Rozdział dedykowany
-Wszystkim osobom które chodzą ze mną
na wspólnotę.
To taka druga rodzina.
Muzyka do rozdziału
https://www.youtube.com/watch?v=3wBiopScLrw
Wzięłam zimny prysznic , który otrzeźwił mój umysł. Kiedy wróciłam do pokoju , Louis już spał. Postanawiam go nie budzić , po cichu zabrałam resztę swoich rzeczy a kiedy miałam zamiar już wychodzić usłyszałam jego zachrypnięty głos.
-Co się dzieje?- zapytał przecierając oczy
-Um Lea zaczęła rodzic-odrzekłam chcąc jak najszybciej dostrzec do szpitala
-Jak to rodzi?- A co z Zaynem ?-spytał natychmiast wstając z łózka. W pośpiechu zaczął się ubierać i szukać swoich rzeczy po całym pokoju. Minęło kilka minut nim to zrobił , a ja nadal trwałam w milczeniu uważnie go obserwując.
-Jasmine do cholery!!!-krzyknął na co się wzdrygnęłam a po moim ciele przeszedł zimny dreszcz.
-Zniknął-odpowiedziałam , patrząc jak zgarnia ze stolika portfel
-Kurwa- przeklnął pod nosem a następnie razem udaliśmy się na parking gdzie czekał już Brad.
-Sir Tomilson- skonił się po czym zajął miejsce za kierownicą.
Louis bez słowa wsiadł do samochodu , zatrzaskując mi drzwi przed nosem.
Kolejny policzek , jaki mógł mi zadać. Poczułam się jak wykorzystana dziwka.
Bez słowa opuściłam parking , kierując się do zamówionej taksówki.
Kiedy wsiadałam , kierowca bacznie zilustrowała mnie wzrokiem ale może to przez łzy które spływały wodospadem po moich policzkach.
-Nie jest tego wart- usłyszałam gdy wysiadałam , uśmiechnęłam się lekko do sympatycznego mężczyzny a następnie skierowałam do szpitala. W oddali zamajaczyła mi sylwetka palącego papierosa Brada , dlatego domyśliłam się że Louis już jest na miejscu.
Na oddział dotarłam z lekkim opóźnieniem , ponieważ rozmawiałam jeszcze z lekarzem prowadzącym ciąże blondynki.
Ubrana w swój lekarski kitel , bez problemu weszłam na ginekologię. Na samym końcu korytarza zobaczyłam Nialla , Harrego, Liama i Sophie oraz Louisa.
-Jasmine!-krzyknęła brunetka gdy tylko mnie zobaczyła , przez co ich twarze skierowały się w moją stronę
-Wiadomo coś ?-spytał pierwszy Harry , gdy podeszłam bliżej
-Z dzieckiem wszystko w porządku , natomiast Lea- gorzki płyn przelał się przez moje gardło a oczy zaczęły niemiłosiernie piec
-Co z nią do kurwy?- spytał zirytowany Louis
-Tommo spokój- powiedział do niego Niall , patrząc wyczekująco w moją stronę
-Jej stan jest krytyczny -wydusiłam z trudem
-Wiecie co z Zaynem ?- zapytałam , chociaż fakt że go tu nie było mówił sam za siebie.Pokręcili przecząco głowami.
-Jak dorwę skurwysyna- odezwał się Niall
- Horan jesteśmy w szpitalu -skarciłam go na co posłał mi przepraszające spojrzenie
-Pójdę teraz zobaczyć małego ,a wy tutaj bądźcie. Ona potrzebuje wszego wsparcia- oświadczyłam a następnie ruszyłam na oddział noworodkowy. Będąc już w środku , usłyszałam płacz tych maluchów , którzy chcieli być ze swoim rodzicami. A kiedy pomyśle , że mały Malik może nigdy tego nie doświadczyć moje serce łamie się na pół.
Podeszłam do inkubatora , gdzie leżał noworodek.
Był taki podobny do swoich rodziców. Po Zaynie odziedziczył włoski i cerę natomiast po Lei oczy i nosek. Sathim był najpiękniejszym dzieckiem jakie do tej pory widziałam. Otarłam pojedynczą łzę a następnie opuściłam oddział , wracając do czekających na korytarzu przyjaciół. Zamurowało mnie gdy zobaczyłam tam Zayna. Miałam ochotę wydrapać mu oczy , za zostawienie Lei samej.
