Był 14 lutego, Walentynki
Przyszły róże, ale Ciebie zabrali
Na moim ramieniu jest wytatuowany talizman by rozbroić krzywdę
Muszę się uspokajać, ale prawdą jest, że Ciebie nie ma
I nigdy nie będę miał szansy pokazać Ci moich piosenek
Tato, powinieneś zobaczyć trasy w jakie jeżdżę
Widzę Cię jak stoisz tam obok mamy
Zawsze śpiewacie, tak, ramię w ramię
I są dni gdy tracę wiarę
Bo ten człowiek nie był dobry, on był wspaniały
Mawiał, że muzyka jest domem dla Twego cierpienia
I wyjaśniał. byłem młody, mawiał
"Weź gniew, przelej go na stronę
Weź stronę na scenę
I wysadź dach w tym miejscu"
Staram się byś był dumny
Robię wszystko co robiłeś
Mam nadzieję, że jesteś tam w górze z Bogiem
Mówiąc to mój dzieciak
Zdenerwowana wyciągnęłam ją na do bufetu.Beszczelnie śmiała mi się w twarz.
-Jak śmiesz-wysyczałam. Nie mogłam uwierzyc , że ktoś taki jak ona mnie urodziła. Nie miała uczuc ani sumienia.
-Jesteś taka podobna do mnie-zadrwiła , widziałam w jej oczach pogardę.
-Nigdy nie będę i nie była taka jak ty-zaprzeczyłam.
-Och naprawdę?-warknęła
Powoli wyprowadzałam ją z równowagi ponieważ zaciskała pięści.
-Jesteś
nikim innym za zwykłą szmatą-wycedziłam. Jej dłoń zderzyła się z moim
policzkiem i po chwili poczułam jak pali mnie jego lewa strona. Łzy
natychmiast pojawiły mi się w kącikach oczu.
-Jak pani śmie-obok mnie natychmiast pojawił się Louis.Był zdenerwowany.
-Wynoś
się i nigdy nie wracaj-warknęłam w jej stronę. Przez moment na nas
patrzyła , a potem odeszła stukając swoimi szpilkami o posadzkę.
Odetchnęłam z ulgą , siadając na plastikowym krzesełku.
-Musisz
się uspokoic-polecił ukochany zajmując miejsce obok. Wzięłam trzy
głębokie wdechy. Na szczęście pomogło. Otarłam łzy i ruszyłam do sali.
Nie zastałam go tam jednak. Przecież ktoś by mi powiedział , gdyby
zabrali go na badania.
-Pani Hayes?-spytał jeden z lekarzy. Skinęłam w potwierdzeniu.
-Bardzo
mi przykro. Jego serce nie wytrzymało-powiedział. Po tych słowach
opadłam na zimną posadzkę a mój umysł zamarł. Nie miałam pojęcia co się
działo. W głowie słyszałam tylko człowieka , który powiadomił mnie o
śmierci ojca.
Gdybyś mógł mnie teraz widzieć czy byś mnie poznał
Czy poklepałbyś mnie po plecach czy skrytykował
Czy podążyłbyś za każdą linią na mojej splamionej łzami twarzy
Położył dłoń na sercu, które jest tak zimne jak dzień w którym Cię zabrano
Wiem, że minęło trochę czasu ale widzę Cię jasno jak dzień
Teraz, chciałbym usłyszeć jak mówisz
Że piję za dużo i palę za dużo zioła
Ale skoro nie możesz mnie teraz widzieć, to jest konieczne
Mawiałeś, że nie dowiem się niczego póki mnie nie zakosztuje
Jak to, że nie będę wiedział co to miłość jeśli nie pokocham i nie stracę
I jeśli straciłeś siostrę, to ktoś stracił matkę
I jeśli straciłeś ojca, to ktoś stracił syna
I teraz brak ich wszystkich, brak ich wszystkich
Więc jeśli macie sekundę by spojrzeć w dół na mnie
Mamo, Tato, tęsknię za wami
Wciąż szukam Twojej twarzy w tłumie
Oh, gdybyś mógł mnie teraz widzieć
Czy stałbyś zhańbiony czy ukłonił się
Oh, gdybyś mógł mnie teraz widzieć
Jakiś czas później
Świadom praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny uroczyście
oświadczam, iż wstępuję w Związek Małżeński z Jasmine Alice Hayes i przyrzekam, że
uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe-powiedział Louis.
