Muzyka

środa, 26 listopada 2014

Rozdział 6 -Lake


Z niezręcznej sytuacji uratował mnie przyjaciel , który poprosił abyśmy poszli potańczyć. Zgodziłam się natychmiast posyłając dziewczynie przepraszające spojrzenie. I już po chwili znaleźliśmy sie wśród tańczących osób.
Przez dobre piętnaście minut zapomniałam o wszystkich swoich problemach. Liczyło się tylko tu i teraz. Mal kręcił się wokół swojego chłopaka , który dołączył do nas wtedy gdy przy moim  przyjacielu pojawił się blondynka. Mogłam wyczytać z jego twarzy złość i zazdrość , ojeku byli taką uroczą parą , choć nawet dobrze ich nie poznałam. Kiedy ktoś położył dłonie na moich biodrach zesztywniałam ,
-Nie powinnaś tutaj być usłyszałam dobrze znany mi głos tuż przy uchu , odwróciłam się aby zobaczyć groźne spojrzenie Louisa wymierzone we mnie
-Jestem dorosła ! krzyknęłam w jego stronę i próbując zepchnąć dłonie mężczyzny , on jednak jeszcze bardziej zacieśnił uścisk. -Puść mnie ! rozkazałam , ale Tomlinson  tylko ironicznie się zaśmiał. Przerzucił moje ciało przez ramię po czym wyniósł z clubu. Patrzyłam na chłopaka wściekłym wzrokiem , on jednak nic sobie z tego nie robił.
-Masz wypij podał mi butelkę wody a ja bez wahania ją przyjęłam , bądź co bądź chciało mi się pić. Opróżniłam ją w kilka sekund a potem poczułam jak ogarnia mnie sen. Ten dupek musiał tam coś dosypać , ughyy jak ja go nienawidziłam w tym momencie. Zamknęłam oczy osuwając się na twardy chodnik , jednak w pewnym momencie czyjeś muskularne ramiona uchroniły mnie przed upadkiem. Usłyszałam tylko dźwięk zamykanych drzwi a potem Morfeusz zabrał mnie do swojej krainy błogiego snu. 

 ~~~~Oczami Louisa~~~~~

Dzięki Bogu , Jasmine całą drogę spała słodko pochrapując. Przykryłem ja kocem po czym ostrożnie zapiąłem pasy. Miałem plan co do niej , i to nie jest tak że chciałem ją wykorzystać pragnąłem dać jej wszystko o czym marzyła a w zamian oczekiwałem tylko jednej rzeczy. Tamtego dnia kiedy Lana potraktowała Hayes jak ostatniego śmiecia , postanowiłem zakończyć coś co o dawna było już tylko przyzwyczajeniem. Wreszcie byłem wolny i mogłem robić to czego chciałem i co sprawiało że czułem się inaczej. Tym wszystkim stała się dla mnie Jasmine , dziewczyna którą zatrudniłem zupełnie przez przypadek a może nie.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce od razu zaniosłem dziewczynę do jednej z sypialni. Mruczała coś przez sen a jej usta wydawały się takie kuszące. Powstrzymałem jednak  swojego potwora przed pocałowaniem jej po czym przebrałem dziewczynę w jedną z moich koszulek. Przeraziłem się gdy zobaczyłem na udach i nadgarstkach Jasmine pojedyncze blizny jednak to nie było najgorsze , najgorsza była widocznie świeża jeszcze szrama na brzuchu. Nie wyglądała tak jakby zrobiła ją sobie sama, ktoś musiał ją skrzywdzić a ja dowiem się kto. Pocałowałem ją w poranione miejsce po czym przykryłem jedną z kołder. Po cichu zamknąłem drzwi , udając się do gabinetu aby wykonać kilka e-maili. Wiem że było grubo po drugiej w nocy ale zrobiłem sobie wakacje w środku sezonu i musiałem dopilnować aby moja firma nie utraciła kondycji. W końcu od Londynu dzieliło nas prawie 80 kilometrów a ja nie mogłem pozwolić żeby dziewczyna została sama. Teraz wiem , że była wyjątkowa zabrałem ją do mojej pustelni , miejsca o którym wiedziałem tylko ja. To tutaj przyjeżdżałem przed każdym meczem , przed podjęciem ważnej decyzji , przed fotoreporterami kiedy nie dawali mi spokoju. Zwyczajnie uciekałem , a teraz chciałem tylko że Jasmine podążyła za mną. Żebyśmy razem mogli ukryć się przed światem . Byłem egoistą , głupim marzycielem , bogatym skurwysynem ale w środku pragnąłem tego co wszyscy miłości.

