Muzyka

sobota, 23 maja 2015

Rozdział 32- Touching the gate of your mind telling you I'm bad



Kiedy Louis zaparkował. a podjeździe mojego rodzinnego domu , poczułam dziwny spokój. Byc może była to atmosfera tego miejsca. Z uśmiechem złapałam chłopaka  za rękę , po  czym zapukałam dużą drewnianą kołatką. Po kilku sekundach , drzwi otworzyły się z charakterystycznym skrzypieniem.
Po minie mojego ojca , stwierdziłam że jest zaskoczony.
-Jasie- powiedział , na co mocno go do siebie przytuliłam. Dopiero teraz uświadamiałam sobie , jak bardzo mi go brakowało.
-Tato poznaj kogoś- wyznałam , splatając moje palce z Lou. Widziałam na jego twarzy przerażenie i muszę przyznac miałam z niego niezły ubaw.
-Panie Hayes- rzekł swoim oficjalnym tonem.
-Och młodzieńcze , nie jestem jeszcze taki stary. Mów mi po prostu Ed- mój ojciec był równie rozbawiony co ja.
-Louis-przedstawił się , a następnie poddał mu dłoń, która tata od razu uścisnął. Odetchnęłam z ulgą , kiedy posłali sobie przyjazny uśmiech. Punkt pierwszy zaliczony. Przeszliśmy do salonu , gdzie siedział już mój brat a obok niego śliczna brunetka , kołysząca w swoich ramionach malutkie dziecko.
-Zostawię was- szepnął mi na ucho ojciec , znikając za drzwiami prowadzącymi do kuchni. Odchrząknęłam i natychmiast cztery paru oczy , skierowały się w moją  stronę.Uśmiechnęłam się słabo , nie chcąc pokazac jak ciężka jest wciąż nasza relacja.
-Jednak przyjechałaś- powiedział wyraźnie zaskoczony.
-Tak- przytaknęłam , bujając się na stopach jak niesforne dziecko.
-Och dajcie spokój. Wiem , że za sobą tęskniliście- oznajmiła w końcu jak podejrzewam partnerka mojego brata.
Nie czekając na moją reakcje , podszedł bliżej mocno do siebie przytulając.
-Brakowało mi Ciebie mała- szepnął w moje włosy.
-Mi Ciebie  też duży-odparł , odsuwając się a następnie spoglądając  na stojącego obok Tommo.
-Siostrzyczko poznaj proszę moją żonę i córkę - przedstawił nas , a ja puściłam trzymaną rękę Louisa i podeszłam do dziewczyny.
-Ma na imię Jasmine- szepnęła , całując córkę w głowę.
Spojrzałam ze łzami w oczach na brata. To było naprawdę wzruszające. Ja przez tyle lat go przeklinałam , a on nazwał swoje pierwsze dziecko moim imieniem.
-Pójdę ją położyc- oznajmiła kobieta  , ruszając w stronę schodów.
-Dowiem się jak ma na imię?- spytałam marszcząc brwi.
-Constanza. A twój towarzysz mhm?-
-Louis- mój chłopak znów się przedstawił i poddał rękę Alexowi , którą on uścisnął.
-Pójdę pomóc ojcu- wyznałam , zostawiając ich samych.
Idąc korytarzem , oglądałam zawieszone na ścianie zdjęcia. Było to wszystko zaczynając od tych kiedy ja i Alex byliśmy noworodkami.
Zauważyłam ,że fotografie  z matką zniknęły. Tata doskonale wiedział co zrobiła w ostatnim czasie i szczerze nie dziwiłam mu się , czemu nie chciał codziennie oglądać jej twarzy. Sama nie miałam ochoty widziec jej nigdy więcej.Westchnęłam po czym ruszyłam do kuchni , gdzie krzątał się już mój rodziciel.
-Pomóc?- spytałam , wyciągając z szuflady jeden z ostrych noży. Przytaknąl więc , zabrałam się za krojenie marchewki , podczas kiedy tata wycierał naczynia.
-Zaniesiesz?- poprosił , gdy skończyłam. Ochoczo pokiwałam głową , biorąc od niego porcelanowy zestaw.
-Będzie nas więcej w tym roku- dodał gdy wychodziłam.
Będąc już w salonie , zauważyłam że mój brat , jego żona i Louis z zainteresowaniem przeglądają strony albumu.
-Wyglądałaś tak słodko skarbie- stwierdził Louis , trzymając w dłoniach zdjęcie z dnia moich narodzin.
-Oddaj to - ostrzegłam , stawiając na stole talerze.
Pokręcił przecząco głową , natomiast ja szybko zajęłam miejca na kolanach chłopaka.
- Aww jesteście tacy słodcy- skwitowała Connie gdy niebieskooki ułożył dłonie na moim lekko wypukłym brzuchu.
-Trzeba dbać o takie cuda- odpowiedział jej Louis. Zerwaliśmy się na równe nogi , kiedy z korytarza dobiegły nas podniesione głosy.
-Mam prawo spędzić święta we własnym domu-warknął glos , który zmroził mi krew w żyłach i wywołał na twarzy grymas złości.Szybkim krokiem udaliśmy się w stronę drzwi wejsciowych. Tak jak się spodziewałam stała w nich moja matka , ubrana w czarny zimowy płaszcz i oraz czerwony szalik. Miała ten sam zimny wyraz twarzy. Jej oczy były chłodne , a policzki zapadnięte.
-Powinnaś zgnić w więzieniu , za to na co skazałas nasze dzieci- splunął tata , mocno zaciskając pięści.
-Och , naprawdę. Jasmine jednak ma coś ze mnie Edwardzie. Zawsze umiała się ustawić- zaszydziła. Czulam jak mięśnie Louisa się spinają. Nienawidził tej kobiety , równie mocno co ja.
-Niech pani stąd wyjdzie- ostrzegł Alex.
W sumie też nie powinnam nazywać jej matką. Kiedy już odwróciła się , zeby opuścic dom z gory dobiegł nas płacz małej. Widziałam błysk , w oczach rodzicielki.
-Chciałbys mi coś powiedziec? - syknęła.
-Wyjdź- powtorzył ojciec , bliski furii.
-Jeszcze się zobaczymy kochani-dodała , a następnie zarzuciła swoim włosami i wyszła głosno trzaskając drzwiami. Wszyscy ze sparaliżowaniem , patrzyliśmy na drzwi póki do naszych uszu , dobiegł odgłos upadającego ciała. Z mocno bijącym sercem , spojrzałam na ojca , który walczył o kazdy oddech.
-Zdzwonię na pogotowie- powiedział szybko Louis , po czym wydobył ze swojej kieszeni telefon i oddalił się. Uklęłam przy rodzicielu , mocno trzymając jego dłon.
- Pogotowie juz jedzie- oznajmił mój chłopak.
- Tato proszę nie zostawiaj mnie- wyszeptałam przez łzy , patrząc jak oczy ojca powoli się zamykają.