-Jas co z nimi ?- zapytał zmartwionym głosem
-Ughy , Sathim czuje się dobrze ale z Leą jest dużo gorzej-odpowiedziałam , biorąc głęboki oddech
-Mogę go zobaczyć?-jego głos drzżał
-Um , myślę...
-Doktor Hayes- usłyszałam za sobą krzyk pielęgniarki
-Co się dzieje ?
-Zatrzymanie akcji serca , na 34 - odrzekła szybko
a ja czym prędzej pobiegłam na salę w której leżała moja przyjaciółka.
Muzyka
Wookół niej stało pięciu lekarzy , natomiast dwóch próbowało reanimować
-Jasmine myślę , że powinnaś wyjść !!-powiedział Emanuel stojący obok całego zespołu , który ratował Le.
-Nie -zaprzeczyłam szybko
-Jasmine- warknął poirytowany
-Migotanie komór-krzyknął Justin jeden z lekarzy
-Defiblrycja- rozkazałam po czym jeden z moich kolegów ją wykonał.
-Nie pomaga - oznajmił
-300 gramów Amiodraronu*-rzekłam a następnie dożylnie wstrzyknęłam dziewczynie lek
Minęło kilka minut , ale lekarstwo nie pomogło
Próbowałam ją ratować , jednakże jej serce było za słabe.
-Walcz Lea , walcz dla swojego synka-krzyczałam , ale ona mnie nie słuchała
-Jasmine , to koniec już jej nie pomożesz- rzekł spokojnym głosem ordynator. Nie słuchałam go , bezskutecznie wykonywałam masaż serca.
-Nie , nie , nie ,-mówiłam sama do siebie patrząc na monitor który wskazywał białą poziomą linię.
Łzy spływały po moich policzkach a z ust uciekał spazmatyczny szloch. To nie mogło się dziac na prawdę. Ona nie umarła. To tylko chore sny.
-Jasmine- z transu wybudził mnie głos Rodrigo
-Tak-
-Musisz powiedziec to jej mężowi- oznajmił a następnie zniknął w jednej z sal.
Otarłam policzki , a następnie ruszyłam do moich przyjaciół.
-Co z nią -? spytał mulat gdy tylko mnie zobaczył
Moje serce ścinęło się teraz w najbardziej bolesny sposób , a łzy wypełniły oczy po raz kolejny.
-Tak bardzo mi przykro -szepnęłam , obserwując jak jego twarz się zmienia.
Niedowierzanie
Strach
Ból
Cierpienie
Uświadomienie
Wszyscy łącznie ze mną płakali a Zayn , on po prostu wyszedł. Doskonale rozumiałam jego reakcje. Nawet nie mam pojęcia co teraz przeżywa. Usiadłam na białym krzesełku z trzęsącymi się rękoma. Słyszałam tylko że Harry dzwoni do Belli , a potem oboje zanoszą się płaczem. Nie mogłam opisać tego co czuje , to zbyt popieprzone.Lea była tą , którą znałam od początku mojego związku z Louisem. To ona zawsze mi doradzała i mówiła żebym się nie poddawała. A teraz po prostu jej nie ma. Jak mam żyć, bez jej śmiechu? żartu? obecności?Najgorsze było jednak to , że pozostawiła swoich chłopców samych. Sathim zrozumie , że jego matka odeszła ponieważ darzyła go wielką miłością , ale Zayn. On nigdy się nie pozbiera. Lea była jego jedną miłością , aniołem i powietrzem bez którego życie mulata nie ma sensu. Wiedziałam ,iż musimy teraz przy nim trwać inaczej mógłby popełnić jakieś głupstwo.
-Ciii , nie płacz- usłyszałam obok siebie cichy głos Louisa. Nawet nie zauważyłam kiedy usiadł obok. Spojrzałam na jego twarz. Miał podpuchnięte oczy i włosy w kompletnym nieładzie , za pewne od ciągłego przeczesywania
-Louis , nie -zaprzeczyłam odsuwając się
-Jasmine proszę pogadajmy jak dorośli ludzie
-Nie jestem... , Louis kurwa przed chwilą umarła nasza przyjaciółka-powiedziałam podnosząc głos
-Jasmine musisz się uspokoić, to jest trudne dla nas wszystkich ale ona by...
-Gówno wiesz czego by chciała -warknęłam na niego , szybko ponosząc się z krzesła.