No cukierki przepraszam że rozdział nie pojawił się w terminie ale wczoraj strasznie źle się czułam i naprawdę jedyne o czym marzyłam to żeby pojść spać. Wiem że jest krótki i pewnie nie tego oczekiwaliście ale naprawdę nic mi się nie sklejało. Mimo tego komentujcie i obserwujcie. Dodam jeszcze abyście pisali swoje blogi w zakładce SPAM. To tyle , dziękuje za wyświetlenia to wiele dla mnie znaczy.
Kocham Was
D.Chester

niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 5 -Surname



Pracowałam w firmie Tomlinson od miesiąca , za każdym razem kiedy przychodziłam , on jeszcze tam był. Pracując rozmawiałam z nim , wydawał się naprawdę fajnym gościem. Tego dnia nie zastałam go w pracy. Rozejrzałam się więc po gabinecie , a mój wzrok utkwił w zdjęciu pięknej ciemnowłosej kobiety.
Była nią oczywiście Lana King  , cudowna modelka występująca na wszystkich wybiegach w Europie. Pamiętam , że kiedy zatrudniłam się w ich domu podziwiałam ją za urodę i wyjątkowość. Jednak szybko przekonałam się , że to suka bez serca,  pusta niczym cegła. Moje myśli przerwały odgłosy kroków na korytarzu. Natychmiast zabrałam się za przecieranie kurzy , kiedy do gabinetu wszedł Louis a zaraz za nim jego dziewczyna. Lodowaty wzrok kobiety  zatrzymał się na mnie , kiedy chłopak zaczął przeszukiwać szuflady biurka. 
–Co ona tu robi? warknęła , zwracając się w stronę Tomlinson  , pochłoniętego pracą –Pracuje , nie widzisz odpowiedział obojętnie wciąż wpatrując się w papiery przed sobą 
–No to już nie będzie, wypierdalaj stąd , matka Cię nie chciała to musisz innym życie zatruwać , no co kurwa nie słyszysz ? krzyknęła w moim kierunku a ja zerwałam się na równe nogi , przemykając obok niej niczym błyskawica. Skąd ona wiedziała o mojej mamie? Trafiła jednak w samo serce , przeszyła je i zdeptała przywracając wspomnienia o , których chciałam zapomnieć.  Słyszałam jeszcze za sobą krzyki Louisa , jednak nie miałam ochoty na rozmowę z nim.

Biegłam przed siebie , kiedy dotarłam do pokoju zabrałam tylko płaszcz. Zupełnie nie wiedziałam co się ze mną dzieje .Chciałam zniknąć , rozpłynąć się w powietrzu. Byłam tylko problemem , który pojawiał się znikąd. Drogę do domu pokonałam w piętnaście minut, gdy znalazłam się mieszkaniu natychmiast przeszukałam wszystkie szafki  szukając jednej rzeczy , która koiła  nerwy kiedy czułam się niepotrzebna i bezradna. Żyletka stała się moją  przyjaciółką w trudnych momentach życia , czego dowodem było tysiące małych blizn rozsianych na całym ciele.  Dołączyła do nich również szrama na brzuchu , którą zrobił mi niedoszły gwałciciel , ponad miesiąc temu. Byłam słaba , zbyt słaba by udźwignąć ciężar świata. 


