Deszcz uderzał o szyby apartamentu podczas kiedy ja siedziałam na kanapie otulona kocem ogladajac włoską komedię z kubkiem grzanego wina w dłoni ktore według mojego ojca było najlepsze na przeziębienia. Nienawidziłam znajdować się w takim stanie a szczególnie kiedy byłam sama w ogromnym apartamencie.
Brakowało mi Louisa ale ten akurat wyjechal na mecz do Barcelony. Nic mu nie mówiłam o chorobie bo zaraz zaczął by się martwic czego oczywiście nie chciałam.
Wyłączyłam telewiozor po czy opadłam na miękką kanapę z zamiarem drzemki. I tak się też stało po kilku minutach moje powieki stały się cięższe a słodki Morfeusz zaprowadził mnie do swojej krainy. Obudził mnie dźwięk wody. Przestraszona zerwałam się z sofy ale szybko tego pożałowałam ponieważ moja czaszkę przeszył potworny ból. Syknęłam znów opadając na poduszkę.
-Jasmine leż -skarcił mnie dobrze znany mi głos
-Lou wychrypiałam na tyle ile pozwalało mi chore gardło
-Czemu jesteś taka nieodpowiedzialna ? Zapytał kompetnie zbijając mnie z tropu
-Louis o co Ci ch... Nie dokończyłam ponieważ zorientowałam się o czym myślał.
-Nie jestem w ciąży do cholery możemy skonczyc ten temat ponieważ wałkujemy go od tygodni krzyknęłam mrożąc go mordeczym spojrzeniem a następnie udałam się do sypialni. Nie wiem ile tak leżalam. Godzine dwie. W pewnym momencie usłyszałam trzask drzwi informujących mnie że Tomilson opuścił mieszkanie. Układało nam się coraz gorzej od kiedy Tommo oświadczyl że chcę mieć dziecko. Nie byłam na nie gotowa z resztą dopiero co wyszłam z więzienia a moja rozprawa miala odbyc się jutro więc jaką przyszlość miałabym mu stworzyć. Nie chcę nawet myśleć o tym co by się stało gdyby uznano mnie za winną. Na samą myśl przechodzą mnie ciarki.
Drązcymi rękoma sięgnęłam po telefon a następnie wybrałam numer jedynej osoby jakiej ufałam.
-Halo Jas uslyszałam głos Meliana po drugiej stronie
-Mel um możemy porozmawiać ? Spytałam starając się brzmiec pewnie
-Przepraszam mała ale zaraz wsiadam do samolotu oświadczył a następnie polączenie zostalo zerwane. Nawet on mial mnie gdzieś. Wolnym krokiem udałam się do łazienki. Przeraźil mnie obraz który zobaczyłam w lustrze. Zapadnięte policzki opuchnięte od płaczu oczy i czerwony od kataru nos normalnie miss piękności. Zaśmiałam się w duchu z własnej głupoty. Opłukałam zimną wodą twarz a następnie opusciłam pomieszczenie. Postanowiłam zrobic sobie kolację wyciągnęłam potrzebne produkty a następnie wykonałam wszystkie niezbędne czynności aby przygotować zapiekankę warzywną. Kilka minut poźniej zajadałam już calkiem smaczne danie. Nie trudziłam się z czekaniem na bruneta ponieważ jak myślalam nie wróci już na noc. Włożyłam naczynia do zmywarki po czym wzięłam gorący prysznic. Odprężona położyłam się na łożku uważnie obserwując spływające po szybie krople deszczu. Bałam się jutrzeszego dnia tak naprawdę nie miałam pojęcia co dalej ze mną będzie. Tylko dzięki sporej kaucji wyszłam na wolnosc. W rzeczywistości nadal byłam główną oskarżoną. Jedno słowo Lany i resztę przyszłości spędze w więzieniu. Powoli przymknęłam oczy czując na odkrytych biodrach zimne dłonie
-Przepraszam Minnie wymruczał mi do ucha Louis kreśląc kóleczka na nagiej skórze mojego brzucha
-To moja wina przyznałam odwracajac się w jego stronę tak że nasze usta dzieliły centymetry
-Nie, zaprzeczył szybko a w jego tęczówkach dostrzegłam ból
-Boje się chlipnęlam kladąc głowę na umięśnionym torsie bruneta. Słyszałam jak szybko i miarowo bije jego serce , serce mojego anioła.
—Kochanie ? zagadnął kiedy usypiałam otulona jego zapachem
-Mhm
-Kocham Cię powiedział calując mnie w czoło
-Ja Ciebie też odpowiedziałam lekko się uśmiechając
Brakowało mi Louisa ale ten akurat wyjechal na mecz do Barcelony. Nic mu nie mówiłam o chorobie bo zaraz zaczął by się martwic czego oczywiście nie chciałam.
Wyłączyłam telewiozor po czy opadłam na miękką kanapę z zamiarem drzemki. I tak się też stało po kilku minutach moje powieki stały się cięższe a słodki Morfeusz zaprowadził mnie do swojej krainy. Obudził mnie dźwięk wody. Przestraszona zerwałam się z sofy ale szybko tego pożałowałam ponieważ moja czaszkę przeszył potworny ból. Syknęłam znów opadając na poduszkę.
-Jasmine leż -skarcił mnie dobrze znany mi głos
-Lou wychrypiałam na tyle ile pozwalało mi chore gardło
-Czemu jesteś taka nieodpowiedzialna ? Zapytał kompetnie zbijając mnie z tropu
-Louis o co Ci ch... Nie dokończyłam ponieważ zorientowałam się o czym myślał.