-Jasmine proszę- poprosił również stając na równe nogi
-Nie-ucięłam krótko , zostawiając go samego ze sobą
******
Tydzień później
Rozczesałam swoje włosy a następnie włożyłam czarną sukienkę. To dziś na zawsze pożegnamy Le. Nadal nie mogę się pogodzić z jej śmiercią . Z Zaynem jest jeszcze gorzej. Cały czas pije a potem wsiada na motocykl i pędzi nie wiadomo gdzie. Sathim jest pod opieką Liama i Sophi którzy na szczęście zgodzili się nim zając do czasu aż Malik w pełni nie przyjmie śmierci żony do siebie. Nie mamy pojęcia ile to potrwa ,ale doskonale wiemy że był to dla niego ogromny cios.
-Jesteś gotowa?-usłyszałam za sobą głos Louisa.
-Tak -odpowiedziałam cicho.
Właśnie tak wyglądały nasze relacje , już się nienawidziliśmy ale nie byliśmy też razem. Oboje przeszliśmy ciężkie momenty i zdecydowaliśmy się dać sobie czas.
♥♥♥
-Zayn już jest-szepnęłam do bruneta spoglądając na Malika trzymającego nosidełko z małym Sathimem. Obok niego stało małżeństwo Payne a dalej Stylesowie z dziećmi. Kaplica była tez pełna obcych mi ludzi ale oznaczało to że Lea miała wielu przyjaciół , przyjaciół którzy teraz musieli jej pozwolić odejść.
-A teraz pożegnajmy naszą siostrę -oznajmił kapłan a następnie trumna z ciałem dziewczyny spoczęła w grobowcu, nim jednak to nastąpiło Zayn, rodzice Le , Sophie , Liam, Niall, Harry , Bella i ja pocałowaliśmy drewnianą powłokę.
Dzięki temu że Louis objął mnie swoim silnym ramieniem , chodź trochę się uspokoiłam , nie było to jednak łatwe.
-Cii już dobrze-mówił pocierając moje plecy
-Lou chcę jechać do domu -oświadczyłam gdy pogrzeb się zakończył
-W porządku -odrzekł lekko się uśmiechając
Nie mam pojęcia dlaczego , ale odpowiedziałam mu tym samym.
Ostatnio nie czułam się zbyt dobrze i może to dlatego.
Jechaliśmy przez zatłoczone ulice Londynu. Louis był skupiony na drodze ja natomiast po cichu nuciłam piosenkę lecącą z radia.
-Pewnie uznasz mnie za ostatniego debila i poślesz do diabła ale kłamałem mówiąc że nie chcę Cię w swoim życiu-powiedział nagle brunet
-Och- wydobyło się z moich ust
-Wiem , że miałem nam dać czas ale..
- Zatrzymaj się - rozkazałam czując jak żółć podchodzi mi do gardła. Chłopak posłuchał mnie a ja natychmiast otworzyłam drzwi i zwymiotowałam w najbliższe krzaki. Poczułam jak ktoś przytrzymuje mi włosy.
- Dziękuje - szepnęłam
- Jasmine wszystko w porządku ?- spytał na co przytaknęłam.
-Pojedziemy do szpitala - oświadczył kiedy zajęłam swoje miejsce pasażera
-Nie-zaprzeczyłam natychmiast
-Nie sprzeciwiaj mi się - powiedział chłodno ruszając w kierunku placówki zdrowia i mojego miejsca pracy.
Po około 20 minutach i przeróznych badaniach w końcu wezwano mnie do gabinetu( Nie pozwoliłam Louisowi wejsc ze mną ).
-Pani Hayes , mam dla pani dwie wiadomości dobrą i złą- poinformowała mnie młoda lekarka która z pewnością pochodziła z Chin.
-Więc słucham - odpowiedziałam obojętnym tonem
-Jest pani w ciąży , ale jest ona zagrożona-oświadczyła z przygasającym uśmiechem.
Mamy 26. Cukierki powiem krótko smutno mi bo prawie nie komentujecie. Nie wiem czy to rozdziały wam się nie podobają czy co.Proszę czytelniku jeżeli szanujesz moją pracę zostaw komentarz.
Jak zauważyliście pojawił się długo wyczekiwany przez mnie szablon. ,mi się podoba a jak wam ? I ostatnia kwestia. Połączenie imion Louis + Jasmine. Wciąż nie ma.