Poczułam ulgę  gdy chłodny metal dotknął mojej ręki
, krew płynęła niewielkim strumieniem tworząc kałużę na poszarzałych kafelkach. Zrobiłam jeszcze kilka nacięć po czym oparłam czoło o brzeg wanny. Było mi dużo lepiej , owinęłam nadgarstek białym bandażem wcześniej przemywając rany. Starłam krew z kafelków , po czym włączyłam radio. Dopiero po kilku minutach zorientowałam się , że ktoś dobija się do drzwi. Przekręciłam zamek , widząc przed sobą uśmiechniętego przyjaciela
-Ooo Melian powiedziałam wpuszczając go do środka
-Hej mała , przytulił mnie a ja dopiero teraz poczułam jak bardzo potrzebowałam z kimś porozmawiać.
-Co jest ? spytał , kiedy się od niego odsunęłam pokręciłam przecząco głową -W takim razie , zapraszam Cię na imprezę oznajmił radośnie.
 -To nie jest dobry pomysł , zaprzeczyłam natychmiast-Nie ma żadnego ale , mój chłopak chcę Cię poznać dodał idąc w stronę mojej sypialni.

Przypatrywałam się Melianowi , który grzebał w szafie od dziesięciu minut co chwila wyrzucając ubrania , które według niego były okropne. 
-Znalazłem ! krzyknął wyciągając z fioletowe pudełku. Doskonale pamiętałam jego zawartość , czarna obcisła sukienka i szpilki o nieco jaśniejszej barwie. Alex dał mi ten zestaw przed swoim wyjazdem jako prezent urodzinowy. Potrząsnęłam głową wyrzucając wspomnienia , które przypomniały mi o bracie. 
-Ubierz to nakazał mój przyjaciel , wciskając mi rzeczy  w dłoń i  opuszczając sypialnię. Co mi szkodzi raz w życiu pojść na imprezę. Po założeniu sukienki i szpilek , pomalowałam jeszcze oczy oraz lekko podkręciłam włosy. 


Koło 21 opuścilismy moje mieszkanie kierując się wprost do taksówki , którą zamówił Mel. Będąc już w klubie przeciskaliśmy się między spoconymi ciałami upojonymi alkoholem. Odetchnęłam z ulgą , kiedy dotarliśmy do stolika gdzie siedział blondyn a obok niego brunetka. 
-Jesteście wreszcie powiedział jak się domyślam chłopak Meliana. Ten jednak go zignorował zamująąc miejsce obok dziewczyny. Niepewnie zrobiłam to samo 
-Jestem Lea , Lea Malik przedstawiła się , serce podeszło mi do gardła kiedy usłyszałam jej nazwisko. To nie mogła być prawda , jeżeli ona tu była gdzieś musiał kręcić się jej mąż i co najgorsze jego przyjaciel , którego nie chciałam oglądać już nigdy więcej.

Cukierki rozdział dodaje zgodnie z planem , nie wiem czy wam się spodoba ja osobiście jestem z niego średnio zadowolona ale ostateczną ocenę pozostawiam czytelnikom. Komentujcie i polecajcie innym. Bardzo dziękuje za wyświetlenia.
Kocham Was
D.Chester :3 :3

Rozdział 4 -Agreement



Kiedy weszłam do gabinetu , zastałam w nim Louisa rozmawiającego przez telefon. Nie zauważył mnie ponieważ był odwrócony tyłem. Zabrałam się więc za mycie okien , które przerażały swoją wielkością. Znalazłam jednak plus tej sytuacji , bezkarnie mogłam wpatrywać się w panoramę Londynu. –Wydaje mi się , że zatrudniłem Cię abyś pracowała odezwał się Tomlinson  kiedy rzucił telefon na biurko.-Przepraszam ja po prostu …bąknęłam cicho –Bierz się do roboty warknął , wychodząc z biura.
Byłam przerażona jego zachowaniem , jeszcze wczoraj wydawał się taki miły.