Już prawie świtało , kiedy lekarz pomiadowił mnie że stan ojca jest stanbilny. Miał zawał , a ja czułam się tak cholernie bezradna. Louis i Alex czuwali przy mnie , ale jedyne czego tak naprawdę  pragnęłam,  to przytulic tatę. Tak bardzo się o niego bałam. Pierwsze dwie godziny , po przywiezieniu nikt nie chciał nam udzielić informacji. Umierałam ze strachu.
- Skarbie powinnaś wrócic do domu- powiedziała Connie , która pojawiła się w szpitalu zaraz po moim telefonie.
Zgromiłam ją wzrokiem , po czym ruszyłam na oddział IT. Moje serce , na chwilę się zatrzymało gdy zobaczyłam rodziciela. Był okryty białym prześcieradłem , a do jego ciała zostały przypięte kable monitorujące funkcje zyciowe. Nawet nie wiem , kiedy z moich oczów wypłynęły łzy.
-Nie powinna tu pani być- usłyszałam za plecami glos pielęgniarki. Zignorowałam to ponieważ , wyrzucała mnie  dzis już kilka razy.
-Proszę wyjśc. Za dwie minuty jest obchód- powtorzyła. Posłalam jej fałszywy uśmiech , po czym opuściłam salę.  Idąc korytarzem , zauważyłam Louisa rozmawiającego przez telefon. Kiedy mnie zobaczył warknął coś do swojego rozmówcy i się rozłaczył.
-Jasmine muszę wracac do Londynu- oświadczył , ze skwaszonym uśmiechem.
-Och- wydobyło się z  moich ust. Nie byłam zaskoczona , że jego praca znów nas rozdziela. Na nieszczęscie ja też musiałam niedługo wracac , bo konczył mi się urlop świąteczny.
-W porządku- wymamrotałam. Nie chciałam się z nim kłócić.
- Pani Hayes? Spytała młoda pielęgniarka która nie wiem skąd się obok nas pojawiła i beszczelnie gapiła  na bruneta.
- Tak. Coś się stało ?- szczerze zaczynała mnie wkurzać.
- Pan Hayes się wybudził- powiedziała , po czym zatrzepotała rzęsami i odeszła. Pędem ruszyliśmy do sali , gdzie leżał. Rzeczywiście jego szare oczy , mrugały nie mogąc przyzwyczajic sie do jasnego światła.
- Tatusiu- wyszlochałam , łapiąc za jego dłoń.
- Jasie przpraszam , zepsułem wam święta- wychrypiał resztami sił.
Nie zdążyłam zaprzeczyć , ponieważ przerwał mi wysoki damski głos.
-Im święta , a mi całe życie Edwardzie- zarzuciła moja matka , która nie wiem skąd pojawiła się w sali.