Piszcie co wam się podoba a co nie.
Chętnie zobaczę co byście chcieli zmienić
A tym czasem
Dobranoc
Gumisie
Love
Chester♥
Rozdział nie sprawdzony. Kolejny w piątek.
-Wszystkim osobom które chodzą ze mną
na wspólnotę.
To taka druga rodzina.
Muzyka do rozdziału
https://www.youtube.com/watch?v=3wBiopScLrw
Wzięłam zimny prysznic , który otrzeźwił mój umysł. Kiedy wróciłam do pokoju , Louis już spał. Postanawiam go nie budzić , po cichu zabrałam resztę swoich rzeczy a kiedy miałam zamiar już wychodzić usłyszałam jego zachrypnięty głos.
-Co się dzieje?- zapytał przecierając oczy
-Um Lea zaczęła rodzic-odrzekłam chcąc jak najszybciej dostrzec do szpitala
-Jak to rodzi?- A co z Zaynem ?-spytał natychmiast wstając z łózka. W pośpiechu zaczął się ubierać i szukać swoich rzeczy po całym pokoju. Minęło kilka minut nim to zrobił , a ja nadal trwałam w milczeniu uważnie go obserwując.
-Jasmine do cholery!!!-krzyknął na co się wzdrygnęłam a po moim ciele przeszedł zimny dreszcz.
-Zniknął-odpowiedziałam , patrząc jak zgarnia ze stolika portfel
-Kurwa- przeklnął pod nosem a następnie razem udaliśmy się na parking gdzie czekał już Brad.
-Sir Tomilson- skonił się po czym zajął miejsce za kierownicą.
Louis bez słowa wsiadł do samochodu , zatrzaskując mi drzwi przed nosem.
Kolejny policzek , jaki mógł mi zadać. Poczułam się jak wykorzystana dziwka.
Bez słowa opuściłam parking , kierując się do zamówionej taksówki.
Kiedy wsiadałam , kierowca bacznie zilustrowała mnie wzrokiem ale może to przez łzy które spływały wodospadem po moich policzkach.
-Nie jest tego wart- usłyszałam gdy wysiadałam , uśmiechnęłam się lekko do sympatycznego mężczyzny a następnie skierowałam do szpitala. W oddali zamajaczyła mi sylwetka palącego papierosa Brada , dlatego domyśliłam się że Louis już jest na miejscu.
Na oddział dotarłam z lekkim opóźnieniem , ponieważ rozmawiałam jeszcze z lekarzem prowadzącym ciąże blondynki.
Ubrana w swój lekarski kitel , bez problemu weszłam na ginekologię. Na samym końcu korytarza zobaczyłam Nialla , Harrego, Liama i Sophie oraz Louisa.
-Jasmine!-krzyknęła brunetka gdy tylko mnie zobaczyła , przez co ich twarze skierowały się w moją stronę
-Wiadomo coś ?-spytał pierwszy Harry , gdy podeszłam bliżej
-Z dzieckiem wszystko w porządku , natomiast Lea- gorzki płyn przelał się przez moje gardło a oczy zaczęły niemiłosiernie piec
-Co z nią do kurwy?- spytał zirytowany Louis
-Tommo spokój- powiedział do niego Niall , patrząc wyczekująco w moją stronę
-Jej stan jest krytyczny -wydusiłam z trudem
-Wiecie co z Zaynem ?- zapytałam , chociaż fakt że go tu nie było mówił sam za siebie.Pokręcili przecząco głowami.
-Jak dorwę skurwysyna- odezwał się Niall
- Horan jesteśmy w szpitalu -skarciłam go na co posłał mi przepraszające spojrzenie
-Pójdę teraz zobaczyć małego ,a wy tutaj bądźcie. Ona potrzebuje wszego wsparcia- oświadczyłam a następnie ruszyłam na oddział noworodkowy. Będąc już w środku , usłyszałam płacz tych maluchów , którzy chcieli być ze swoim rodzicami. A kiedy pomyśle , że mały Malik może nigdy tego nie doświadczyć moje serce łamie się na pół.
Podeszłam do inkubatora , gdzie leżał noworodek.
-Jas co z nimi ?- zapytał zmartwionym głosem
Sathim Malik |
-Mogę go zobaczyć?-jego głos drzżał
-Um , myślę...