Koło 23 skończyłam pracę , muszę powiedzieć że byłam wykończona ale wolałam to niż powrót do domu , bez szans na dobrą posadę. Idąc do mieszkania obserwowałam witryny drogich sklepów,  sukienki były piękne niestety nie stać mnie nawet na kanapkę .Czułam jak burczy mi w brzuchu zignorowałam to , wbiegając po schodach. Będąc już w łóżku zastanawiałam się ile wytrzymam głodząc się i kiedy  Tomlinson spisze ze mną umowę. Odpowiedź dostałam kilka minut poźniej , tak jakby czytał w mi w myślach

Nadawca:  Louis William Tomilson prezes firmy Intermenager –Tomlinson

        Odbiorca:  Jasmine Alice Hayes



Przyjdź jutro wcześniej

Podpiszesz umowę

                                                                     L.W.T
Skąd on znał moje drugie imię ? A no tak zapomniałam , że po tym człowieku mogę się spodziewać dosłownie wszystkiego. Przymknęłam powieki , zmęczenie w końcu dało o sobie znać. I już po chwili Morfeusz zabrał mnie do swojej krainy. 

Obudził mnie dzwonek do drzwi , niechętnie podniosłam się z łóżka po drodze uderzając kostką o fotel. Zaklęłam pod nosem na tego kto budzi mnie o tak wczesnej porze. Byłam zaskoczona kiedy zobaczyłam kuriera z ogromnym bukietem kwiatów –Pani Hayes ? spytał a ja pokiwałam głową , podpisując odbiór. Chłopak podał mi je po czym zniknął w labiryncie schodów. Stałaby bym pewnie wieczność ,gdyby nie zimne powietrze , które owiało moją skórę. Wstawiłam je do flakonu , ciągle przyglądając się herbacianym różom , były przepiękne. Zauważyłam liścik z dobrze znanym mi logiem. Już wiedziałam kto je przysłał , nie miałam pojęcia jednak dlaczego. Otworzyłam malutką kopertę w , której było tylko jedno słowo
Przepraszam
L.W.T
Ojeku był taki kochany , a wczoraj rzeczywiście zachował się wobec mnie nieuprzejmie. Natychmiast odszukałam jego numer w kontaktach po czym czekałam na sygnał. Odezwał się zaraz po drugim
-Jasmine coś się stało ? spytał zaniepokojony,  moim telefonem
-Nie ja , tylko chciałam podziękować palnęłam , czemu zawsze przy nim robię się nieśmiała
-Och to , drobiazg małe wynagrodzenie za mój wczorajszy humor wyjaśnił , a ja poczułam w brzuchu stado fruwających motyli
-Nie trzeba było naprawdę powiedziałam , skubiąc swoją bluzkę
-Jasmine przepraszam muszę kończyć , zadzwonię później rzucił po czym połączenie zostało przerwane. No cóż to jest człowiek biznesu , musi dbać o swoją firmę  Ból , który przeszywał moje ciało był nie do wytrzymania , próbowałam zasnąć ale nasilił się ból głowy który niszczył mi nerwy. Wtedy przypomniałam sobie o paczce sucharek , którą chowałam na czarną godzinę. Zjadłam je w kilka minut nie zastanawiając się nad niczym. Mój żołądek nie był pełny ale , dał sobie spokój na jakiś czas. Resztę dnia spędziłam na sprzątaniu , kiedy nadeszła 15 zaczęłam się przygotowywać. Wzięłam prysznic po czym włożyłam na siebie
Nałożyłam również płaszcz , który był przetarty w kilku miejscach po czym wyszłam z domu. Zaczęło się ściemniać co oznaczało deszcz. Przyspieszyłam kroku i chwilę przed ulewą  , znajdowałam się już w budynku. Przywiał mnie chłodny uśmiech sekretarki , która obserwowała wszystko niczym jastrząb. Miała długie kruczoczarne włosy i świdrujące piwne oczy. Zakładam , że nie była miła dla innych kobiet znajdujących się firmie. Bez słowa wzięłam od niej klucz , idąc w stronę pomieszczenia socjalnego gdzie zostawiałam swoje rzeczy. Parę minut później byłam już w windzie , z zaciekawieniem przypatrując się Tamizie i unoszącym się na niej statkom. Widok zapierał dech w piersiach. Kiedy wysiadłam na właściwym piętrze , nogi miałam jak z waty. Tomlinson przerażał mnie jak sam skurwysyn i nie miałam pojęcia w jakim będzie humorze. Zapukałam , a kiedy usłyszałam ,, Proszę ‘’ pchnęłam drewnianą  powłokę , rozmawiał przez telefon. 