-Nie jestem w ciąży do cholery możemy skonczyc ten temat ponieważ wałkujemy go od tygodni krzyknęłam mrożąc go mordeczym spojrzeniem a następnie udałam się do sypialni. Nie wiem ile tak leżalam. Godzine dwie. W pewnym momencie usłyszałam trzask drzwi informujących mnie że Tomilson opuścił mieszkanie. Układało nam się coraz gorzej od kiedy Tommo oświadczyl że chcę mieć dziecko. Nie byłam na nie gotowa z resztą dopiero co wyszłam z więzienia a moja rozprawa miala odbyc się jutro więc jaką przyszlość miałabym mu stworzyć. Nie chcę nawet myśleć o tym co by się stało gdyby uznano mnie za winną. Na samą myśl przechodzą mnie ciarki.
Drązcymi rękoma sięgnęłam po telefon a następnie wybrałam numer jedynej osoby jakiej ufałam.
-Halo Jas uslyszałam głos Meliana po drugiej stronie
-Mel um możemy porozmawiać ? Spytałam starając się brzmiec pewnie
-Przepraszam mała ale zaraz wsiadam do samolotu oświadczył a następnie polączenie zostalo zerwane. Nawet on mial mnie gdzieś. Wolnym krokiem udałam się do łazienki. Przeraźil mnie obraz który zobaczyłam w lustrze. Zapadnięte policzki opuchnięte od płaczu oczy i czerwony od kataru nos normalnie miss piękności. Zaśmiałam się w duchu z własnej głupoty. Opłukałam zimną wodą twarz a następnie opusciłam pomieszczenie. Postanowiłam zrobic sobie kolację wyciągnęłam potrzebne produkty a następnie wykonałam wszystkie niezbędne czynności aby przygotować zapiekankę warzywną. Kilka minut poźniej zajadałam już calkiem smaczne danie. Nie trudziłam się z czekaniem na bruneta ponieważ jak myślalam nie wróci już na noc. Włożyłam naczynia do zmywarki po czym wzięłam gorący prysznic. Odprężona położyłam się na łożku uważnie obserwując spływające po szybie krople deszczu. Bałam się jutrzeszego dnia tak naprawdę nie miałam pojęcia co dalej ze mną będzie. Tylko dzięki sporej kaucji wyszłam na wolnosc. W rzeczywistości nadal byłam główną oskarżoną. Jedno słowo Lany i resztę przyszłości spędze w więzieniu. Powoli przymknęłam oczy czując na odkrytych biodrach zimne dłonie
-Przepraszam Minnie wymruczał mi do ucha Louis kreśląc kóleczka na nagiej skórze mojego brzucha
-To moja wina przyznałam odwracajac się w jego stronę tak że nasze usta dzieliły centymetry
-Nie, zaprzeczył szybko a w jego tęczówkach dostrzegłam ból
-Boje się chlipnęlam kladąc głowę na umięśnionym torsie bruneta. Słyszałam jak szybko i miarowo bije jego serce , serce mojego anioła.
—Kochanie ? zagadnął kiedy usypiałam otulona jego zapachem
-Mhm
-Kocham Cię powiedział calując mnie w czoło
-Ja Ciebie też odpowiedziałam lekko się uśmiechając
Stałam obok mojego adwokata w dużej sali czekając na wyrok. W pewnym momencie uslyszalam jak otwierają się drzwi i wchodzi przez nie sędzia. Była nim starsza kobieta która mierzyła wszystkich surowym wzrokiem.
-W imieniu najwyższych Władz Zjednoczonego Królestwa uznaję się Jasmine Alice Hayes urodzoną 15 października 1990 roku za winną tego iż wspomnianego w rozprawie dnia działa z zamiarem śmiertelnego potrącenia pokrzywdzonej. Sąd skazuje panią na dożywocie z racji odniesionych przez panią King obraźeń. Czułam jak moje serce bije z zawrotną prędkością.
-Koniec rozprawy dodała kobieta po czym opuściła salę. Stałam jak oniemiała obserwując jak Louis całuje Lanę a następnie uśmiechnięci opuszczają salę. To nie mogło się dziać.....
-W imieniu najwyższych Władz Zjednoczonego Królestwa uznaję się Jasmine Alice Hayes urodzoną 15 października 1990 roku za winną tego iż wspomnianego w rozprawie dnia działa z zamiarem śmiertelnego potrącenia pokrzywdzonej. Sąd skazuje panią na dożywocie z racji odniesionych przez panią King obraźeń. Czułam jak moje serce bije z zawrotną prędkością.
-Koniec rozprawy dodała kobieta po czym opuściła salę. Stałam jak oniemiała obserwując jak Louis całuje Lanę a następnie uśmiechnięci opuszczają salę. To nie mogło się dziać.....
Ciąg dalszy nastąpi
Kochani pisze ten rodział na komórce. Wiem ze was zawiodłam poniewaz mało się w nim dzieje. Cóz przepraszam za błędy ale pierwszy raz pisze na telefonie. Komentujcie i czytajcie.
Love
Chester
Chester
Cooo??? Ale jak to?????
OdpowiedzUsuńLouis całuje Lanę!!!??? Odbiło mu, czy co.
Czekam na nexta.
Dużo weny.
Czekam na next
OdpowiedzUsuńTo będzie sen napewno
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę
Usuń