Świadom praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny uroczyście
oświadczam, iż wstępuję w Związek Małżeński z Louisem Williamem Tomlinsonem i przyrzekam, że
uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe-powtórzyłam.
- Wobec zgodnego oświadczenia obu stron, złożonego w obecności
świadków, oświadczam, że Związek Małżeński pani Jasmine Alice i pana Louisa Williama
został zawarty zgodnie z przepisami. Jako symbol łączącego Państwa
związku wymieńcie proszę obrączki.
Najpierw zrobił to chłopak , a potem ja.
Byliśmy tacy szczęśliwi.
Ten
dzień był chyba najpiękniejszy w całym moim życiu. Najgorszy to chyba
ten , w którym urodziłam Leo. Przeżył zaledwie dwa tygodnie. Pamiętam ,
że wpadałam w depresje. Potem już tylko cierpiałam, nie wychodziłam z
domu, nie jadłam. Gdyby nie Louis pewnie dołączyłabym do naszego syna.
Nawet mojej matce nie życzę takiego losu , chociaż ona na całe szczęscie
zniknęła. Wyjechała. Nikt się tym nie przejmował.
-Skarbie-głos Louisa wybudził mnie zzamyśleń.
-Czas
na taniec małżonków-oznajmił , łapiąc moją dłoń. Uśmiechnęłam się w
jego stronę i wspólnie ruszyliśmy na parkiet.Ta noc była naprawdę
szalona.
Z
tajemniczym uśmiechem , pociągnęłam Louisa do naszej małżeńskiej
sypialni . Chłopak znów złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Jego
wargi były niesamowcie gorące , a ciepło oddechu otuało moje policzki.
Nie obchodziły nas nic. Liczyło się tu i teraz. Wplotłam ręce w jego
brązowe włosy , ciągnąc za nie od czasu do czasu na co cicho
pomrukiwał. W końcu chłopak rozsunął moją suknię ukazując komplet
seksownej bielizny , a ja pozbyłam się jego marynarki oraz białej
koszuli. Znów mogłam podziwiać , jego umięśnioną klatę pokrytą
tatuażami. Przejechałam po niej opuszkiem palca , na co cicho syknął.
-Tak bardzo chcę być juz w Tobie- powiedział swoim zachrypniętym głosem.
Uśmiechnęłam
się diabelsko , powoli odpinając guzik jego spodni . Szybko z nich
wyszedł , pozostając jedynie w bokserkach przez , które widoczne było to
jak bardzo jest juz podniecony.
-Sądze , że masz na sobie za dużo ubrań-dodał patrząc na mój gorset.
-Więc
to zmień- wzruszyłam ramionami , wodząc bosą stopą po jego męskości.
Sprawiało mu to przyjemność , ponieważ widziałam jak zaciska pięści.
Natychmiast przerwócił mnie na plecy po czym zawisł , popierając się na ramionach.
Zębami
rozerwał , koronkowy materiał. Odrzucając go gdzieś do tyłu. Nie czułam
się skrępowana. Wręcz przeciwnie , miałam czym się chwalic więc
dlaczego miałam to ukrywać.
-Louis-wydyszałam , gdy przejechał swoim językiem po moim nagim brzuchu.
Kiedy
dotarł pocałunkami do mojej kobiecości zadrzałam , a on tylko złośliwie
się uśmiechnął. Wywoływał u mnie szybsze bicie serca i dobrze o tym
wiedział.
-
Jesteś tak cudownie wilgotna dla mnie- mruknął , rozrywając moje czarne
stringi oraz pozbywając się swoich bokserek. Jego nabrzmiały penis był
już gotowy.
-
Kocham Cię- powiedział po czym zanurzył się we mnie , aż po nasadę.
Mocno przyciskał swoje ciało do mojego , kiedy ja uniosiłam się i
opadałam.
-
Takk- wydyszał , namiętnie mnie całując. Traciłam rozum. Byłam
kompletnie otłumaniona jego zapachem. Już dłużej nie mogłam. Jęknęłam
,gdy zaczął pocierać swoją dużą dłonią moją łechtaczkę. W końcu chłopak ,
chwycił mnie energicznie za biodra , po czym wbił się jeszcze głębiej.
Napięcie, które się we mnie budowało było coraz większe. Czułam
nadchodzący orgazm. Odchyliłam głowę do tyłu , a następnie zacisnęłam
się na penisie chłopaka. Wykończona opadłam na tors bruneta. A on
pocałował mnie w czoło i okrył pościelą. Nasz noc poślubna była
niesamowita.