–Zaza zadzwonię później , pa rzucił po czym zbadał   mnie tym swoim przenikliwym wzrokiem. 
–Jasmnie usiądź proszę wskazał na skórzane krzesło stojące przed biurkiem z ciemnego mahoniu. Jego palce zwinnie przesuwały się klawiaturze laptopa 
–O to twoja umowa powiedział wręczając mi dokument , który przed chwilą wyciągnął z drukarki. Złożyłam na nim podpis  , zwracając uwagę na zarobki i warunki. On również to zrobił 
–Witam w mojej firmie panno Hayes powiedział podając mi swoją dłoń.

Udało mi się napisać długi , przynajmniej dla mnie. Cukierki cóż mogę powiedzieć nie ma słów , które mogę wyrazić aby wam podziękować za wyświetlenia. Komentujcie i czytajcie
Kocham was
D. Chester

Rozdział 3 - Work

Rozdział dedykowany Trampce , osobie która spełniła moje marzenie



Chciałam przemknąć do taksówki niezauważona , niestety Tomlinson  był szybszy , złapał mnie za ramię a w mojej głowie otworzyły się obrazy z wieczora , kiedy prawie zostałam zgwałcona. Odepchnęłam jego rękę patrząc wprost w niebiańskie oczy Louisa. –Przepraszam za Zayna , on nie …–Wyjeżdżasz? przerwał swoją wypowiedź spoglądając na moją walizkę , którą kurczowo trzymałam w dłoni –Tak powiedziałam stanowczo , otwierając drzwi pojazdu.-Przepraszam za fatygę ale ta pani nie jedzie oznajmił  , wręczając facetowi 20 funtów. Przez dobre pięć minut wpatrywałam się w pojazd , które po chwili znikł za rogiem.-Co pan wyprawia ? warknęłam –Dostaniesz pracę w mojej firmie , jako sprzątaczka jeżeli tak bardzo chcesz nią być , powiedział ignorując moje rosnące zdenerwowanie-Panie Tomlinson , szanuje to że mogłam dla pana pracować przez dwa lata, ale… –Nie ma żadnego ale , znów mi przerwał –Jutro w firmie o osiemnastej możesz zacząć , dodał po czym wsiadł do swojego samochodu i odjechał. Co to do kurwy było?

Znów rozpakowałam swoje rzeczy , odkładając wszystko na miejsce. Byłam zdezorientowana , tylko ten facet potrafił nieźle namieszać mi w głowie. Wzięłam zimny prysznic , lecz nawet on na niewiele się zdał. Cały czas myślałam na tym dlaczego chcę , żeby to ja pracowała w jego firmie. Może jestem dobra w tym co robię ? A może po prostu chciał mnie wykorzystać ? Myśli plątały mnie umysł , potrzebowałam odpoczynku zdecydowanie. Sprawdziłam lodówkę ,ale jedyne co w niej znalazłam to światło. Czyli znów tydzień bez jedzenia , w domu Tomilsona chociaż udawało mi się coś zjeść ponieważ oni mieli pełną lodówkę ,  a teraz?. Ubrałam swoje ukochane dresy po czym ułożyłam się na łóżku. Księżyc wpuszczał jasne światło do mojego pokoju
 a ja zasnęłam wpatrując się w niego. Cały czas powtarzając sobie , że jakoś dam radę. 