-Doktor Hayes- usłyszałam za sobą krzyk pielęgniarki
-Co się dzieje ?
-Zatrzymanie akcji serca , na 34 - odrzekła szybko
a ja czym prędzej pobiegłam na salę w której leżała moja przyjaciółka.
Muzyka
Wookół niej stało pięciu lekarzy , natomiast dwóch próbowało reanimować
-Jasmine myślę , że powinnaś wyjść !!-powiedział Emanuel stojący obok całego zespołu , który ratował Le.
-Nie -zaprzeczyłam szybko
-Jasmine- warknął poirytowany
-Migotanie komór-krzyknął Justin jeden z lekarzy
-Defiblrycja- rozkazałam po czym jeden z moich kolegów ją wykonał.
-Nie pomaga - oznajmił
-300 gramów Amiodraronu*-rzekłam a następnie dożylnie wstrzyknęłam dziewczynie lek
Minęło kilka minut , ale lekarstwo nie pomogło
Próbowałam ją ratować , jednakże jej serce było za słabe.
-Walcz Lea , walcz dla swojego synka-krzyczałam , ale ona mnie nie słuchała
-Jasmine , to koniec już jej nie pomożesz- rzekł spokojnym głosem ordynator. Nie słuchałam go , bezskutecznie wykonywałam masaż serca.
-Nie , nie , nie ,-mówiłam sama do siebie patrząc na monitor który wskazywał białą poziomą linię.
Łzy spływały po moich policzkach a z ust uciekał spazmatyczny szloch. To nie mogło się dziac na prawdę. Ona nie umarła. To tylko chore sny.
-Jasmine- z transu wybudził mnie głos Rodrigo
-Tak-
-Musisz powiedziec to jej mężowi- oznajmił a następnie zniknął w jednej z sal.
Otarłam policzki , a następnie ruszyłam do moich przyjaciół.
-Co z nią -? spytał mulat gdy tylko mnie zobaczył
Moje serce ścinęło się teraz w najbardziej bolesny sposób , a łzy wypełniły oczy po raz kolejny.
-Tak bardzo mi przykro -szepnęłam , obserwując jak jego twarz się zmienia.
Niedowierzanie
Strach
Ból
Cierpienie
Uświadomienie
Wszyscy łącznie ze mną płakali a Zayn , on po prostu wyszedł. Doskonale rozumiałam jego reakcje. Nawet nie mam pojęcia co teraz przeżywa. Usiadłam na białym krzesełku z trzęsącymi się rękoma. Słyszałam tylko że Harry dzwoni do Belli , a potem oboje zanoszą się płaczem. Nie mogłam opisać tego co czuje , to zbyt popieprzone.Lea była tą , którą znałam od początku mojego związku z Louisem. To ona zawsze mi doradzała i mówiła żebym się nie poddawała. A teraz po prostu jej nie ma. Jak mam żyć, bez jej śmiechu? żartu? obecności?Najgorsze było jednak to , że pozostawiła swoich chłopców samych. Sathim zrozumie , że jego matka odeszła ponieważ darzyła go wielką miłością , ale Zayn. On nigdy się nie pozbiera. Lea była jego jedną miłością , aniołem i powietrzem bez którego życie mulata nie ma sensu. Wiedziałam ,iż musimy teraz przy nim trwać inaczej mógłby popełnić jakieś głupstwo.
-Ciii , nie płacz- usłyszałam obok siebie cichy głos Louisa. Nawet nie zauważyłam kiedy usiadł obok. Spojrzałam na jego twarz. Miał podpuchnięte oczy i włosy w kompletnym nieładzie , za pewne od ciągłego przeczesywania
-Louis , nie -zaprzeczyłam odsuwając się
-Jasmine proszę pogadajmy jak dorośli ludzie
-Nie jestem... , Louis kurwa przed chwilą umarła nasza przyjaciółka-powiedziałam podnosząc głos
-Jasmine musisz się uspokoić, to jest trudne dla nas wszystkich ale ona by...
-Gówno wiesz czego by chciała -warknęłam na niego , szybko ponosząc się z krzesła.