Wiem , że długo nie było rozdziału. Ale szkoła , mój wyjazd. A propo to mój ostatni rozdział jaki napisałam w Polsce. Marzenia się spełniają. Dziękuje wszystkim , którzy tu są i byli. Naprawder jesteście niesamowici. Kocham was bardzo mocno. Komentujcie tak jak pod ostatnią notką , a obiecuje że jak tylko ogarnę moje nowe miasto to dodam dwa rozdziały w jeden dzien. No to tyle. Jeszcze raz za wszystko dziękuje.Każdy kto przeczyta ten rozdział , niech go skomentuje , chce wiedziec co myślicie.
Dobranoc
Love
Chester

poniedziałek, 18 maja 2015

środa, 6 maja 2015

Rozdział 31- They'll be here, but still there

Rozdział dedykowany 
mojemu chłopakowi za 
przynoszenie mi czekolady 
podczas przerw testu gimnazjalnego

 Muzyka


Harry P.O.V.


Monic Toyson/ Lea Malik
 -Monic?-spytał zaskoczony Zayn.
Kiedy dziewczyna pokręciła przecząco głową , mocniej ścisnąłem dłoń mojej żony.
-To nie możliwe-szepnął do siebie Niall.
Brunetka posłała mi i mojej żonie złowieszcze spojrzenie.
-Lea-stwierdziła blada jak ściana Jasmine i pewnie gdyby nie opiekuńcze ręce Louisa owinięte wokół jej tali ,upadła by.
Chciałem powiedzieć,że Monic wszystkich oszukuje ale nie mogłem. Znała sekret mój i Belli , gdyby wyszedł na światło dzienne bylibyśmy skończeni. Miała nas w garści a mnie ogarniała wściekłość.
-Jak mogłaś uciec, pozwolić aby nasz syn nigdy Cię nie poznał ?-syknął w jej stronę. Widziałem, że się zmieszała. Nie takiej reakcji oczekiwała.
-Zayn kochany ,byłam umierająca-skłamała złamanym głosem. 
Mój Boże , jeżeli Le teraz na nas patrzy musi mieć niezły ubaw ze swojej bliźniaczki.
-Nie wybaczę Ci tego.Nigdy-warknął, a następnie zabrał syna i opuścił dom.
-My też już pójdziemy-odezwała się do tej pory milcząca Sophia.
Złapała Liama za rękę , po czym i oni się ulotnili.
-Niall odwiozę Cię-zaproponował napiętym głosem Louis , na co blondyn pokiwał głową i wspólnie udali się w stronę wyjścia.


O poranku powiedziała, że w swoich kościach nie czuje tego samego co do nas
Wydaje się, że kiedy umrę, te słowa zapiszą na mym grobie



Zostaliśmy sami. Ja , Bella , Monic oraz Jasmine. 
-Muszę przyznać,że jestem niezłą aktorką-stwierdziła rozkładając się na kanapie.
Widziałem zdezorientowanie na twarzy dziewczyny Louisa.
-Och głupiutka dziewczynko. Mam na imię Monic i jestem bliźniczką Le. Zanim jednak coś powiesz ,  radzę Ci zachować tą informacje dla siebie. Jeżeli oczywiście chcesz aby twoje dziecko żyło-oświadczyła szyderczo się uśmiechając.
Minnie chciała coś powiedzieć,ale chwilę później zamknęła swoje usta.
-A wy - zwróciła się do mnie i Belli.
-Radzę trzymać język za zębami , póki nie zdobędę tego co kiedyś mi odebrano -mruknęła marszcząc brwi. Doskonale wiedziałem o kim i o czym mówi.
Monic była istnym złem i chciałem aby jak najszybciej zniknęła z naszego życia.Zdawałam sobie jednak sprawę , że nim to zrobi. Zniszczy po drodze , wszystko na czym nam zależy. A potem odejdzie , jak dwa lata temu. 
-Jesteście żałośni-powiedziała.
-Wynoś się!-krzyknąłem , nie mogąc dłużej wytrzymac jej obecności.
-Słucham?-spytała oburzona. Myślała , że skoro ma nas w garści to będzie specjalnie traktowana. Jej kurwa nie doczekanie. 
-Wynoś się!- powtórzyłem , na co ta obrzuciła nas pogardliwym spojrzeniem i opuściła dom głośno trzaskając drzwiami. Ukryłem twarz w dłoniach. Nie miałem pojęcia co robić. W końcu do głowy wpadł mi genialny pomysł , musiałem go tylko zrealizować.



