz- warknął dołączając drugi palec
-Kurwa- krzyknęłam osiągając mój prywatny kosmos w tak krótkim czasie.
- Smakujesz wyśmienicie- powiedział oblizując swoje palce a następnie uśmiechnął się łobuzersko.
-Czas abym mógł Cię poczuć- oznajmił po czym pozbył się swoich bokserek ukazując mi przy tym jego dużego i nabrzmiałego członka .Już chciałam się na niego nabić kiedy mnie powstrzymał. 
-Nie tutaj kochanie- oznajmił ujmując moją dłoń a następnie prowadząc do małego pokoju którego wcześniej nie zauważyłam. Zakluczył drzwi po czym delikatnie ułożył mnie na łóżku , ja jednak miałam inne plany. Przewróciłam go na plecy, całując każdy tatuaż.
Mruknął zadowolony , odpinając mój koronkowy biustonosz.
-Już nie wytrzymam- rzekł niezadowolony a następnie bardzo powoli mnie sobą wypełnił. Poruszał się delikatnie , mając na uwadze to co stało się ostatnio. Jęknęłam gdy wszedł we mnie cały aż po nasadę. 
-Jesteś tak cholernie piękna- wydyszał gdy przyspieszył swoje ruchy 
-Louu- krzyknęłam gdy poczułam znajome napięcie seksualne budujące się w moim wnętrzu. Byłam bliska a on nie założył gumki.
-Mówiłem że pragnę potomka-przypomniał wiedząc o co mi chodzi i specjalnie  zwalniając tempo
-Louis ja nie..
-Cii , po prostu mnie kochaj-odrzekł a następnie po raz pierwszy od dawna nasze soki się zmieszały. Opadłam zdyszana na tors chłopaka po długim i wyczerpującym orgaźmie. 
- Co będzie jeżeli zajdę w ciąże? Spytałam opierając się na łokciu
-Wtedy urodzisz nasze śliczne dziecko , ja posadzę na dachu One Hyde Parku drzewo i będziemy szczęśliwi- oznajmił na co cicho ziewnęłam
-Śpij Minnie-wyszptał całując mnie w czoło
Tak się też stało , zasnęłam wciąż myśląc o cudownej przyszłości jaka czeka mnie z mężczyną mojego życia.



♥♥♥
Wylądowaliśmy we Włoszech po kilku godzinach. Byłam tak wyczerpana że rozbudził mnie dopiero  dom który zapewne należał do bruneta.  Westchnęłam cicho przyglądając się widokowi za dużym szklanym oknem. W blasku księżyca na falach bujała się drewniana gondola. Tommo miał racje mówiąc że zabiera mnie do raju.
Ktos tu jest śpiący-stwierdził chłopak gdy ziewnęłam
-Mhm-mruknęłam nadal chłonąc admosfere tego miejsca. Nawet nie spostrzegłam kiedy Lou wziął mnie na ręce i w ślubnym stylu zaniósł do ogromnej sypialni. Ułożył  delikatnie na łóżku a ja zasnęłam wtulony w umięśniony tors mojego chłopaka. 

Kiedy obudziłam się następnego dnia , Lou jeszcze spał słodko pochrapując.
Delikatnie odsunęłam z siebie pościel a następnie ze zdziwieniem przyznałam że mam na sobie koszulkę Louisa i majtki. Musiał mnie przebrać kochany mój. Ostatni raz na niego spojrzałam po czym odnalazłam ogromną drewnianą kuchnię. Na całe szczęście lodówka była pełna więc mogłam spokojnie przygotować naleśniki. Kiedy już wszystko było gotowe ,wróciłam na góre. Mój chłopak nadal spał lub tylko udawał ponieważ poduszka na której spałam była teraz na jego głowie. Postanowiłam zrobić mu miłą pobudkę.Postawiłam tacę na stoliku obok łóżka po czym wdrapałam się pod kołdrę. Ręką odnalazłam jego bokserki , których bez wahania się pozbyłam. Przejechałam koniuszkiem języka po jego naprężonej główce zostawiając tam słodki pocałunek  a następnie zassałam końcówke , widząc jak powiększa swoje rozmiary.

Pora działać Hayes

Ostrożnie wzięłam go do swojej buzi na co cicho mruknął. Zaczęłam wykonywać powolne ruchy pomagając sobie ręką. Czułam jak wplata w palce moje włosy , delikatnie szarpiąc gdy już naprawdę nie mógł znieść mojej słodkiej tortury. Zacisnęłam oczy gdy uderzył o tylną ścianę mojego gardła
-Jass chcę dojśc w t.. tobie-wyjąkał będąc już blisko.
Nie zaprzestałam jednak swoich ruchów. 
-Mi... -wydyszał dochodząc a ja poczułam jak jego sprema spływa mi po brodzie. Otarł ją gdy tylko wyszłam z pod kołdry. 
-Mogę mieć codziennie takie poranki-powiedział zadowolony spoglądając na stolik gdzie stało nasze śniadanie
-Obciąganie na śniadanie-żazartował a ja mu zawtórowałam przyglądając się tej anielskiej twarzy o poranku. 
-Mam coś na twarzy ?spytał nalewając kawy do kubków
-Nie , po prostu nadal nie mogę uwierzyc że jesteśmy razem- przyznałam , wspominając to jak go mnie zatrudniał a raczej to jak nie chciał tego zrobić twierdząc że nie wiele potrafię.
- Wydaje się że minęło tak wiele czasu- spojrzał na mnie z troską wymalowaną na twarzy 
-Tak niewyobrażalnie Cię Kocham-powiedział bawiąc się naszymi splecionymi palcami
-Chciałbym żeby kiedyś na twoich palcach widniał pierścionek zaręczynowy a potem obrączka-dodał całując mnie zachłanie w usta. Szczerze zaskoczył mnie tym co powiedział. Nigdy nie myślałam o wyjściu za mąż , dziecku czy nawet domku z białym płotem i psem. Te wizje pozostawały daleko ode mnie póki nie poznałam Lou. To on zmienił całe moje życie , on on zabrał mi dziewictwo i to on uczynił mnie pełną życia kobietą. Kochałam go całym sercem i wiedziałam że chłopak czuje to samo. Jednak było coś co nas dzieliło a minaowicie światy. Louis obracał się wśród bogatych biznesmenów i reflektorów aparatu a ja , czułam lampę błyskową jedynie podczas zdjęcia rodzinnego. 
Ale może to nie musi być czarno-białe , bo jeżeli miłość swoją siłą
 jest w stanie pokonać wszystko to i chyba takie różnice również. 