Kolejny dzień upłynął mi bardzo szybko , po południu wpadł Melian , rozmawialiśmy głównie o jego nowej pracy , opowiadał mi też o tym że kiedy jego matka dowiedziała się o zamiłowani chłopaka do modelingu i orientacji seksualnej po prostu wyrzuciła go z domu. Było mi bardzo przykro słuchać jak jedna z najbliższych osób odwróciła się od niego , tylko dla tego , że chciał spełniać marzenia. Chłopak okazał się naprawdę świetnym przyjacielem , kiedy szłam do pracy odprowadził mnie aż pod budynek Intermenager -Tomilson .  Muszę powiedzieć ,  że był ogromny  okalały go szklane ściany i marmur. Był przepiękny z zewnątrz  i jak się domyślałam  wewnątrz  również. 
W środku zastałam tylko ochroniarza i kobietę w średnim wieku , która czekała przy masywnym blacie z przyborami do sprzątania. Ruszyłam w jej stronę , a kiedy mnie dostrzegała na jej twarzy natychmiast pojawił się szczery uśmiech 
–Mam na imię Jasmine Hayes , i.. –Tak wiem dziecko tu masz wszystko co będzie Ci potrzebne przerwała mi pokazując na wózek wypełniony płynami i szczotkami –Tak oczywiście przejęłam go a ona dodała- Zacznij od biur na 20 piętrze poleciła , znikając w jednej z wind. Zrobiłam tak jak kazała i po jakiś 15 minutach byłam na miejscu. Wytarłam blaty , odkurzyłam dywany , zmyłam naczynia w malutkiej kuchni dając parę świeżych ręczników. Pozostał mi tylko jeden gabinet. Wzięłam głęboki oddech po czym pchnęłam masywne drzwi , na których wisiała tabliczka informująca mnie iż jest to pokój Louisa Tomlinsona ,  głównego menagera i szefa. 

Przepraszam za małą pomyłkę , ale skasował mi się trzeci rozdział i musiałam dodać go jeszcze raz
mam nadzieję , że zrozumiecie.

sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 2 -Hate

!!!!Ważne!!!
Wiem , że rozdział miał być we wtorek ale mam kilka napisanych i nie mogłam się doczekać aby wam je przedstawić

Czułam jak moje policzki oblewa krwisty rumieniec kiedy zobaczyłam stojącego w drzwiach pana Malika.  Miał zacięty wyraz twarzy i nie był zadowolony z tego co widzi. Odepchnęłam od siebie Tomilsona  , który nie czuł się zażenowany całą sytuacją,  po czym opuściłam  kuchnię pełna wstydu. Idąc do pokoju gdzie trzymałam torebkę i płaszcz usłyszałam ich podniesione głosy 
-Lou kompletnie Cię odbiło , podrywasz kogo ? sprzątaczkę!-  krzyknął Zayn nie wiedziałam co odpowiedział mu mój pracodawca ponieważ czym prędzej opuściłam posiadłość. Zachowałam się nie kompetentnie i głupio. Zapomniałam gdzie jest moje miejsce i mogło mnie to zgubić. Kiedy znalazłam się w pobliskim parku natychmiast usiadłam na jednej z ławek. Moje serce biło z szybkością wyścigówki a nerwy wciąż wstrząsały mną niczym pioruny. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech , będzie dobrze , będzie dobrze powtarzałam sobie idąc  w stronę kamienicy. Przeraziłam się kiedy ktoś przyłożył mi nóż do gardła ciągnąc w ciemny zaułek. Byłam sparaliżowana , nie mogłam nic zrobić. Mój oprawca miał kaptur z którego wystawały tylko blond loki. Próbowałam go od siebie odepchnąć , ale on podle się uśmiechnął ,rozcinając moją bluzkę nożem kiedy pozbył się płaszcza. Tak cholernie się bałam , łzy spływały z moich policzków jedna po drugiej. Wstrzymała oddech , czując niewyobrażalny ból , które spowodował kiedy przejechał ostrzem po moim brzuchu.