-Jasmine proszę- poprosił również stając na równe nogi
-Nie-ucięłam krótko , zostawiając go samego ze sobą
******
Tydzień później
Rozczesałam swoje włosy a następnie włożyłam czarną sukienkę. To dziś na zawsze pożegnamy Le. Nadal nie mogę się pogodzić z jej śmiercią . Z Zaynem jest jeszcze gorzej. Cały czas pije a potem wsiada na motocykl i pędzi nie wiadomo gdzie. Sathim jest pod opieką Liama i Sophi którzy na szczęście zgodzili się nim zając do czasu aż Malik w pełni nie przyjmie śmierci żony do siebie. Nie mamy pojęcia ile to potrwa ,ale doskonale wiemy że był to dla niego ogromny cios.
-Jesteś gotowa?-usłyszałam za sobą głos Louisa.
-Tak -odpowiedziałam cicho.
Właśnie tak wyglądały nasze relacje , już się nienawidziliśmy ale nie byliśmy też razem. Oboje przeszliśmy ciężkie momenty i zdecydowaliśmy się dać sobie czas.
♥♥♥
-Zayn już jest-szepnęłam do bruneta spoglądając na Malika trzymającego nosidełko z małym Sathimem. Obok niego stało małżeństwo Payne a dalej Stylesowie z dziećmi. Kaplica była tez pełna obcych mi ludzi ale oznaczało to że Lea miała wielu przyjaciół , przyjaciół którzy teraz musieli jej pozwolić odejść.
-A teraz pożegnajmy naszą siostrę -oznajmił kapłan a następnie trumna z ciałem dziewczyny spoczęła w grobowcu, nim jednak to nastąpiło Zayn, rodzice Le , Sophie , Liam, Niall, Harry , Bella i ja pocałowaliśmy drewnianą powłokę.
Dzięki temu że Louis objął mnie swoim silnym ramieniem , chodź trochę się uspokoiłam , nie było to jednak łatwe.
-Cii już dobrze-mówił pocierając moje plecy
-Lou chcę jechać do domu -oświadczyłam gdy pogrzeb się zakończył
-W porządku -odrzekł lekko się uśmiechając
Nie mam pojęcia dlaczego , ale odpowiedziałam mu tym samym.
Ostatnio nie czułam się zbyt dobrze i może to dlatego.
Jechaliśmy przez zatłoczone ulice Londynu. Louis był skupiony na drodze ja natomiast po cichu nuciłam piosenkę lecącą z radia.
-Pewnie uznasz mnie za ostatniego debila i poślesz do diabła ale kłamałem mówiąc że nie chcę Cię w swoim życiu-powiedział nagle brunet
-Och- wydobyło się z moich ust
-Wiem , że miałem nam dać czas ale..
- Zatrzymaj się - rozkazałam czując jak żółć podchodzi mi do gardła. Chłopak posłuchał mnie a ja natychmiast otworzyłam drzwi i zwymiotowałam w najbliższe krzaki. Poczułam jak ktoś przytrzymuje mi włosy.
- Dziękuje - szepnęłam
- Jasmine wszystko w porządku ?- spytał na co przytaknęłam.
-Pojedziemy do szpitala - oświadczył kiedy zajęłam swoje miejsce pasażera
-Nie-zaprzeczyłam natychmiast
-Nie sprzeciwiaj mi się - powiedział chłodno ruszając w kierunku placówki zdrowia i mojego miejsca pracy.
Po około 20 minutach i przeróznych badaniach w końcu wezwano mnie do gabinetu( Nie pozwoliłam Louisowi wejsc ze mną ).
-Pani Hayes , mam dla pani dwie wiadomości dobrą i złą- poinformowała mnie młoda lekarka która z pewnością pochodziła z Chin.
-Więc słucham - odpowiedziałam obojętnym tonem
-Jest pani w ciąży , ale jest ona zagrożona-oświadczyła z przygasającym uśmiechem.
Mamy 26. Cukierki powiem krótko smutno mi bo prawie nie komentujecie. Nie wiem czy to rozdziały wam się nie podobają czy co.Proszę czytelniku jeżeli szanujesz moją pracę zostaw komentarz.
Jak zauważyliście pojawił się długo wyczekiwany przez mnie szablon. ,mi się podoba a jak wam ? I ostatnia kwestia. Połączenie imion Louis + Jasmine. Wciąż nie ma.
Piszcie co wam się podoba a co nie.
Chętnie zobaczę co byście chcieli zmienić
A tym czasem
Dobranoc
Gumisie
Love
Chester♥
Rozdział nie sprawdzony. Kolejny w piątek.