Nawet nie zauważyłam kiedy chłopak , zniknął ze swoim telefonem na balkonie. Po chwili wrócił zawiedziony i zły. 
-Skarbie w firmie są problemy z moim podpisem , jutro wieczorem wracamy- oznajmił a ja westchnęłam teatralnie. Nie pierwszy raz coś związanego z jego pracą przerywa nam wakacje. Kiedy usłyszałam odkręcaną wodę , ubrałam na siebie wygodne spodnie oraz szary sweter po czym zeszłam na dół. Chwilę potem dołączył do mnie Louis i razem udaliśmy się na zwiedzenie Wenecji. 

♥♥♥
Stałam przed lustrem w samej bieliźnie zastanawiając się jaką sukienkę wybrać. W końcu postawiłam na blado różową bez ramiączek oraz klasyczne czarne szpilki. Lou oczywiście nie chciał mi nic powiedzieć ale spodziewałam się kolacji. Ostatni raz prysnęłam się swoimi ulubionymi perfumami o zapachu wiśni i czekolady po czym zeszłam na dół gdzie czekał już chłopak.Był spięty i co chwila wygladzał marynarkę od garnituru.
-Gotowa?- spytał na co uśmiechnięta pokiwałam głową a następnie podałam mu swoją małą dłoń. Kiedy wyszliśmy czekał już na nas bentley za kierownicą którego o dziwo siedział Brad. Hmm aż jego tutaj ściągnął. Tomilson puścił mu oczko na co ten ruszył , mknąc przez oświetlone ulice miasta. Zamarłam z wrażenia gdy zatrzymaliśmy się przy resteuracji blisko morza. Chłopak poprowadził mnie do pięknie ozdobionego stolika po czym odsunął krzesło na którym spoczełam. Sam zajął miejce na przeciw , uśmiechając się tajemniczo co chwila. Parę minut pózniej pojawiła się blond kelnerka która kompletnie mnie ignorowała zalotnie uśmiechając się do Louisa.
- Co podać panie Tomilson? Spytała swoim przesłodzonym głosem. Ktoś tu za dużo cukru jadł ewidentnie. 
- Dla mnie przysmak Rzymu , Saltimbocca z polędwiczkami oraz butelkę Chianti- powiedział spoglądając na mnie 
- A dla Ciebie kochanie ? Zapytał 
- Um sałatkę z grilowanym kurczakiem - buknęłam chcąc aby ta cholerna kelnereczka poszła w diabły. 
-Na pewno ?
- Tak potwierdziłam a  blondynka ulotniła się niczym cień. Na całe szczęscie pojawila się nowa para i znów zaczęła swoją grę tym razem na  chłopaku  biednej rudowłosej dziewczyny . Och tak bardzo jej wspólczułam. 
-Kochanie wszystko w porządku? - spytał Lou gdy po spożytym posiłku szliśmy na gondolę. 
-Tak naturalnie-odpowiedziałam sztucznie się uśmiechając. W duchu podziękowałam sobie że Louis ma problemy z odczytywanie uczuć jakie obecnie mną targają. 
-Ostrożnie-poinstruował gdy trzymając jego dłoń przekroczyłam brzeg drewianej łódki. 
Wiatr rozwiewał mi włosy kiedy co chwiła wybuchałam śmiechem z powodu żartów jakie opowiadał chłopak. Nagle spoważniał a z głośnika zaczęła wydobywać się słodka melodia kołydanki którą sam dla mnie skomponował.

Muzyka
Night Changes- One Direction

- Jasmine Alice Hayes od kiedy Cię poznałem moje serce totalnie oszalało. Pragnąłem twojego szczęścia każdej nocy i dnia.Twoje łzy palily moje serce a rozstanie było niczym ogień. Kocham twój uśmiech. Kocham twoje ciało. Kocham twoje oczy. Kocham twoje usta. Kocham nawet twój mały nos. Kocham bowiem bez Ciebie jestem tylko żałosną imitacją człowieka. Miałem podeptane i zniszczone serce ale ty uleczyłaś je swoją miłością. Byłaś i zawsze będziesz aniołem który zawitał do mojego życia. I chociaż słowa nie wyrażą tego co czuje to zapytam 
-Jasmine czy zostaniesz moją żoną-spytał wyciągając bordowe pudełeczko


-Nie- odpowiedziałam 

*Trol- określenie walizki wymyślone podczas jej kupowania z moją siostrą. 



Cukierki naprawdę było mi przykro gdy pod ostatnim rozdziałem było zaledwie dwa komentarze. Wiem że historia nieco się przeciąga ale obiecuje że już tak nie będzie. Poważnie myśle na skończeniu Maid i nie pisaniu ich życia dalej.Te prośby o komenty zaczynają mnie przerastać. Dlatego drogi czytelniku jeżeli szanujesz moją pracę to zostaw chcociaż po sobie kropkę. 
Love
Chester ♥