Na tych ścianach zapisane są historie, których nie potrafię wyjaśnić
Zostawiam moje serce otwarte ale ono pozostaje właśnie tu, puste od dawna


Jasmine P.O.V.

Z przyspieszonym biciem serca , opuściłam salon. Musiałam napić się wody. Poczułam ulgę , gdy zimna ciecz spłynęła w dół mojego gardła. Wkładałam właśnie butelkę z powrotem do  lodówki , gdy ktoś położył mnie dłoń na ramieniu. Kiedy się odwróciłam , zobaczyłam zatroskaną twarz Belli.
-Hej kochana nie smuć się ,  będzie dobrze- pocieszała.
Jednak ja nie mogłam myśleć w ten sam sposób. Od teraz musiałam okłamywać moich przyjaciół a także Louisa. Robiłam to jednak , aby uratować nasze maleństwo przed tą wariatką. Nie znałam jej , ale wiedziałam że byłaby zdolna je skrzywdzić
-Kim ona tak naprawdę jest ?- spytałam siadając na kanapie przy oknie. 
-Um , to siostra bliźniaczka Le. Kiedy byliśmy na studiach  , Monic poznała Zayna i przez długi czas byli ze sobą , ale potem..
-Skarbie , musimy jechac. Dzwoniła Gemma. Thomas ma gorączkę-przerwał jej zdenerwowany Harry , który nagle pojawił się w kuchni. 
-Opowiem Ci innym razem. Idz się połóż.-powiedziała , a następnie mocno mnie przytuliła. Pożegnałam się z nimi , po czym ruszyłam na górę. Wzięłam gorącą kąpiel. Tak tego mi było trzeba. Przebrałam się w swoje szare spodenki od pidżamy oraz długą czarną  bluzę. Wróciłam do sypialni i ułożyłam się na łóżku. Louisa wciąż nie było. Przycisnęłam policzek do pomarańczowej poduszki , lecz sen nie nadchodził Wyciągnęłam z szafki nocnej białe słuchawki oraz Ipoda. Włączyłam jakąś spokojną piosenkę , po czym zamknęłam oczy. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. 

Obudziłam się kolejnego dnia , już bez słuchawek. Louis musiał mi je wyjąc kiedy spałam. Był taki kochany , a ja musiałam go tak podle oszukiwac. 
-Hej księżniczko w porządku?- usłyszałam jego zachrypnięty poranny głos.
-Tak-odpowiedziałam , sztucznie się uśmiechając.
Na całe szczęscie uwierzył , ponieważ pocałował mój lekko wypukły brzuszek po czym leniwie się przeciągnął.
-Wezmę prysznic- mruknęłam , ruszając do garderoby.
-Dołącze do Ciebie za chwilę!-krzyknął z korytarza , więc założyłam że poszedł po coś na dół. Pewnie jak zwykle zapomniał telefonu. 


I dzisiejszej nocy odejdę, odejdę
Ogień pod moimi stopami płonie jasno
Sposób w jaki tak mocno trzymałem się
Niczego