-Zostaw ją !! - usłyszałam krzyk gdzieś z ulicy. Jednak byłam zbyt wyczerpana więc po prostu osunęłam się na chodnik.

Po otworzeniu oczów 
oślepił mnie blask jasnych lamp. Byłam w szpitalu ,ale kiedy przypomniałam sobie co stało się wczorajszego wieczora łzy mimowolnie spłynęły mi po policzkach otarłam je. Dostrzegając  brązowowłosego chłopaka opartego o moje łóżko i słodko pochrapującego. Obserwowałam go przez dobre piętnaście minut aż w końcu się obudził. Uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił –Pewnie jesteś nieco przerażona odezwał się pierwszy , na co pokiwałam głową.
-Więc ja um… uratowałem Cię wczoraj , a no i mam na imię Melian  -podał mi dłoń , którą uścisnęłam
–Jasmine - szepnęłam cicho kiedy zdałam sobie sprawę jak bardzo chcę mi się pić.
-Możesz mi podać butelkę wody?-  spytałam niepewnie
–Jasne-  zgarnął ją ze stolika wręczając szybko. Czas jego wizyty upłynął mi naprawdę szybko. Mel okazał się naprawdę fajnym facet i ulżyło mi kiedy wyznał że jest gejem. Okazało się , że mieszka niedaleko i może do mnie wpadać jeżeli zechcę , ucieszyłam się ponieważ od momentu zamieszkania w Londynie nie byłam zbytnio towarzyska. Wszystkie swoje problemy  powierzałam pamiętnikowi który prowadziłam od piętnastego roku życia(wiem że to głupie)ale dzięki niemu przeżyłam trzy próby samobójcze , którym się poddałam po zniknięciu mojej matki.  Tak chciałam się zabić przez kobietę , która zostawiła nas z dnia na dzień ale to bolało bo była dla mnie jak przyjaciółka w końcu mnie urodziła a potem wyjechała. Nigdy nie chcieliśmy jej szukać , więc mama stała się w naszym domu tematem tabu. Tak więc pozostało , a ja zapomniałam że kiedykolwiek miałam matkę.

Kiedy poinformowałam panią King o tym , że przez tydzień nie będę w pracy , wściekła się. Próbowałam jej to wszystko wyjaśnić , ale ona nie chciała słuchać , tak więc pożegnałam się z pracą u niej w domu. Zwolniła mnie , podła suka dobrze wiem , że czekała na odpowiedni moment aby to zrobić. Postawiła mnie  w sytuacji bez wyjścia , oszczędności ledwo starczyły mi na opłacenie mieszkania i najpotrzebniejsze wydatki, a nie co dopiero leki ojca, które były koszmarnie drogie. Jedyne co mogłam zrobić to wrócić do domu i tam poszukać jakieś pracy. Zaczęłam więc pakowanie , zajęło mi to jednak kilka minut ponieważ nie miałam tu wiele rzeczy. Zapięłam walizkę po czym zeszłam na dół , gdzie czekała na mnie taksówka. Kiedy wyszłam z bramy , zobaczyłam osobę , której nigdy bym się tu nie spodziewała. Przy swoim bentleyu stał ….

Cukiereczki moje cukieraśne mamy drugi rozdział. Wiem , że wszystko w nim jest takie chaotyczne i nie bardzo można się połapać , ale jestem naprawdę zmęczona ostatnim wydarzeniami w moim życiu. Wiecie nowy chłopak taaaammamma. Nie ważne ,cóż mogę jeszcze powiedzieć a no tak proszę komentujcie jak już kiedyś wspomniałam jest to jedno z moich marzeń i pragnę jak każdy aby się spełniło. Dziękuje za wyświetlenia .Co do mojego TT na razie mam z nim mały problem , ale w króce go naprawie
Kocham Was
D.Chester