Ściągnęłam z siebie ubrania , a następnie stąpając po marmurowych płytach weszłam pod prysznic. Włączyłam gorącą wodę, która rozluźniła moje napięte mięśnie. Sięgnęłam po mój czekoladowy żel pod prysznic , jednak moją małą dłoń zakryła duża należąca do Louisa. Delikatnie wtarł , go w moje ciało. Czułam przyjemne mrowienie . Złączyłam nasze usta w pocałunku , który przeistoczył się bardziej żarliwy i zdecydowanie brutalny.
-Lou-wydyszałam gdy przeniósł swoje usta na moją szyję. 
-Spokojnie kochanie. Zero seksu do porodu.-powiedział , na co zmarszczyłam brwi.
Czy on chcę żebym oszalała przez następne 7 miesięcy. 
-Potrzebujeee Ciee!- wydyszałam , gdy się o mnie otarł.
-W takim razie nie mam wyjścia-odpowiedział. Złapał mnie za pośladki a następnie uniósł opierając o szklaną szybę prysznica. Oplotłam nogami jego biodra i wplotłam ręce w jego mokre włosy. Chłopak popatrzył mi w oczy , na co przytaknęłam. Upewniał się , czy jestem gotowa. Na chwilę zamknęłam oczy , aż w końcu poczułam go w sobie. Louis poruszał się powoli , tak aby nie zrobić dziecku krzywdy. Ogarnęła mnie dziwna błogość , gdy poczułam zbliżający się orgazm. Mocniej zacisnęłam ręce na ramionach chłopaka aby za chwilę je puścić. Chłopak wyszedł ze mnie,a następnie odstawił na zimne płytki.Wspólnie dokończyliśmy kąpiel po czym każde z nas nałożyło na siebie wcześniej przygotowane ubrania. 
-Śniadanie za dwadzieścia minut!-krzyknęłam widząc jak wyciąga swojego laptopa. Do prawdy ten człowiek to pracoholik. 

 Na ścianach tych zapisane są kolory, których nie potrafię zmienić.
Zostawiam moje serce otwarte, ale ono pozostaje właśnie tu, w swojej klatce


Przygotowałam tosty z dżemem ,po czym zalałam ulubiony kubek z marchewką Louisa. 
-Jestem już -powiedział widząc moją irytację.
-Doprawdy kochanie. To co u Ciebie oznacza śniadanie za dwadzieścia minut?-spytałam na co posłał mi ten swój beszczelny uśmieszek.
Dokończyliśmy swój posiłek. Wysłałam Louisa po walizki na górę , a sama sprawdziłam czy wszystko jest wyłączone. 
-Jedzmy-powiedziałam, gdy chłopak wkładał  walizki do bagażnika.
-A gdzie Brad?-spytał zdziwiony
-Dałam mu wolne. Kochanie on też ma rodzinę-odpowiedziałam zajmując miejsce pasażera. 
Brunet tylko cicho westchnął po czym odpalił silnik i ruszyliśmy do mojego rodzinnego miasteczka. 



Historia mojego życia, zabieram ją do domu
Jadę całą noc by utrzymać jej ciepło, i czas
Zatrzymuje się



Moim kochani wróciłam. Pewnie połowa z was mnie nienawdzi , ale uwierzcie to była trudna decyzja. Z tego miejsca chcę bardzo podziękowac mojemu przyjacielowi Dawidowi. Gdyby nie on pewnie bym się nie zdecydowała wrócic . I to on będzie od dziś poprawiał wszystkie błędy. Więc gdyby coś , to jego wina  haha no dobra koniec żartów. Cieszę się , że będę mogła zakończyc historię Jasmine i Louisa. Przewiduje jeszcze max 19 rozdziałów. Więc wiele się moze jeszcze zdarzyc.
Komentujcie , żebyśmy mogli wyrtwac do końca historii i żebym ja nie musiała niczego zawieszac bo pękło by mi serce. Tak więc komentujcie i piszcie co sądzicie. 
Love 
D.Chester


 

Przemyślenie

Cukierki po wielu rozmowach i kłótniach  z moim przyjaciółmi postanowiłam wrócić. Moja ekipa uświadomiła mi , że nie powinnam kończyć czegoś , co naprawdę kocham i wbrew jakimkolwiek opiniom czy recenzjom robię dobrze. Może nie jestem jakaś mega uzdolniona czy coś , ale nie chcę się poddawać. Nie powiem zraniły mnie słowa  [...] Nie chcę mieć wyrzutów sumienia, że cię oszukałam, że myślisz, że robisz dobrze. Nie. Nie robisz. [...]Dało mi to kopa na to , aby pomyśleć nad wszystkim. I oto wiecznie , nieogarnięta ja , wraca. Mam nadzieje , że mnie nienawidzicie i ktoś jednak został. 
Zawsze kochająca
D.Chester

piątek, 1 maja 2015

Zamykam

Blog zostaje zamknięty i zawieszony. Wróce jak naucze się pisać dobre opowiadanie. Ale to chyba nie szybko.
Przepraszam
Chester ♥